Sprint po półrocznej przerwie
Polskie szczypiornistki wygrały sparing z Argentyną 34:26. Rewanż w sobotę, a potem misja: MŚ w Danii.
Towarzyskie starcia Biało-czerwonych z drugą drużyną Ameryki Południowej wbrew pozorom mają ogromne znaczenie. Norweskiemu selekcjonerowi Polek Arne Senstadowi pozostało tylko półtora miesiąca na przygotowanie zespołu do finałów MŚ. Na dodatek z powodu kontuzji kolan wypadły mu dwie ważne zawodniczki – kołowa Aleksandra Olek oraz rozgrywająca Natalia Nosek. Olek ostatnio wyrosła na liderkę defensywy, a leworęczna Nosek gwarantowała wysoką jakość na prawej stronie w drugiej linii. Podczas tygodniowego zgrupowania w Elblągu 54-letni Norweg musi w przyspieszonym trybie przećwiczyć nowe ustawienia w obronie. – Podczas sparingów z Argentyną skoncentrujemy się na swojej grze – tłumaczyła kapitan Monika Kobylińska. Rozgrywająca rumuńskiego CSM Bukareszt miała na myśli fakt, że kobieca reprezentacja Polski ostatnie spotkanie rozegrała 12 kwietnia z Kosowem w zwycięskich eliminacjach MŚ. Czwartkowy sparing był więc dla naszej kadry pierwszym starciem po półrocznej przerwie.
W sobotę ponownie w Elblągu (początek o godz. 20.45) Polki znów zmierzą się z Argentyną, a potem wrócą do klubów. Za miesiąc zbiorą się w Cetniewie i po kilku dniach polecą do
Norwegii. Tam czekają je trzy mecze towarzyskie – 23 listopada w Hamar z Islandią, a następnie w Lillehammer z Angolą (25.11) oraz z mistrzyniami świata i Europy (26.11). Test przeciwko Norweżkom będzie ostatnim sparingiem przed MŚ. W grupie F czempionatu globu już w duńskim Herning zmierzą się z Iranem (30.11), Japonią (2.12) oraz Niemcami (4.11). Awans Polek do ćwierćfinału imprezy, która zakończy się 17 grudnia, zapewni udział w jednym z trzech przyszłorocznych turniejów kwalifikacyjnych do igrzysk w Paryżu 2024. Mistrzynie świata wywalczą olimpijską przepustkę.
Co ważne, Polki pauzują w październikowych spotkaniach eliminacji ME 2024. W ich grupie 8 dwukrotnie Dunki rywalizują z Kosowem – grały w czwartkowy wieczór w Horsens i zagrają w sobotę w Prisztinie.
PIOTR WESOŁOWSKI