WTEDY POCZUŁAM, ŻE JESTEM W DOMU Joanna Jóźwik była prawdziwą ozdobą lekkoatletycznych bieżni w Polsce i na świecie. Pół roku temu ogłosiła zakończenie kariery, a władze PZLA oficjalnie uhonorowały ją podczas niedawnej gali Złote Kolce w Chorzowie. Odbier
– Mamy płakać z rozpaczy, że taka znakomita zawodniczka schodzi z areny? JOANNA JÓŹWIK: Dlaczego? Będą nowe! Mam nadzieję, że równie emocjonalne i uśmiechnięte.
– Ale bywają sportsmenki niezastąpione!
Dziękuję, to dla mnie bardzo duży komplement. Dziś płakałam, ponieważ wzruszam się, widząc, jak wyglądało ostatnich piętnaście lat mojego życia. Myślę, że zrobiłam dużo fajnej roboty. Wdrapałam się naprawdę wysoko. Zaczynając zabawę ze sportem – bo na początku się bawiłam – chciałam wygrać zawody szkolne. A kończę jako dwukrotna olimpijka i trzykrotna medalistka mistrzostw Europy. To wzrusza.
– Najpiękniejsze z bieżni?
Myślę, że możemy cofnąć się do mojego startu w półfinale igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Wychodząc na bieżnię, czułam wielką pewność siebie. Wszystko było idealne. Temperatura, moje samopoczucie, nastawienie, przygotowanie mentalne i fizyczne. Tam po prostu wszystko zagrało. I ja w tamtym momencie poczułam, że jestem w domu! Ten wielki stadion – z ogromem ludzi na trybunach – był moim domem. I dzięki temu tak dobrze pobiegłam.
wspomnienie
– Tylko raz w karierze czuła pani taki absolutny pokój?
Aż taki? Tak, to był jeden jedyny raz.
– A przechodząc do grubych konkretów – akurat w biegu na 800 metrów w największym stopniu zrodził się problem czołowych zawodniczek, których nie można było uznać za równorzędne przeciwniczki dla reszty stawki. Nie doczekała pani właściwej regulacji, która spowodowała, że takie biegaczki jak Caster Semenya zostały wykluczone z rywalizacji. Można żałować, że igrzyska w Rio skończyły się piątym miejscem, a nie podium?
Z jednej strony tak, a z drugiej dokładnie wiedziałam, z kim startuję. Znałam reguły gry. Dlatego gdybym ciągle mówiła sobie: „Kurczę, ale szkoda!”, to do końca życia miałabym żal. Myślę, że trochę szkoda na to czasu i energii. Oczywiście mogę mieć lekki niedosyt, że w tej świetnej formie nie jestem teraz, kiedy wyprodukowano świetne kolce.
– Buty siedmiomilowe.
One tak pięknie oddają odbicie stopy. A ja wiem, że mam bardzo dobre. No i zawodniczki z podwyższonym poziomem w ME 2014 w Zurychu w HME 2021 w Toruniu
HME 2015 w Pradze w IO 2016 w Rio de Janeiro w MŚ 2015 w Pekinie w MŚ sztafet 2021 w Chorzowie (2×2×400 m – razem z Patrykiem Dobkiem) testosteronu nie mogą już startować. Jedyny niedosyt polega więc na tym, że nie udało się idealnie trafić w ten najlepszy czas. Najwyraźniej to nie było dla mnie. Mam nadzieję, że mistrzostwo zdobędę teraz gdzie indziej. A podsumowując całą moją karierę – uważam, że zrobiłam naprawdę bardzo dużo. I może dzięki temu, że nie zdobyłam tego medalu