Europejska przygoda na Górnym i Dolnym Śląsku
We wtorek startuje Liga Europejska. Górnik Zabrze zmierzy się u siebie z AEK Ateny, a szczypiorniści Chrobrego Głogów jadą do Lizbony na spotkanie ze Sportingiem.
Pierwszy raz, odkąd zmieniono formułę Pucharu EHF (od sezonu 2020/21 zwanego Ligą Europejską) na grupową, czyli od 2012 roku, Polska ma w tych drugich pod względem prestiżu (za Ligą Mistrzów) rozgrywkach dwa kluby. Górnik Zabrze i Chrobry Głogów grają w fazie grupowej bez eliminacji. Głogowianie do międzynarodowej rywalizacji wracają po 17 latach – w 2006 roku po sensacyjnym wicemistrzostwie Polski szybko odpadli z Pucharu EHF. Górnik też debiutuje w tej fazie LE, w której w ostatnich 11 sezonach mieliśmy trzy ekipy – Orlen Wisłę Płock (trzy razy), Azoty Puławy (dwukrotnie) i raz Gwardię Opole. Zabrzanie są w grupie B, w której zmierzą się z AEK Ateny, TSV Hannover-burgdorf i ze szwajcarskim Kriens-luzern. Na początek czeka ich we wtorek starcie w Dąbrowie Górniczej (zabrzańska hala nie spełnia europejskich norm) z Grekami (godz. 18.45) i jeśli ekipa trenera Tomasza Strząbały marzy o awansie do drugiej rundy grupowej (wchodzą do niej dwie najlepsze drużyny z każdej z ośmiu grup), musi wygrać przede wszystkim u siebie z AEK i Kriens, bo Niemcy z TSV są raczej poza zasięgiem.
Łatwo nie będzie, Grecy są chyba silniejszą ekipą niż Górnik, mają w składzie mieszankę aż dziewięciu narodowości. Najbardziej znany jest oczywiście reprezentant Polski Krzysztof Komarzewski, który latem przeszedł do AEK z Płocka. W Wiśle grał też kiedyś słoweński obrotowy Igor Žabič, a kibicom znane są też takie nazwiska, jak Iwan Mackiewicz (bramkarz) i Stipe Mandalinić (lewy rozgrywający). Ateńczycy to najstarszy pod względem średniej wieku zawodników zespół w LE.
O ile w Górniku po cichu mogą liczyć na niespodziankę i awans, o tyle w Głogowie będzie o to dużo trudniej. Chrobry znalazł się w grupie H