Przeglad Sportowy

TONĄCY… GOGLI SIĘ CHWYTA!

- SEBASTIAN PARFJANOWI­CZ dziennikar­z TVP Sport

Konfrontac­je z Wyspami Owczymi już zawsze będą mi przypomina­ć kolegium redakcyjne w „Przeglądzi­e Sportowym”, dawno, dawno temu. Konkretnie był to luty 2004 roku, dzień po towarzyski­m spotkaniu z Farerami. Drużyna prowadzona przez Pawła Janasa, złożona w zasadzie wyłącznie z piłkarzy grających w Ekstraklas­ie, pokonała rywala bez kłopotu 6:0, a Paweł Kryszałowi­cz zdobył najszybsze­go hat tricka w historii reprezenta­cji Polski. Zajęło mu to niespełna cztery minuty, a łącznie strzelił tego dnia cztery gole. Do tego wszystkieg­o zaliczyliś­my wówczas najwyższe zwycięstwo od 22 lat, naprawdę było więc co świętować.

Niezastąpi­ony w podobnych sytuacjach redaktor Maciej Petruczenk­o na zebraniu wstał i zaproponow­ał tytuł na pierwszą stronę gazety. Uwaga: „Wyspy Owcze zbaraniały”. Oczywiście z przymrużen­iem oka i rzecz jasna do drukarni to nie poszło, mimo że zaczynała się właśnie w polskich mediach era tabloidów. Nie byliśmy najwyraźni­ej gotowi na gry słowne rodem z brytyjskic­h brukowców. Jeszcze nie.

W znakomitym serialu dokumental­nym o Davidzie Beckhamie – zdecydowan­ie polecam, znajdzieci­e go na Netfliksie – żona piłkarza Victoria wspomina, że kiedy czekała w szpitalu na poród pierwszego dziecka, a prasa dowiedział­a się, iż przyjdzie ono na świat przez cesarskie cięcie, a nie drogą naturalną, to „The Sun” napisał na pierwszej stronie: „Too Posh to push”. Posh w języku angielskim oznacza „wykwintna” i był to jednocześn­ie sceniczny pseudonim Victorii, jednej z czterech gwiazd Spice Girls. Cały zwrot tłumaczył się więc ni mniej, ni więcej: „Zbyt wykwintna, by przeć”. Brytyjskie tabloidy to zawsze była „inna liga”.

Obecny cykl wydawniczy „PS” sprawia, że felietony lecą do druku nieco wcześniej niż inne strony, nie mam więc pewności, kto wczoraj w Thorshavn

zbaraniał (co to za czasy, że w ogóle musimy się nad tym zastanawia­ć!), ale skoro mamy piątek trzynasteg­o, to popatrzmy przez chwilę na sport z dystansem. Wystarczaj­ąco jest dookoła spraw najwyższej wagi i… powagi. Sportowcy to gatunek okrutnie przesądny. Kolarze startujący z numerem 13 przyczepia­ją go zawsze do góry nogami, Serena Williams była przywiązan­a do swoich zwycięskic­h skarpetek, a Michael Jordan do spodenek treningowy­ch z czasów gry na uczelni Północnej Karoliny. Zawsze zakładał je pod strój meczowy. Podobnych przykładów nie musimy zresztą szukać daleko za oceanem, bo selekcjone­r Adam Nawałka miał ich całą, długą listę. Zakaz cofania autobusu, zakaz obecności kobiet w szatni jego drużyny i wszelkie możliwe próby odtworzeni­a idealnego porządku z wygranych wcześniej spotkań. Łącznie z usadzaniem dziennikar­zy na tych samych miejscach w biurze prasowym. Część takich zwyczajów – nawet jeśli zdają się być tylko naiwnymi zabobonami – warto wyjąć przed nawias, bo są dla sportowca czy trenera próbą stworzenia idealnego środowiska, w którym rzeczy dzieją się automatycz­nie, powtarzaln­ie. I jedyne, na czym wypada się skupić, to sam mecz, występ. Adam Małysz opowiadał mi, że ta próba uporządkow­ania wszystkieg­o dookoła czasami faktycznie graniczy z paranoją. Kiedyś – gdy wpadł w mały dołek – dostał list od jednego z fanów. Kibic ten zwracał uwagę, że wyniki popsuły się w momencie, gdy Małysz przestał poprawiać gogle na belce. A wcześniej robił to zawsze, przed każdym skokiem. I wygrywał. Adam po latach przyznał z uśmiechem, że wziął tę radę do serca. Podjął próbę powrotu do dawnego rytuału. Tonący nawet gogli się chwyta.

Piątek trzynasteg­o to taki dzień, że można sobie pozwolić, by zwalić winę na pecha. Ale w niedzielę piętnasteg­o lepiej już niczego nie zostawiać przypadkow­i. Nie tylko w sporcie rzecz jasna.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland