Wrocław gotowy na hit
Dopiero po raz trzeci od przenosin na nowy stadion ligowy mecz Śląska Wrocław obejrzy komplet publiczności.
By znaleźć ostatnią sytuację, w której ligowy mecz Śląska z trybun oglądał komplet publiczności, trzeba cofnąć się do sezonu 2011/2012 i początków gry wrocławian na nowym Stadionie Miejskim. Wówczas żadnych wolnych miejsc nie było na dwóch pierwszych meczach – przeciwko Lechii Gdańsk (1:0) i Wiśle Kraków (0:1), a w 2013 roku komplet powtórzył się jeszcze przy okazji spotkania 4. rundy kwalifikacji Ligi Europy z Sevillą (0:5). W sobotę wrocławska arena będzie pękała w szwach w trakcie hitowego starcia z wicemistrzem Polski.
Atmosfera się poprawia
Warto zastrzec, że sobotni komplet na meczu Śląsk – Legia będzie inny od poprzednich, bo ze sprzedaży wyłączone zostały sektory buforowe, a we Wrocławiu pojawią się również sympatycy drużyny Kosty Runjaicia. Wobec tego do sprzedaży trafiło 38 tysięcy biletów, a fakt, że oficjalny komunikat o ich wyprzedaży pojawił się już w ostatni piątek, najlepiej pokazuje, jak wielkie oczekiwania wzbudza zespół prowadzony przez Jacka Magierę. Śląsk ma za sobą osiem kolejnych meczów bez porażki, w tym siedem zwycięstw (mógł mieć osiem, jednak w ostatniej akcji poprzedniego spotkania z Górnikiem Zabrze dał sobie wyrwać wygraną; 1:1). Wrocławianie spędzili październikową przerwę na mecze reprezentacji w roli niespodziewanego lidera PKO BP Ekstraklasy, a to wszystko dzieje się raptem kilka miesięcy po tym, jak do samego końca toczyli desperacką walkę z Wisłą Płock o uniknięcie degradacji z elity. Dziś w Śląsku o tamtych nastrojach nikt zdaje się nie pamiętać, a osiągnięcia takie jak komplet publiczności na nadchodzącym meczu z Legią najlepiej pokazują ekspresowo poprawiającą się atmosferę wokół klubu. Jeszcze niedawno stawką meczów wrocławian było co najwyżej oddalanie się od strefy spadkowej, a bardziej prestiżowe spotkania wzbudzały większe emocje jedynie ze względu na wspomnienia czasów, które miały szybko do Wrocławia nie wrócić.
Przychodzili na rywala
W rankingu dziesięciu meczów z najlepszą frekwencją na nowym stadionie we Wrocławiu nazwa Legia powtarza się często. Dość powiedzieć, że poza wspomnianymi meczami z Lechią i Wisłą w historii areny wybudowanej na EURO 2012 więcej niż 30 tysięcy kibiców na trybuny w lidze przyciągała tylko ekipa z Łazienkowskiej w 2012 i 2019 roku. Wtedy kończyło się dotkliwymi porażkami Śląska (odpowiednio 0:4 oraz 0:3), na koniec sezonu nie przeszkadzało to jednak w ukończeniu ligowych zmagań na 1. i 5. miejscu w tabeli. Meczów z frekwencją powyżej 20 tysięcy na nowym stadionie we Wrocławiu od sezonu 2011/2012 było łącznie 20, a wśród najchętniej oglądanych przeciwników powtarzają się również Lech Poznań czy Zagłębie Lubin.
W Śląsku od dawna poważnym problemem było jednak „przychodzenie na rywali” zamiast utrzymywania frekwencji na stałym, wysokim poziomie bez względu na to, kogo podejmuje drużyna z Wrocławia. To z kolei przekładało się na to, że kiedy zawodził sam Śląsk, w sezonach 2013/2014 i 2015/2016 frekwencji przekraczającej 20 tysięcy we Wrocławiu nie odnotowywano wcale (2020/2021 również, jednak wtedy na przeszkodzie stały zmieniające się obostrzenia związane z pandemią).
Najlepsi w sezonie
Pozytywny przełom pod tym względem przynoszą dopiero trwające rozgrywki, w których Śląsk oczywiście pomaga dobrej frekwencji swoimi rezultatami, jednak jego kibice dopisują obecnością już od pierwszego meczu przeciwko Zagłębiu (1:2) w 2. kolejce. Na żadnym z pięciu domowych spotkań wrocławian w tym sezonie nie było mniej niż 16 900 kibiców, a wzrostowy trend potwierdził choćby ostatni mecz przeciwko Górnikowi Zabrze, który pomimo mało atrakcyjnego terminu i rywala przyciągnął na trybuny ponad 20 tysięcy widzów. To więcej niż na derby Dolnego Śląska z początku sezonu, a nawet późniejszy mecz przeciwko Lechowi Poznań, który zdawał się wyznaczać górny pułap frekwencji na dalszą część rundy jesiennej we Wrocławiu. To wszystko sprawia, że Śląsk w rundzie jesiennej ma jedną z lepszych średnich w statystyce liczby widzów na mecz w PKO BP Ekstraklasie, a sobotnie spotkanie z Legią zgromadzi najlepszą frekwencję w tym sezonie w całej lidze. Po konfrontacji z wicemistrzem Polski celem dla wrocławian będzie utrzymanie tych wyników co najmniej do końca roku, a terminarz podpowiada, że może być to nie lada wyzwanie. Poza wicemistrzem kraju przed zakończeniem rundy jesiennej do Wrocławia przyjedzie także mistrz, Raków Częstochowa, a także dwie ekipy, których forma i punktowanie na razie pozostawia wiele do życzenia – ŁKS i Korona Kielce.
Sześć meczów, jedna wygrana
Komplet publiczności na trybunach we Wrocławiu to dla Śląska satysfakcja, ale i zobowiązanie, bo mecze w takiej atmosferze w poprzednich sezonach rzadko przynosiły mu zwycięstwo. Spośród sześciu spotkań z najwyższą frekwencją w ligowej historii gry po przenosinach na Stadion Miejski znajdziemy tylko jedno, w którym udało się wywalczyć komplet punktów (na inaugurację z Lechią w październiku 2011 roku). Wszystkie pozostałe to historia mniejszych lub większych problemów gospodarzy, a także oczekiwań, które często były przekuwane w rozczarowanie krótko po pierwszym gwizdku. Coś takiego Śląsk w meczach z Legią spotykało między innymi w 2016 roku, kiedy już po dziesięciu minutach gry przegrywał 0:3 z drużyną prowadzoną przez… Jacka Magierę,
a zawody zakończyły się rezultatem o jedną bramkę wyższym na korzyść ówczesnego mistrza Polski. Rozczarowaniem przy dobrej frekwencji zakończyła się również wizyta legionistów we Wrocławiu trzy lata później. Wówczas Śląsk prowadzony przez Vitezslava Lavičkę także był liderem PKO BP Ekstraklasy i miał za sobą pięć kolejnych zwycięstw, jednak po tym, jak na samym początku meczu rzut karny wykonywany przez Roberta Picha wybronił Radosław Majecki, Legia wypunktowała wrocławian 3:0.
W obozie aktualnego lidera wolą jednak pamiętać o innym meczu przeciwko drużynie ze stolicy, który zgromadził na trybunach we Wrocławiu ponad 20 tysięcy widzów – we wrześniu 2021 roku Jacek Magiera poprowadził Śląsk po raz pierwszy przeciwko klubowi, w którym spędził lata swojej zawodniczej oraz trenerskiej kariery i wygrał 1:0 dzięki bramce Victora Garcii w ostatnim kwadransie.