Oto kłopot Legii
21 dni, 4 mecze, 4 porażki. W tak poważnym kryzysie pod wodzą Kosty Runjaicia stołeczna drużyna jeszcze nie była. A czasu na spokojny trening brak.
Miało być lepiej, wyszło katastrofalnie, choć pierwsza połowa klęski nie zapowiadała. We Wrocławiu Legia powtórzyła wynik z 11 września ubiegłego roku, kiedy – również po fatalnych błędach w tyłach – przegrała w Częstochowie 0:4. Wtedy drużyna i trener Kosta Runjaić potrafili zareagować – z następnych 23 spotkań Legia wygrała aż 15, a kolejną porażkę poniosła dopiero w kwietniu, czyli po ponad 7 miesiącach. Jak będzie teraz? Czasu na spokojną analizę i trening nie ma, bo mecz goni mecz. Do kolejnej przerwy na spotkania narodowych reprezentacji zostały trzy tygodnie. Warszawian czeka teraz sześć meczów.
Bajka zmienia się w horror
Wicemistrzostwo kraju, Puchar i Superpuchar kraju, seria meczów bez porażki przy ulicy Łazienkowskiej, awans do fazy grupowej europejskich pucharów, odbudowa zespołu po katastrofalnym sezonie 2021/22, stały postęp drużyny, życiowa forma kilku zawodników, zmiana ustawienia – poprzednie szesnaście miesięcy były dla Legii i trenera Kosty Runjaicia niemal bajkowe. Pierwsze 21 dni października zamieniło baśń w horror. 0:2, 0:1, 1:2, 0:4 – to wyniki meczów warszawskiego zespołu. Nie z takimi kryzysami szkoleniowiec Legii musiał mierzyć się w poprzednim klubie, ale w Warszawie odzwyczajono się od tak gorzkich wyników. Pracę w Pogoni niemiecki szkoleniowiec zaczął jesienią 2017 roku od dwóch remisów i dwóch porażek. Na początku rozgrywek 2018/19 Portowcy zaliczyli aż osiem spotkań bez zwycięstwa (zaczęli od trzech przegranych), wiosną 2019 znowu przeżyli pięć bez kompletu punktów, rok później mieli sześć takich meczów z rzędu (trzy porażki, trzy remisy) i później zaliczyli jeszcze siedem gier bez zwycięstwa. Początek 2021 roku to znowu cztery przegrane i remis w pięciu spotkaniach.
Jak pokonać najsilniejszych?
Nad Odrą trener Runjaić nigdy jednak nie przeżył tego, z czym ma do czynienia teraz w Legii. Cztery przegrane z rzędu muszą boleć, niezależnie od okoliczności, w jakich zostały poniesione. Warszawa nie jest do tego przyzwyczajona. W pierwszym roku pracy niemieckiego szkoleniowca Legii zdarzyły się trzy mecze bez wygranej (remisy z Miedzią i Lechem, porażka z Wartą), ale stało się to akurat w najbardziej newralgicznym momencie rozgrywek, kiedy zwycięstwo w Legnicy pozwoliłoby zbliżyć się w tabeli do Rakowa na cztery punkty. Tracąc siedem oczek w trzech spotkaniach, Legia niejako złożyła wtedy broń w walce o mistrzostwo. Teraz, przegrywając trzy ligowe mecze, straciła szansę na w miarę komfortową sytuację w tabeli. I musi gonić, a do tego łączyć występy w Ekstraklasie z europejskimi pucharami. Za tydzień dojdzie jeszcze rywalizacja w Fortuna Pucharze Polski i wyjazdowe starcie z czołowym I-ligowcem – GKS Tychy. W tym momencie to jednak najmniejsze zmartwienie warszawian. Zespół Runjaicia był bardzo chwalony za to, jak potrafi odwracać losy spotkań – z 14 meczów, w których rywal pierwszy strzelał gola, klub wygrał 5, a 3 zremisował. Legia zbudowała twierdzę przy Łazienkowskiej – z 17 meczów u siebie wygrała 12, zremisowała 5. Jednym z pokonanych w stolicy był późniejszy mistrz – Raków. I to koniec dobrych wiadomości dla zespołu Runjaicia, jeśli chodzi o starcia z czołowymi klubami Ekstraklasy. Ze wspomnianym Rakowem, o czym było wyżej, Legia poniosła klęskę 0:4, z trzecim w tabeli Lechem dwa razy remisowała (0:0 jesienią w Poznaniu, kiedy Kolejorz był zaangażowany w grę w europejskich pucharach i 2:2 wiosną w stolicy – od 1:0, przez 1:2), z czwartą Pogonią uciułała ledwie punkt (1:2 w Szczecinie, 1:1 u siebie, gdzie znowu nie utrzymała prowadzenia 1:0).
W tym sezonie jest... jeszcze gorzej. Ze ścisłej czołówki warszawianie nie rywalizowali jeszcze tylko z Lechem – spotkanie z Kolejorzem odbędzie się na zakończenie rozpoczętego we Wrocławiu obecnego maratonu meczowego (niedziela, 12 listopada). Ze Śląskiem, Jagiellonią oraz Rakowem zespół Runjaicia poniósł porażki, strzelając w tych trzech meczach ledwie jednego gola, a tracąc aż osiem! Mistrz Polski triumfował w stolicy, kończąc ligową serię starć bez porażki w Warszawie. To pokazuje skalę problemu, z jakim musi się zmierzyć nie tylko szkoleniowiec, lecz także cały pion sportowy Legii.