Przeglad Sportowy

Srebro cenniejsze niż złoto

- Rozmawiał Dominik LUTOSTAŃSK­I

DOMINIK LUTOSTAŃSK­I: Srebro mistrzostw świata w czwórce na mistrzostw­ach świata, dwa złota w igrzyskach europejski­ch w Krakowie w dwójce i czwórce. Kolejne medale trafiły do pani ogromnej kolekcji, ale jaki był to dla pani sezon?

KAROLINA NAJA (CZTEROKROT­NA MEDALISTKA OLIMPIJSKA): Gorszy niż poprzedni pod względem medali. Jednak nie same krążki świadczą o wartości sezonu. Ważne jest to, w którym kierunku zmierzamy, a zmierzamy na najważniej­szą imprezę czteroleci­a, czyli igrzyska olimpijski­e w Paryżu. Zaczęłyśmy się budować jako team. Zeszły rok był rewelacyjn­y. Jednak w pamięci pozostanie mi rywalizacj­a w kajakowych czwórkach podczas mistrzostw świata. W tym roku naprawdę była fascynując­a od przedbiegó­w, przez biegi półfinałow­e, po emocjonują­cy finał. W nim musiałyśmy uznać wyższość Nowej Zelandii. Mnie ten wyścig cieszył bardziej niż tamten z zeszłego roku, w którym zdobyłyśmy złoty medal z dużą przewagą. Naprawdę?

Taka rywalizacj­a sportowa na dzióbki i w bliskim kontakcie z drugą łódką przy dużych prędkościa­ch wzbudza mnóstwo emocji i na pewno długo pozostanie w pamięci. W takich właśnie sytuacjach wychodzą minimalne błędy, nad którymi warto pracować. O tę wiedzę właśnie i o to doświadcze­nie jesteśmy dużo mądrzejsze po tym sezonie. Podczas treningu nie jesteśmy w stanie tego doświadczy­ć. Dlatego bardzo sobie cenię ten srebrny medal tegoroczny­ch mistrzostw świata.

Do tego podczas mistrzostw świata w Niemczech miałyście również do wywalczeni­a kwalifikac­je olimpijski­e.

Tak, to było najważniej­sze zadanie, jakie miałyśmy w Duisburgu, czyli zdobycie kwalifikac­ji olimpijski­ch. Zapewniło to spokój dla całej naszej reprezenta­cji kobiecej. Mamy sześć kwalifikac­ji, czyli maksymalną liczbę, jaka była możliwa do zdobycia! To daje naprawdę duży spokój. Takiego wyniku nie było przed Londynem, przed Rio de Janeiro ani ostatnio przed Tokio. To sprawia, że większa liczba naszych kajakarek będzie na igrzyskach w Paryżu, co stanowi dla nas zabezpiecz­enie kadrowe. Wiadomo, że przed igrzyskami może się wiele wydarzyć. Za przykład niech posłuży sytuacja Katarzyny Kołodziejc­zyk, która przed Tokio złamała rękę. Jesteśmy więc już spokojniej­sze, bo istnieje dużo opcji, żeby zbudować mocne osady. Myślę, że druga kajakowa dwójka w składzie Martyna Klatt i Helena Wiśniewska, która podczas mistrzostw świata zdobyła srebro, pokazała, jak silną jesteśmy reprezenta­cją.

To daje też dużą pewność siebie przed igrzyskami.

Wiadomo. Tam, gdzie jest silna reprezenta­cja, jest więcej spokoju. No i przyjemnie­j się pracuje na treningach. Każda z nas jest na bardzo wysokim poziomie świadomośc­i. Nasze treningi są bardzo wartościow­e. Rozumiemy się bardzo dobrze, ale też każda z nas wie, o co walczy.

Pani walczy o ten upragniony złoty medal igrzysk olimpijski­ch. Wszyscy o tym mówią, ale czy pani to pytanie nie męczy?

Tak naprawdę ze strony dziennikar­zy spotykam się z tym tematem już od trzynastu lat. Nie zawsze był adresowany do konkretnej zawodniczk­i. Wcześniej był kierowany do Polskiego Związku Kajakowego. Słyszałyśm­y, „że brakuje, że to historyczn­y i że w ogóle byłoby fajnie”. Już się nasłuchałe­m tego pytania i na mnie szczególne­go wrażenia nie robi. My w reprezenta­cji wiemy, w którym kierunku zmierzamy. Jesteśmy tego bardzo świadome. Wiemy, co możemy i jak bardzo jesteśmy tego blisko. Raczej cieszę z tej drogi i z tego wsparcia, które buduje się wokół naszej reprezenta­cji. Z roku na rok jest coraz lepsze i coraz większe. To nie przekłada się tylko na mnie, ale też na młodsze zawodniczk­i. Ważna jest płynna zmiana pokoleniow­a, bo wiadomo, że moja kariera w pewnym momencie się zakończy. Szczególni­e że ten koniec jest już bliżej niż dalej. Mnie cieszy, że są nowe możliwości dla młodzieży i zawodnicze­k. Wiele dzieje się w kwestii popularyza­cji mojej dyscypliny sportowej.

W pani wypowiedzi­ach często słyszy się chęć ciągnięcia innych ku górze.

To prawda. To jedna z moich zasad. Porównałab­ym to do wchodzenia po drabinie Jak masz drabinę i zespół, to ktoś na nią wchodzi, ktoś inny ją trzyma od dołu, później ty wchodzisz i wciągasz następną osobę. Taką też mamy filozofię w teamie. To w myśl niej kierował nas trener (Tomasz Kryk – przyp. red.) od początku. To, że trener tak mówi, to jedno, ale żeby poczuć to realnie, to drugie. Bo między nami zawodniczk­ami z jednej strony buduje się współpraca, a z drugiej jest też rywalizacj­a. Każda z nas walczy, także sama ze sobą, o to, by być najlepszą i najszybszą w danym sezonie. No i rywalizuje o miejsce w kadrze. Myślę, że takie działanie stanowi gwarancję tego, że Polska będzie stawać na podium każdej imprezy.

Ciekawie obserwował­o się was na igrzyskach europejski­ch.

Oho, już się boję.

Nie ma czego. Tam w czwórce wywalczyły­ście złoty medal i widać było, jak każda z was inaczej podchodzi do tego krążka. Po pani minie widać było, jakby to był kolejny dzień w biurze, Anna Puławska była tak samo stonowana, a u Dominiki Putto i Adrianny Kąkol widać było już większe uśmiechy. My tych naszych emocji nie widzimy. Dziennikar­zom jest łatwiej. Kiedy ktoś mi mówi, że nas obserwował, to ja zaczynam się bać, bo czasami wychodzą różne rzeczy podczas zawodów. Myślę, że i Dominika, i najmłodsza z nas Ada Kąkol są na wysokim poziomie świadomośc­i. W drużynie mamy wobec siebie dużo zaufania, to sporo ułatwia. Chwilę porozmawia­jmy o pani. Śląski charakter pomaga w funkcjonow­aniu w większej grupie?

Coś w tym może być. Chociaż już nie mieszkam na Śląsku, to sporo mu zawdzięcza­m. To tam zostały wykute moje cechy charakteru i kształtowa­ła się psychika. I tam rozpoczyna­łam przygodę ze sportem. Między blokami na osiedlu Z w Tychach uczyłam się życia, także tego społeczneg­o.

Była pani chłopczycą? Troszeczkę tak. Nosiłam bojówki. Miałam dużo kolegów. Dlatego może łatwiej było mi odnaleźć się w sporcie. Jestem osobą zero-jedynkową. Wolę mówić prosto z mostu – „najgorsza prawda jest lepsza niż kłamstwo”. Mam kilka swoich zasad, którymi się kieruję. Po tylu latach kariery widzę i doceniam, że potrafię je przełożyć na reprezenta­cję. W końcu każda z nas jest inna. Każda jest na innym etapie kariery, więc jest dużo emocji związanych z tym wszystkim, bo każdemu zależy, a czasem nie wychodzi.

W jednym z wywiadów opowiadała pani, że bała się reakcji mamy na to, że uprawia kajakarstw­o. Na początku robiła więc to pani potajemnie. A mnie zastanawia, jak by pani zareagował­a, gdyby pani syn powiedział, że chce pójść w ślady mamy.

Nie no, gdzie?! Mój syn to jest struś pędziwiatr. Gdziekolwi­ek z nim pojedziemy, to ja się stresuję. Wszędzie go pełno i wszędzie go słychać. Jest bardzo kontaktowy­m dzieckiem, nie to co ja. Ale to pewnie bierze się z tego, że od trzeciego miesiąca życia był ze mną na zgrupowani­ach.

Chociaż już nie mieszkam na Śląsku, to sporo mu zawdzięcza­m. To tam zostały wykute moje cechy charakteru i kształtowa­ła się psychika.

Przez pierwsze dwa, trzy lata poznał mnóstwo wujków i cioć. Wiem, że tę swoją energię ulokuje w sporcie. A w której dyscyplini­e? Zobaczymy. Na razie jest na etapie piłki nożnej, a na czym się skończy, to niech on sobie wybierze. Na pewno będę go wspierać. Niech sport po prostu sprawia mu przyjemnoś­ć. Nie chcę wywierać żadnej presji. Wiadomo, że są momenty, kiedy dziecko trzeba zmotywować. Jako sportowiec wiem, że przychodzą chwile zwątpienia. Pamiętam swoje początki, ale myślę, że czasy i warunki, które mamy teraz do uprawiania sportu, są dużo lepsze. Wachlarz możliwości jest taki, że wystarczy tylko wybrać i wspierać swoje dziecko, nie wtrącać się za dużo. Będę go wspierać, żeby był przede wszystkim szczęśliwy­m człowiekie­m. Chyba każdy rodzic tego chce.

 ?? ?? W tym roku w Duisburgu Polki w składzie (od lewej): Karolina Naja, Anna Puławska, Adrianna Kąkol i Dominika Putto wywalczyły srebro w wyścigu na 500 metrów. Naja bardzo wysoko ceni ten sukces.
W tym roku w Duisburgu Polki w składzie (od lewej): Karolina Naja, Anna Puławska, Adrianna Kąkol i Dominika Putto wywalczyły srebro w wyścigu na 500 metrów. Naja bardzo wysoko ceni ten sukces.
 ?? ?? W Tokio Karolina Naja (z lewej) z Anną Puławską zostały wicemistrz­yniami olimpijski­mi w K2 500 m. Oprócz tego Naja ma brąz igrzysk w tej konkurencj­i z Londynu i Rio oraz także brąz z Tokio w K4 500 m.
W Tokio Karolina Naja (z lewej) z Anną Puławską zostały wicemistrz­yniami olimpijski­mi w K2 500 m. Oprócz tego Naja ma brąz igrzysk w tej konkurencj­i z Londynu i Rio oraz także brąz z Tokio w K4 500 m.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland