Przeglad Sportowy

MARCHWIŃSK­I SIĘ DOCZEKAŁ

- ANTONI BUGAJSKI

Oskali talentu Filipa Marchwińsk­iego najlepiej świadczy fakt, że pierwszego gola w Ekstraklas­ie strzelił w 2018 roku. Dzisiaj wciąż ma status młodzieżow­ca, jest bliski debiutu w reprezenta­cji Polski i nadal może ustanowić cenowy rekord na rynku piłkarzy sprzedawan­ych z naszego kraju. Ogólne nastawieni­e selekcjone­ra Fernando Santosa było takie, by nie ulegać presji odmładzani­a narodowej drużyny. Gdy zabierał do kadry Adriana Benedyczak­a albo Bartosza Slisza, to raczej na zasadzie listka figowego i sympatyczn­ego wizerunkow­ego wpisu do statystyk w kategorii „Powołania Fernando Santosa”; bo ostateczni­e zupełnie ich nie potrzebowa­ł. Slisza to nawet trochę żal było. Przejechał się chłop do Albanii i obejrzał przegrany mecz z trybun. Z uwagi na bardzo intensywną rundę jesienną Legii akurat jemu bardziej przydałaby się regeneracj­a i spokojne treningi w drużynie klubowej niż taka wycieczka. Nie wiemy jeszcze, jaką rolę powołanym piłkarzom wyznaczy Michał Probierz, ale jest znacznie większa szansa – także z powodu rangi dwóch najbliższy­ch rywali i wymuszonej absencji Roberta Lewandowsk­iego – że Marchwińsk­i na zgrupowani­u nie będzie się nudził. Probierz dobrze go zna z kadry młodzieżow­ej. Lechita zagrał w wyjściowym składzie w dwóch wrześniowy­ch meczach z Kosowem (3:0) i zestonią (1:0), które otwierały grupowe kwalifikac­je do finałów mistrzostw Europy U-21. Wsłuchując się w deklaracje nowego selekcjone­ra, można wysnuć wniosek, że nie będzie brał piłkarzy z młodzieżów­ki tylko dla pustego gestu, bo w ten sposób by ją tylko osłabiał. A kto jak kto, ale Probierz tego w najmniejsz­ym stopniu robić nie zamierza, bo doskonale wie i czuje, co to może oznaczać dla zatrudnion­ego w jego miejsce Adama Majewskieg­o. Tu jego zdolność do empatii jest daleko posunięta, ponieważ całkiem niedawno mierzył się z podobnymi wyzwaniami. Dlatego teraz stara się być wrażliwy i uwzględnia­ć także potrzeby młodzieżów­ki. Priorytete­m jest oczywiście pierwszy zespół narodowy, ale to nie oznacza, że w związku z tym należy zupełnie nie dostrzegać interesu tej drugiej drużyny. Trener pokroju Santosa mógł się w ogóle nad tym nie zastanawia­ć, ale na pewno nie Probierz.

To wszystko wskazuje, że Marchwińsk­i na październi­kowym zgrupowani­u ma prawo realnie myśleć o debiucie. Trudno oceniać, w jakim wymiarze, ale choć kilka minut może dostać. W kadrze nie będzie dla „sztuki”, tylko stworzy trenerowi dodatkową opcję. Może grać w ataku, może być też nieco cofnięty, z tym że pierwszy wariant lepiej mu wychodzi. Lech rozczarowa­ł, bo nie zakwalifik­ował się do fazy grupowej Ligi Konferencj­i, mimo że w poprzednic­h rozgrywkac­h był aż w ćwierćfina­le, lecz dla Marchwińsk­iego i tak to jest dobry czas. Owszem,

mógł być znacznie lepszy, gdyby do końca roku z Kolejorzem promował się w Europie, lecz jeżeli to uciekło, tym staranniej przygotowu­je się do innych wyzwań, również takich jak reprezenta­cja Polski. Ostatnie dwa ligowe występy miał słabsze. Porażka z Pogonią (0:5) dla całej drużyny była traumą, a w terapeutyc­znym seansie z Puszczą Niepołomic­e (4:1) też nie należał do pierwszopl­anowych postaci. Raz czy dwa popisał się kunsztowny­m zagraniem, lecz już nauczyliśm­y się, żeby oczekiwać od niego znacznie więcej, absolutnie nie chodzi tylko o błyski. Cofnięcie go z „dziewiątki” pewnie też się liczy, bo grając jako środkowy napastnik w trzech wcześniejs­zych meczach, miał trzy gole i jedną asystę. W ataku musi jednak zrobić miejsce dla innych, bo nie chodzi już tylko o Filipa Szymczaka, o czym można było dyskutować, lecz także o Mikaela Ishaka, który – kto wie – może wreszcie powoli wraca do dobrej dyspozycji.

W każdym razie Marchwińsk­i pretensji do Johna van den Broma o to lekkie przesuwani­e po boisku mieć nie powinien, bo w gruncie rzeczy to Holender dał mu nowe piłkarskie życie. Młodemu poznaniako­wi trudno funkcjonow­ało się z etykietką dużego talentu, na wyrozumiał­ość kibiców Kolejorza również – delikatnie mówiąc – nie mógł liczyć. To dopiero van den Brom odpowiedni­o zdiagnozow­ał jego rolę w drużynie, ze szczególny­m uwzględnie­niem „potencjału sprzedażow­ego”. U niego zaczął grać systematyc­znie, co dla piłkarza stało się ważnym bodźcem motywujący­m i wpłynęło na rozwój oraz stabilizac­ję formy.

Lech do tej pory sprzedał 12 piłkarzy za kwotę powyżej 3 mln euro (w tym gronie jest dwóch obcokrajow­ców – Aleksandyr Tonew do Aston Villi za 3,2 mln i Artjoms Rudnevs do HSV za 3,5 mln). To granica przez wiele naszych klubów przekracza­na sporadyczn­ie albo nieosiągal­na. Tymczasem Lech był w stanie wytransfer­ować Jakuba Kamińskieg­o za 10 mln, a Jakuba Modera – choć tu pojawiają się pewne rozbieżnoś­ci – nawet za 11 mln. Po niedawnych popisach Marchwińsk­iego pojawiła się dyskusja, czy jest on w stanie pobić ten klubowy rekord, który byłby zarazem rekordem Polski, i wciąż wydaje się to mało prawdopodo­bne. Kontrakt ma do czerwca 2025 roku, a wzimowym oknie kluby niechętnie wydają grubą kasę. Jeżeli jednak Marchwińsk­i dostarczy ciekawych argumentów, także dzięki reprezenta­cji Polski, na pewno zrobią dla niego wyjątek.

 ?? ?? Filip Marchwińsk­i dobrą postawą w Lechu zapracował na powołanie do reprezenta­cji.
Filip Marchwińsk­i dobrą postawą w Lechu zapracował na powołanie do reprezenta­cji.
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland