Mocne uderzenie na otwarcie
Zaledwie dwanaście dni po zakończeniu sezonu reprezentacyjnego do gry wraca Plusliga. I od razu z wielkim szlagierem.
Gdyby policzyć mistrzostwa Polski zdobyte przez ZAKS-Ę Kędzierzyn-koźle i Skrę Bełchatów w XXI wieku, to byłoby ich aż szesnaście. Od sezonu 2000/01 obie drużyny na podium stawały aż 27 razy. Nic dziwnego, że starcie pomiędzy nimi nazywane jest ligowym klasykiem.
Klasyk ostatnich lat
– W ostatnich czasach klasykami nazywano spotkania ZAKSA – Skra i Resovia – Skra. Wcześniej mówiono tak głównie przy okazji starć między AZS Częstochowa z Mostostalem Kędzierzyn-koźle (dawna nazwa obecnej ZAKS-Y) – wspomina w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Ireneusz Mazur, były selekcjoner reprezentacji Polski oraz były trener m.in. Skry.
Niestety, AZS Częstochowa już nie istnieje, za to do Plusligi awansował inny zespół z tego miasta Exact Systems Hemarpol. Pierwszy mecz Plusligi pod Jasną Góra od sześciu lat odbędzie się w poniedziałek, gdy częstochowianie podejmą Ślepsk Suwałki. Wracając jednak do klasyka. Poprzedni sezon bełchatowianie zakończyli na wstydliwym dla siebie 12. miejscu, a ostatni rok był dla Skry najtrudniejszy w historii. Nie dość, że zespół sportowo nie stanął na wysokości zadania, to kłopotów nie brakowało w klubowych gabinetach. W marcu po 24 latach z klubu odszedł prezes Konrad Piechocki. Latem w Bełchatowie doszło do nowego rozdania. Z klubem pożegnało się aż 13 siatkarzy, w tym ci, którzy Skrą byli kojarzeni od bardzo dawna, jak Karol Kłos, Mateusz Bieniek czy Aleksandar Atanasijević. Uwagę zwraca przede wszystkim odejście tego pierwszego, który występował w żółto-czarnych barwach od 2010 roku. – Skra jest drużyną po przejściach, ale działaczom udało się złożyć taki skład, który daje nadzieję walki o wysokie cele – przekonuje Mazur.
Wśród siatkarzy, którzy dołączyli do zespołu dziewięciokrotnego mistrza Polski, rzeczywiście nie brakuje uznanych nazwisk. – W ataku gwiazdą powinien być Dawid Konarski, na środku nieźle prezentują się Łukasz Wiśniewski, Bartłomiej Lemański i Mateusz Poręba. Do tego dochodzą zawodnicy sprowadzeni spoza Plusligi, czyli Adrian Aciobanitei, Benjamin Diez czy Mateusz Mika – kontynuuje 66-letni szkoleniowiec. Misji odbudowy Skry podjął się Andrea Gardini. Włoski trener został zatrudniony przez klub w lutym, ale kryzys zespołu był na tyle duży, że nie zdołał wywalczyć awansu do play-off. Gdy policzy się rozgrywki Plusligi oraz Pucharu CEV, bilans Gardiniego to pięć zwycięstw oraz dziewięć porażek.
Trudne zadanie na początku
Skra już w pierwszym meczu będzie miała trudne zadanie, bo zawita do Kędzierzyna-koźla.
– ZAKSA to drużyna, która prawie w ogóle się nie zmieniła i jest to konsekwentna polityka klubu, dzięki której w Kędzierzynie-koźlu mogą cieszyć się z tak wielu sukcesów. O trzonie ZAKS-Y stanowią reprezentanci Polski i Stanów Zjednoczonych, a to mówi samo za siebie – uważa nasz rozmówca. Wspomniany Gardini właśnie z ZAKS-Ą zdobył swoje pierwsze mistrzostwo Polski w 2019 roku, by dwa lata później pokonać ją w finałach, prowadząc Jastrzębski Węgiel. Dla kędzierzynian celem numer jeden na nadchodzący sezon będzie odzyskanie złotych medali Plusligi, bo w tamtym roku na ligowym podwórku ponownie wyprzedzili ich jastrzębianie. – Gdybym doze konał jednoznacznego stwierdzenia, że ZAKSA to najpoważniejszy kandydat do tytułu, byłbym niesprawiedliwy wobec Jastrzębia, Asseco Resovii, Aluronu CMC Warty Zawiercie czy Projektu Warszawa – zaznacza Mazur.
W czym Skra może upatrywać swoich szans przed sobotnim klasykiem? Być może w tym, że wspomniani reprezentanci kraju występujący w ZAKS-IE do pracy z zespołem wrócili dopiero na początku tygodnia. W ubiegły weekend zdobywcy Ligi Mistrzów uczestniczyli w Memoriale Arkadiusza Gołasia, na który udali się w… siedmioosobowym składzie. Co ciekawe, w spotkaniu o trzecie miejsce zmierzyli się ze Skrą i wygrali 3:1!
Mistrzowie rozpoczną w Nysie
Oprócz spotkania w Kędzierzynie-koźlu podczas pierwszego weekendu z Plusligą najciekawiej zapowiada się starcie PSG Stali Nysa z Jastrzębskim Węglem otwierające w piątek sezon oraz niedzielny hit Asseco Resovia – Projekt Warszawa. Interesująco powinno być także w Iławie, gdzie w roli gospodarza Indykpol AZS podejmie Aluron Wartę Zawiercie.