Przeglad Sportowy

Nowe twarze w nowych barwach

Mijające lato w najlepszej koszykarsk­iej lidze świata doprowadzi­ło do jeszcze większej koncentrac­ji gwiazd w czołowych zespołach. Mocni stali się mocniejsi.

- Jakub WOJCZYŃSKI @Wojczyn

Damian Lillard dołączył do Milwaukee Bucks, Bradley Beal do Phoenix Suns, Kristaps Porzingis do Boston Celtics – co łączy tych koszykarzy? Ostatnio grali w zespołach słabych lub przeciętny­ch, gdzie byli kluczowymi postaciami, a teraz znaleźli się w drużynach znajdujący­ch się w gronie kandydatów do mistrzostw­a. Dodajmy, że znajdujący­ch się w tym gronie już przed wspomniany­mi transferam­i, bo te mają jeszcze zwiększać szanse na wygranie ligi w tym sezonie. Zupełnie inny niż stosowany w Europie system funkcjonow­ania ligi NBA w założeniu ma zabezpiecz­ać ją przed rozwarstwi­eniem i gigantyczn­ymi nierównośc­iami kadrowymi, ale nie jest w stanie zrobić tego idealnie. Szczególni­e jeśli ktoś sam chce być słabszy, bo postanowił, że stawia na przebudowę, odmłodzeni­e i „tankowanie” w drafcie.

W zasadzie nie należy się dziwić takiemu podejściu, bo ta ostatnia metoda może dać prawpiej perełki jak chociażby pozyskany w tym roku z numerem 1 przez San Antonio Spurs Victor Wembanyama. Francuz już przed draftem wzbudził tak duże zaintereso­wanie, że chyba tylko o Lebronie Jamesie dwie dekady temu mówiło się tak dużo jeszcze przed debiutem NBA.

Damian Lillard

Przez lata dużo mówił o lojalności i chęci sprowadzen­ia trofeum Larry’ego O’briena do Portland, ale w końcu i Lillard stracił cierpliwoś­ć. Nikt raczej nie zaprzeczy, że „Dame” to obecnie jeden z kilkunastu najlepszyc­h graczy ligi, lecz wsparcie, jakie dostawał ostatnio w Trail Blazers nie pozwalało nawet na występ w play-off. Doszło nawet do tego, że pod koniec sezonu 2022/23 Lillard nie grał, choć był zdrowy. Chodziło o to, by Blazers mieli większe szanse na wysoki wybór w drafcie. Wybrali w nim młodego rozgrywają­cego Scoota Hendersona, co dawało wyraźnie sygnał, że chcą budować coś od nowa. Pod koniec czerwca pojawiły się informacje, że Lillard ma dość i chce zmienić otoczenie, a w lipcu Blazers przyznali oficjalnie, że dostali taką prośbę. I wtedy chyba nikt się nie spodziewał, że poszukiwan­ie partnera biznesoweg­o potrwa tak długo. Lillardowi marzyła się gra w Miami Heat, ale ekipa z Florydy nie była w stanie zadowolić Blazers i sytuacja stała się patowa. W końcu we wrześniu niespodzie­wanie przehandlo­wano Lillarda do Milwaukee Bucks. W zespole mistrzów NBA z 2021 r. będzie miał obok siebie tak dobrego zawodnika, z jakim jeszcze nie zdarzyło mu się grać, czyli greckiego skrzydłowe­go nigeryjski­ego pochodzeni­a Janisa Andetokunm­bo. Mają kilka miesięcy, by stworzyć coś, co pozwoli Kozłom wrócić na szczyt po dwóch latach.

Jrue Holiday

Z kolei historia Jrue Holidaya pokazuje, jak brutalny bywa biznes zwany NBA. Holiday opowiadał, że chciałby w Milwaukee Bucks pozostać do końca kariery (choć był to przecież dla 33-latka jego pracodawca od zaledwie trzech sezonów), a dzień później został bez większych ceregieli przez ten klub sprzedany. Bucks uznali, że Lillard da im bardziej większą szansę na mistrzostw­o, które przecież zdobyli dwa lata temu w składzie z Holidayem. W tej sytuacji może czuć się potraktowa­ny niepoważni­e, a Bucks mogą za kilka miesięcy żałować tej decyzji. Co prawda oddali go do Portland Trail Blazers, ale w tym klubie Holiday nie został, bo szybko pojawili się chętni na jego usługi z ligowej czołówki. Po kilku dniach wylądował w Boston Celtics, czyli u jednego z głównych – o ile nie głównego – rywali Bucks w Konferencj­i Wschodniej. Jeśli te drużyny trafią na siebie w fazie play-off, to będzie baaardzo ciekawie. Bucks być może i mają najlepszy duet gwiazd na Wschodzie, ale Celtics najlepszy kwartet w osobach Holidaya, Jaylena Browna, Jaysona Tatuma i Kristapsa Porzingisa. Jeśli zawodnik o statusie gwiazdy jest sprzedawan­y dwa razy w ciągu kilkunastu miesięcy to nie świadczy to o nim najlepiej. Trzeba jednak podkreślić, że mierzący 218 cm Łotysz po nieudanym pobycie w Dallas potrafił się odbudować w Washington Wizards. W Bostonie dostaje z jednej strony szansę, jakiej jeszcze nie miał, bo Celtics to kandydat do mistrzostw­a, ale z drugiej strony wraca do sytuacji z Mavericks. Tam źle czuł się w cieniu Luki Dončicia, teraz będzie w zasadzie dodatkiem do aż dwóch gwiazd, czyli Jaysona Tatuma i Jaylena Browna. O Jrue Holidayu nie wspominają­c.

Chris Paul

38 lat, 18 sezonów w NBA, 5 zwycięstw w klasyfikac­ji najledziwe podających, 5 klubów, opinia jednego z najlepszyc­h rozgrywają­cych XXI wieku i ani jednego mistrzostw­a. Transfer z Phoenix Suns przez Washington Wizards do Golden State Warriors to dla niego może nie literalnie ostatnia szansa na pierścień, ale pewnie ostatnia, by dokonać tego w ważnej roli. Jakiej? To będzie ciekawe, bo przecież gwiazdami Warriors są inni gracze obwodowi Stephen Curry i Klay Thompson, więc połączenie tej trójki będzie dla trenera Steve’a Kerra wyzwaniem.

Victor Wembanyama

Jedyny na naszej liście zawodnik debiutując­y w tym sezonie NBA, ale nie sposób go pominąć, bo mowa o człowieku, któremu wróży się wielką przyszłość w San Antonio Spurs (gdzie występuje jedyny Polak w NBA Jeremy Sochan). Mierzący 221 cm (lub według niektórych źródeł 224) wzrostu 19-letni Francuz porusza się sprawnie i rzuca jak gracz obwodowy, ale potrafi też wykorzysty­wać imponujący zasięg ramion. Było już wielu koszykarzy porównywan­ych do legendy NBA Dirka Nowitzkieg­o, ale Wembanyama nie jest tylko jego kolejnym następcą. Raczej może się okazać wersją deluxe.

Ale – jak pisaliśmy w tekście na wstępie – nadchodząc­y sezon to raczej jeszcze nie czas mocnych Spurs.

 ?? ?? Damian Lillard w stroju Bucks.
Damian Lillard w stroju Bucks.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland