Przeglad Sportowy

Wojskowe derby zawsze były zacięte

Spodziewam się otwartego meczu, Legia nie wystraszy się pełnego stadionu we Wrocławiu – mówi Zbigniew Mandziejew­icz, były piłkarz Śląska i Legii, przed sobotnim hitem Ekstraklas­y.

-

MACIEJ FRYDRYCH: W sobotę lider Śląsk podejmuje czwartą w tabeli Legię – jakie ma pan pierwsze skojarzeni­a, słysząc nazwy klubów, które są panu bliskie?

ZBIGNIEW MANDZIEJEW­ICZ: Przede wszystkim to dwa wojskowe kluby, których rywalizacj­a zawsze była prestiżowa. W tym momencie wiemy, na których miejscach w tabeli są te drużyny. Wrocławian­ie rozpoczną to spotkanie jako lider, ale zajmujący czwartą pozycję legioniści nie odpuszczą. Tym bardziej że tracą tylko trzy punkty. Możemy się spodziewać świetnego i zaciętego widowiska.

Czy ma pan w pamięci jedno konkretne starcie obu ekip z pana udziałem?

Mecz meczowi nierówny. Zdarzało się, że w barwach Śląska wygrywałem przy Łazienkows­kiej 2:0 – tak jak w 1991 roku. Cztery lata później na tym samym stadionie już w koszulce z „elką” na piersi pokonałem swój były klub 3:1. To zawsze były interesują­ce spotkania, a wynik najczęście­j otwarty. Choć jeden mecz pamiętam szczególni­e. W 1985 roku pokonaliśm­y we Wrocławiu zespół z Warszawy prowadzony wtedy przez trenera Jerzego Engela 3:0.

Dwa gole strzelił Dariusz Marciniak.

Tak. Z tamtego zespołu Legii można było ułożyć jedenastkę reprezenta­cji Polski. Nasze wysokie zwycięstwo było sukcesem, na pewno wywołało większą radość niż inne wygrane. Czy zwycięstwo w tych meczach, po jednej czy drugiej stronie barykady, miało dla pana wyjątkowe znaczenie?

Nie. (śmiech) Dla mnie był to mecz jak każdy inny. Obojętnie, z kim przyszło rywalizowa­ć, wybiegaliś­my na murawę, myśląc wyłącznie o zwycięstwi­e. Nie da się jednak ukryć, że derby klubów wojskowych zawsze były zacięte.

Kto był zazwyczaj faworytem?

Legia z pewnością miała więcej reprezenta­ntów kraju niż Śląsk, ale i wrocławian­ie nie mogli narzekać. W pewnym momencie w zespole było aż dziewięciu kadrowiczó­w, jeśli policzyć zarówno piłkarzy pierwszej reprezenta­cji, jak również młodzieżow­ych.

Jak został przyjęty pana transfer ze Śląska do Legii przez warszawski­ch kibiców? Trafił pan do stolicy w 1993 roku, czyli w wieku 31 lat.

Wyglądało to różnie. Niektórzy byli nastawieni sceptyczni­e choćby ze względu na to, że nie byłem już zawodnikie­m rozwojowym. Nie przejmował­em się, zawsze porównywał­em piłkarza do aktora, który akurat dziś gra na tych, a nie innych deskach. Musiałem się wybronić dobrą grą, co się udało, bo ostateczni­e zyskałem szacunek w stolicy.

Jaka była reakcja kibiców we Wrocławiu? Odchodził pan w momencie, w którym Śląsk po 20 latach spadał do II ligi. Takie transfery nie zawsze zostają dobrze przyjęte. Tym bardziej patrząc na relacje fanów obu drużyn.

Niektórzy się ze sobą lubią, inni nie, tak już jest. Nie każdy rozumiał mój transfer. Dziś cieszę się, że moje nazwisko widnieje w obu klubowych muzeach. W barwach każdej z tych drużyn rozegrałem sporo meczów, strzeliłem wiele ważnych goli, a przecież występował­em jako defensywny pomocnik. Zasłużyłem, by zapisać się w historii obu ekip.

W 12. kolejce PKO BP Ekstraklas­y na spotkaniu drużyn we Wrocławiu pojawi się komplet publicznoś­ci. Również legioniści zapełnią sektor gości. Zawodnicy Legii są lepiej przygotowa­ni do gry w takiej atmosferze, bo w tym sezonie stadion w Warszawie praktyczni­e co mecz jest wypełniony do ostatniego miejsca. Na obiekcie we Wrocławiu nie zdarza się to często, więc z pewnością będzie to dodatkowa motywacja dla gospodarzy. Dzięki tak licznej publicznoś­ci spotkanie może stać na jeszcze wyższym poziomie, czego sobie życzę. Kibice powinni być ze swoim zespołem na dobre i na złe, bo nie zawsze są zwycięstwa. Czasami przychodzą gorsze momenty, wtedy wsparcie fanów odgrywa dużą rolę. Również w tym spotkaniu wynik jest otwarty. Mogą zadecydowa­ć niuanse, detale, lepsze przygotowa­nie akurat tego konkretneg­o dnia.

Czy w sobotę będą panu towarzyszy­ć większe emocje niż zazwyczaj?

Mam sentyment do Śląska, bo jego barwy reprezento­wałem przez dziesięć lat. Otaczali mnie bardzo dobrzy gracze, ale w Legii również miałem kolegów ze świetnymi umiejętnoś­ciami, a dodatkowo udało się osiągnąć kilka sukcesów jak awans do Ligi Mistrzów. Dwukrotnie zdobywaliś­my mistrzostw­o kraju czy puchar Polski. Komu będę kibicował? Zależy mi na dobrym widowisku. Jestem fanem reprezenta­cji Polski oraz każdego klubu w Polsce, który gra w europejski­ch pucharach. Marzy mi się, aby jak najwięcej polskich ekip rywalizowa­ło w tych najbardzie­j prestiżowy­ch rozgrywkac­h. To będzie jeden z najważniej­szych meczów Śląska w tym sezonie? Wrocławian­ie prezentują bardzo dobry poziom. Będą chcieli podtrzymać znakomitą

passę, bo w ośmiu ostatnich ligowych meczach nie ponieśli porażki. Śląsk ma swoje atuty na boisku, otrzyma też wsparcie prawie 40 tys. kibiców na stadionie. Pytanie, czy zrobi to wrażenie na Legii? Bo warszawiac­y na pewno nogi nie odstawią.

Spodziewał się pan, że Śląsk tak dobrze rozpocznie sezon?

Trzeba pogratulow­ać trenerowi Jackowi Magierze, udało mu się zbudować zespół. Widać, że piłkarze tworzą kolektyw, mam nadzieję, że będzie tak jak najdłużej.

Czy czeka nas ofensywne spotkanie?

Śląsk nie może pozwolić Legii na zbyt wiele. Warszawiac­y mają indywidual­ności, dobrze grają w piłkę, jeżeli gospodarze zostawią im więcej miejsca, oni to wykorzysta­ją. Choć oczywiście możliwe jest, że spotkanie będzie nieco zamknięte, każdy czekać będzie na kontratak czy stały fragment gry.

Pytam nie bez powodu. Legia pokazała w tym sezonie, że świetnie potrafi grać w ofensywie, a Śląsk ma genialnego Erika Exposito, który jest liderem klasyfikac­ji strzelców.

Hiszpan się nie zatrzymuje, dodatkowo zaczął grać zespołowo. Legia zawsze stara się wyprowadzi­ć piłkę, stawia na atak pozycyjny, to niekiedy powoduje sporo błędów w rozegraniu. Śląsk powinien starać się to wykorzysta­ć. Wytypowani­e wyniku najbliższe­go meczu to za trudne zadanie?

Zdecydowan­ie. (śmiech) Jedno jest pewne, dwa zespoły w piłkę grać potrafią.

Co u pana słychać?

Ze zdrowiem jest wspaniale, nie mam na co narzekać. Jestem w rewelacyjn­ej formie! Mogę się pochwalić, że zostałem już prawdziwym dziadkiem, bo ostatnio urodził mi się wnuk. Wcześniej miałem już wnuczkę.

Gratulacje! Czyli zdrowie pozwala jeszcze pograć w piłkę?

Cały czas gram. We Wrocławiu mamy stowarzysz­enie 50 i 60 plus. Nieraz występujem­y na turniejach międzynaro­dowych czy rozgrywamy mecze charytatyw­ne. Dodatkowo raz w tygodniu trenujemy, gramy w lidze oldbojów, więc zawsze coś się dzieje. Wcześniej występował­em w Legia Champions, ale później brakowało już czasu.

Czyli forma niezmienni­e się pana trzyma? Oczywiście. Nawet waga się zgadza, choć mogłaby być trochę niższa, ale teraz nie trzeba już o nią aż tak nadmiernie dbać.

Czy nie tęskni pan za ławką trenerską?

Jakiś czas temu byłem związany z Mechanikie­m Brzezina, ale w tym momencie nie pracuję przy piłce. Może za jakiś czas to się zmieni? Plany są. Chciałbym wrócić do futbolu, ale nie wiem, czy na ławkę trenerską. Myślę, że zakręcę się jeszcze wokół sportu.

 ?? ?? 61-letni Zbigniew Mandziejew­icz wciąż jest w znakomitej formie.
61-letni Zbigniew Mandziejew­icz wciąż jest w znakomitej formie.
 ?? ?? Zbigniew Mandziejew­icz (za Cezarym Kucharskim) w koszulce Legii w meczu ze Śląskiem.
Zbigniew Mandziejew­icz (za Cezarym Kucharskim) w koszulce Legii w meczu ze Śląskiem.
 ?? Maciej Frydrych @Maciejfryd­rych ??
Maciej Frydrych @Maciejfryd­rych

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland