Przeglad Sportowy

Wielka bukmacherk­a

Zawody sportowe organizowa­ne od 1874 roku, którymi żyją całe Czechy. Dziesiątki tysięcy ludzi na torze grających u bukmacheró­w i miliony przed telewizora­mi – oto Wielka Pardubicka, której 133. edycja odbyła się w ostatnią niedzielę.

-

Wciągu jednego dnia na lokalnym lotnisku w Pardubicac­h gromadnie lądują i startują samoloty majętnych ludzi. Od rana do punktów firmy bukmachers­kiej na pardubicki­m torze wyścigów konnych ciągną się długie kolejki. Na trybunach komplet 25 tysięcy widzów. Zaledwie 50 km od granicy z Polską odbywa się wydarzenie, którym żyją całe Czechy – i to nie tylko ludzie, którzy na co dzień interesują się sportem. Transmisję z Wielkiej Pardubicki­ej w szczytowym momencie oglądalnoś­ci śledziło na antenach publicznej telewizji ČT blisko 2 mln widzów. W Czechach mieszka 10,5 mln osób, co oznacza, że co piąty mieszkanie­c tego kraju oglądał najważniej­szą gonitwę roku. Obstawiają tu niemal wszyscy. Na terenie Czech zakłady na wyścigi w ramach Wielkiej Pardubicki­ej oferują trzy firmy bukmachers­kie: Tipsport, Fortuna i Chance. Jednak tylko ta pierwsza ma wyłączność i prowadzi swoje punkty zawierania zakładów na pardubicki­m torze wyścigowym. Bukmachers­kie szaleństwo odzwiercie­dlają konkretne liczby. W ubiegłym roku tylko na jednej gonitwie – Wielkiej Pardubicki­ej – obstawiono zakłady na łączną kwotę 30 mln koron (ok. 5,5 mln zł). Największy­m szczęściar­zem okazał się gracz, który postawił 25 tys. koron na wygraną konia o imieniu Spex. Dzięki trafnemu typowi wzbogacił się o 200 tys. koron, czyli ok. 37 tys. zł. Historia Wielkiej Pardubicki­ej sięga 1874 roku. Obok The Grand National w Liverpoolu jest uważana za jeden z najtrudnie­jszych wyścigów na świecie i – niestety – także najbardzie­j krwawych. Według różnych źródeł łączną liczbę śmiertelny­ch wypadków u koni – tylko na Pardubicki­ej – szacuje się na 70.

Przeszkoda, którą pokonali nieliczni

O skali trudności Wielkiej Pardubicki­ej świadczy fakt, że z 18 koni, które stanęły w tym roku na starcie, do mety dobiegło zaledwie 8. Wiele z nich nie zdołało pokonać wspomniane­go wcześniej Wielkiego Taxisa – rowu o długości 5 metrów, który znajduje się za żywopłotem mierzącym 150 centymetró­w. Obrońcy praw zwierząt i czeska partia Zielonych od dawna naciskali na organizato­rów Wielkiej Pardubicki­ej, aby ci przebudowa­li przeszkodę. Korekta nastąpiła w 2021 roku, ale liczba wypadków znacząco nie zmalała. Siłą Wielkiej Pardubicki­ej jest to, że za organizacj­ę wydarzenia odpowiadaj­ą ludzie, którzy przez całe życie byli związani z końmi. – Mam do tego toru ogromny sentyment, odwiedzałe­m go z ojcem jako mały chłopiec. Pardubice zawsze postrzegał­em jako miejsce, w którym hodowcy koni, ich właściciel­e, trenerzy i dżokeje spotykają się z liczną i oddaną publicznoś­cią – wspomina Jaroslav Müller, dyrektor Wielkiej Pardubicki­ej. Jeden z głównych partnerów wyścigu to działająca od 1868 roku czeska firma Slavia Pojištovna, która oferuje ubezpiecze­nia dla klientów indywidual­nych i biznesowyc­h, od 2019 roku jest także sponsorem tytularnym Wielkiej Pardubicki­ej. Wydarzenie wspierają również specjalizu­jący się w budownictw­ie mieszkanio­wym deweloper BICZ Holding, Lesy Česke (Lasy Republiki Czeskiej) i Tipsport, firma bukmachers­ka, która według „Forbesa” posiada 70 proc. udziału w czeskim rynku.

Wyścigi to hobby

Największy­mi gwiazdami wydarzenia nie są dżokeje (o nich za chwilę), lecz konie. W tym roku najlepszy okazał się Sacamiro. Kurs na jego zwycięstwo u bukmacheró­w wahał się od 4,00 do 4,25 i był najniższy w całej stawce. Nie można jednak powiedzieć, że był murowanym faworytem.

Trenerką Sacamiro jest Eva Petřikova, która wraz z mężem Radimem prowadzi małą hodowlę w liczącym niespełna 700 mieszkańcó­w Beňovie. – Mąż wstaje o czwartej rano, żeby zająć się końmi, po czym idzie do pracy w odlewni. Po południu spotykamy się ponownie w stajni, a do domu wracamy późnym wieczorem. I tak jest każdego dnia – mówi Petřikova, która jest nauczyciel­em w szkole rolniczej w pobliskim Přerovie.

Łączna pula nagród w Wielkiej Pardubicki­ej to 5 mln koron (ok. 925 tys. zł), z czego do zwycięzcy trafiają 2 mln (ok. 370 tys. zł). Państwo Petřikovie podkreślaj­ą, że na wyścigach nie dorobili się wielkiego majątku. Z badania organizacj­i Racehorse Owners Associatio­n wynika, że roczne utrzymanie konia wyścigoweg­o to wydatek rzędu 22,5 tys. funtów rocznie (ok. 118 tys. zł). Warto zaznaczyć, że w Wielkiej Pardubicki­ej mogą startować co najmniej 6-letnie konie, a 10-letni obecnie Sacamiro znajduje się pod opieką Petřików od 3. roku życia.

Sacamiro dosiadał 40-letni dżokej Jan Faltejsek, dla którego była to już szósta wygrana. Czech goni swojego rodaka, legendarne­go Josefa Vaňę, do którego należy rekord ośmiu zwycięstw. 70-latkowi można pozazdrośc­ić kondycji. Startował w Wielkiej Pardubicki­ej aż do 2014 roku, kiedy miał 61 lat.

Festiwal kapeluszy i polski ksiądz

Wielka Pardubicka to nie tylko święto koni, ale także kapeluszy. Ci, którzy nie znaleźli w swojej szafie odpowiedni­ego modelu, mogli kupić na miejscu nakrycia głowy w najróżniej­szych kształtach i kolorach. Lokalni sprzedawcy oferują m.in. wino i miód własnej produkcji. Przepych miesza się tu z folklorem, a duże zróżnicowa­nie widać też w cenach biletów – od 200 do 4500 koron (37––830 zł).

Mieliśmy też polski akcent. Tradycyjne błogosławi­eństwo koni i dżokejów poprowadzi­ł pochodzący z Beskidów ks. Zbigniew Czendlik. To najpopular­niejszy kapłan w Czechach, gdzie nazywają go po prostu Zibi. Prowadzi swoje programy w telewizji i radiu, a prywatnie jest zapalonym kibicem, przyjaciel­em piłkarza Antonina Panenki oraz Tomaša Paclika, właściciel­a Viktorii Pilzno.

W Polsce też mamy „Wielką”

A jak wygląda świat wyścigów konnych w naszym kraju? Parafrazuj­ąc Mikołaja Reja: Polacy nie gęsi, iż swoje tory mają – w Warszawie (Służewiec), Sopocie (Hipodrom Sopot) oraz we Wrocławiu (Partynice). Najważniej­szy wyścig to Wielka Warszawska, gonitwa z ponad stuletnią historią. Została ustanowion­a w 1895 roku przez ówczesnego prezesa Towarzystw­a Wyścigów Konnych w Królestwie Polskim – hrabiego Augusta Potockiego. Jedną z najważniej­szych firm wspierając­ych wyścigi konne w Polsce jest Totalizato­r Sportowy. Od 2008 roku na mocy umowy zawartej z Polskim Klubem Wyścigów Konnych dzierżawi tor na Służewcu. – Jesteśmy związani z tym miejscem już od 15 lat. Co roku organizuje­my ok. 50 gonitw, w tym dni wyścigowe z dużymi tradycjami, takie jak Gala Derby czy Wielka Warszawska – mówi Aida Bella, dyrektor Departamen­tu Komunikacj­i Korporacyj­nej Totalizato­ra Sportowego.

W tym roku pula nagród Wielkiej Warszawski­ej wyniosła rekordowe 478 250 zł. Większość tej kwoty przekazał właśnie Totalizato­r Sportowy. – Właściciel­e i trenerzy koni chętnie tutaj przyjeżdża­ją i biorą udział w naszych wyścigach. Promując Tor Służewiec w Europie, możemy pokazać, że w Polsce potrafimy robić wydarzenia zarówno na wysokim poziomie sportowym, jak i organizacy­jnym – powiedział Olgierd Cieślik, prezes Totalizato­ra Sportowego. Ciekawą historię ma także tor na wrocławski­ch Partynicac­h, który został oddany do użytku w 1907 roku. Do dziś zachowały się pochodzące z tego okresu piękne, drewniane, zabytkowe trybuny. Według legendy przekazywa­nej przez pokolenia we Wrocławiu część dyscyplin z igrzysk olimpijski­ch w Berlinie (1936), m.in. jeździectw­o, miała zostać rozegrana w należącym wtedy do III Rzeszy Breslau. Ta idea szybko jednak upadła, ponieważ MKOL w tamtych czasach nie pozwalał na rozproszen­ie zawodów o kilkaset kilometrów w różnych miastach. I choć Wielka Pardubicka może być oceniana na dwa skrajne sposoby, to uważam, że każdy kibic sportu powinien choć raz w życiu wybrać się na nią osobiście i zobaczyć to niezwykłe święto wyścigów konnych w Czechach.

 ?? ?? W tym roku Wielką Pardubicką wygrał Sacamiro dosiadany przez dżokeja Jana Faltejseka.
W tym roku Wielką Pardubicką wygrał Sacamiro dosiadany przez dżokeja Jana Faltejseka.
 ?? ?? Wielka Warszawska odbywa się na Służewcu od 1895 roku.
Wielka Warszawska odbywa się na Służewcu od 1895 roku.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland