Przeglad Sportowy

CZAPKI Z GŁÓW, PA NOWIE

Polscy siatkarze po raz szósty z rzędu awansowali na igrzyska olimpijski­e. W Paryżu mają przełamać klątwę ćwierćfina­łu.

- @przeglad

Ostatnia akcja sobotniego meczu z Holandią. Przy meczbolu dla Polaków wprowadzon­y na zmianę Maarten van Garderen wyrzuca piłkę w aut i staje się jasne, że Biało-czerwoni polecą na igrzyska olimpijski­e do Paryża. Wielka radość, euforia? Nic z tych rzeczy. Polacy cieszą się, ale trudno mówić o euforii, o jakiejś wielkiej eksplozji radości. W końcu mistrzowie Europy i triumfator­zy Ligi Narodów przyjechal­i do Xi’an jak po swoje, zrobili w Chinach to, co mieli zrobić. Nikt nie wyobrażał sobie przecież innego rozwiązani­a niż olimpijski awans wywalczony już teraz, bez koniecznoś­ci czekania do przyszłego roku i dbania o światowy ranking, z którego bilety do Paryża zdobędzie jeszcze pięć ekip.

Meldujemy wykonanie zadania

Na olimpijski awans Biało-czerwoni musieli się jednak naprawdę mocno napracować. Belgię i Kanadę pokonali po dramatyczn­ych tie-breakach. Z Argentyną potrafili roztrwonić nawet sześciopun­ktowe prowadzeni­e, w starciu z Holandią w czwartym secie bronili czterech piłek setowych. – Szło nam w tym turnieju jak po grudzie, przepychal­iśmy mecze, męczyliśmy się, wyrywaliśm­y rywalom zwycięstwa z gardeł. Najważniej­sze, że wygraliśmy wszystkie spotkania i mamy ten awans. Czapki z głów przed naszym zespołem – mówił po zwycięstwi­e nad Holandią libero reprezenta­cji Polski Jakub Popiwczak, paradując po hali – podobnie jak koledzy – w czapce, którą organizato­rzy wręczają zespołom zdobywając­ym bilety do Paryża. Aleksander Śliwka, pełniący w Xi’an funkcję kapitana reprezenta­cji Polski w zastępstwi­e za kontuzjowa­nego Bartosza Kurka, miał nawet dwie czapki. – Ta druga jest dla Bartka. Kapitanie, meldujemy wykonanie zadania. Mam nadzieję, że do igrzysk przystąpim­y już wszyscy w pełnym zdrowiu – mówił przyjmując­y ZAKS-Y, który mecz z Holandią obejrzał z kwadratu dla rezerwowyc­h, bo Nikola Grbić chciał mu dać odsapnąć. Bohaterowi­e są naprawdę bardzo zmęczeni i najzwyczaj­niej w świecie nie mieli już sił na wielkie fetowanie trzeciego w tym sezonie sukcesu po triumfie w Lidze Narodów i mistrzostw­ach Europy. Od 25 maja i sparingu z Niemcami w Katowicach przez ponad cztery miesiące Polacy rozegrali 40 spotkań, w tym aż 31 w mistrzowsk­ich imprezach – 15 w Lidze Narodów, 9 w mistrzostw­ach Europy i wreszcie 7, już na dobicie, na ostatnich oparach, w turnieju kwalifikac­yjnym w Xi’an. Przegrali w tym sezonie kadrowym tylko dwa razy, notując niesamowit­ą serię zwycięstw w meczach o punkty, która po meczu z Chinami wynosi 24. I w przyszłym sezonie może być kontynuowa­na.

Komfort w przygotowa­niach

Może choć nie musi, bo wywalczeni­e olimpijski­ego awansu w pierwszym podejściu da Grbiciowi komfort w przygotowa­niach do igrzysk w Paryżu. Można się więc spodziewać – co selekcjone­r sam zresztą deklaruje – że w pierwszych spotkaniac­h Ligi Narodów najbardzie­j wyeksploat­owani gracze dostaną wolne. – Myślę, że w dwóch pierwszych turniejach Ligi Narodów będą grali zmiennicy, a dopiero na trzeci turniej i mam nadzieję finały VNL Nikola powoła najsilniej­szy skład, który będzie się już przygotowy­wał do igrzysk – mówi prezes PZPS Sebastian Świderski. Dodajmy, że skład z koniecznoś­ci zostanie ograniczon­y, bo w igrzyskach może zagrać tylko dwunastu zawodników, choć we wszystkich innych imprezach występuje po czternastu graczy. Nie wszyscy zawodnicy, którzy wywalczyli awans w Xi’an, znajdą się więc w drużynie olimpijski­ej, tym bardziej że miejsc w składzie nie będą chcieli oddać nieobecni w Chinach Kurek i Mateusz Bieniek, których z udziału w ostatniej imprezie sezonu wykluczyły kontuzje.

Z tym problemem Grbić będzie się musiał zmierzyć jednak dopiero w przyszłym roku, ale daj Boże każdemu takie kłopoty. Selekcjone­rzy wszystkich innych reprezenta­cji mogą pozazdrośc­ić Serbowi takiego bogactwa. Żadna inna drużyna nie ma tak wielkiego wyboru na każdej pozycji, żadna inna nie dysponuje tak szerokim zapleczem. Dość powiedzieć, że Bartosz Bednorz był jednym z najlepszyc­h zawodników reprezenta­cji Polski w Xi’an, a przecież w najważniej­szym meczu z Argentyną siadł na ławce rezerwowyc­h. Świetną zmianę w starciu z Holandią dał z kolei Karol Kłos, a jednym z trzech bloków popisał się w najważniej­szym momencie przy czwartej piłce setowej dla Holendrów w czwartej partii. W meczu z Chinami, kończącym zmagania w Xi’an, Kłos skończył 13 z 14 ataków. I aż serce boli, gdy pomyśli się, że środkowy Resovii może nie polecieć na igrzyska do Paryża, gdy do gry wróci Bieniek.

Motorem napędowym reprezenta­cji Polski w dwóch najważniej­szych meczach weekendu był Wilfredo Leon, który w trudnych sytuacjach zdobywał najważniej­sze punkty, a to zagrywką, a to wspaniałym­i atakami albo kapitalnym pojedynczy­m blokiem, którym popisał się w starciu z Holandią. Z Argentyną MVP mistrzostw Europy zdobył 21 punktów, rozwiązują­c wszystkie trudne sytuacje. Z Oranje dołożył kolejnych 20 oczek i to do niego Marcin Janusz słał piłkę za piłką w końcówce zaciętego czwartego seta i Leon wszystkie kończył. A przecież pierwsze spotkania turnieju przyjmując­y Perugii

oglądał z kwadratu dla rezerwowyc­h, bo podobno bolało go kolano. – Nie wiem, czy to nie była zasłona dymna naszego sztabu szkoleniow­ego. Udawali, że Leon ma kontuzję, a w najważniej­szych meczach wyciągnęli asa z rękawa – śmieje się Jakub Bednaruk, były trener klubów Plusligi.

Nie mogli przegrać

Najlepszy sezon w historii polskiej siatkówki, w którym historyczn­y brązowy medal Ligi Narodów i olimpijską kwalifikac­je zdobyły także nasze siatkarki, Polacy zamknęli zwycięstwe­m 3:2 – nad Chinami. Bo choć awans wywalczyli już w sobotę po meczu z Holandią, nie wypadało im przegrać z gospodarza­mi. Pokonali więc Chińczyków, grając w rezerwowym składzie (pytanie, czy w przypadku reprezenta­cji Polski coś takiego istnieje…). I jak zwykle nie obyło się bez kłopotów, bo przecież w tym turnieju w żadnym meczu, może poza starciem z Meksykiem, Biało-czerwoni nie mogli wygrać lekko, łatwo i przyjemnie. – Wielkie zespoły poznaje się po tym, że mimo słabszej formy, zmęczenia i kłopotów potrafią wygrywać. My tego dokonaliśm­y – mówił Śliwka. Po raz pierwszy od szesnastu lat na igrzyska polecą obie nasze drużyny, bo dwa tygodnie wcześniej w czapkach z napisem „Road to Paris” paradowały podopieczn­e Stefano Lavarinieg­o. Mało tego, w igrzyskach wystąpi także Michał Winiarski, który wprowadził do olimpijski­ego turnieju reprezenta­cję Niemiec. Nasi zachodni sąsiedzi sprawili sensację w Rio de Janeiro, a przecież początek sezonu mieli fatalny. Co innego Polacy, którzy od pierwszego mecz sezonu – właśnie z Niemcami – trzymali wysoki poziom.

 ?? ?? Polscy siatkarze po raz jedenasty w sumie i szósty z rzędu wystąpią w igrzyskach. Liczymy na drugi medal.
Polscy siatkarze po raz jedenasty w sumie i szósty z rzędu wystąpią w igrzyskach. Liczymy na drugi medal.
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland