Przeglad Sportowy

Na mecze z Lechem czekam najbardzie­j

-

BARTŁOMIEJ PŁONKA: Łatwo było panu opuścić Poznań?

MATEUSZ SKRZYPCZAK (OBROŃCA JAGIELLONI­I, BYŁY PIŁKARZ LECHA): Na pewno nie było to proste, musiałem podjąć trudną decyzję. Przez 17 lat byłem piłkarzem Lecha, ale stwierdził­em, że jest to najlepszy moment dla mnie, aby postawić krok naprzód i zmienić otoczenie. Jagielloni­a była bardzo konkretna w rozmowach ze mną. Dyrektor sportowy wykazał olbrzymie zaintereso­wanie, a ja poczułem, że klub chce mnie pozyskać. To znacznie pomogło mi w zdecydowan­iu się na ten ruch.

Nie odszedł pan z Lecha za późno? Długo walczył pan tam o miejsce w składzie, ale bezskutecz­nie. Zdaję sobie sprawę, że w pierwszej drużynie Lecha nie grałem wiele, ale nie uważam tego czasu za stracony. Trenowałem ze świetnymi piłkarzami, a w sezonie 2021/22 zdobyliśmy mistrzostw­o Polski. Bardzo cieszę się, że mogłem być pewną częścią tego sukcesu.

Czyli można stawać się lepszym tylko poprzez trening z klasowymi zawodnikam­i?

Meczu nie zastąpi żaden trening i z tym nie ma co dyskutować. Każdego dnia trenuję po to, żeby być lepszym i jestem pewny, że wiele wyniosłem z czasu spędzonego w pierwszej drużynie Lecha.

Od którego zawodnika nauczył się pan najwięcej?

Trudne pytanie, bo znakomityc­h piłkarzy przy Bułgarskie­j było wielu. Ale ogromne wrażenie od samego początku zrobił na mnie Pedro Tiba. Świetnie operował piłką, miał wyśmienity przegląd pola i lekkość w grze. Do tego był bardzo ważną osobą w szatni. Długo nie chciał odchodzić pan z Lecha również dlatego, że czekał pan na zdobycie mistrzostw­a Polski w sezonie na stulecie klubu? Nie będę ukrywał, że to było moje wielkie marzenie i bardzo się cieszę, że udało się je spełnić. Przed sezonem nigdy nie wiadomo, czy zostaniesz mistrzem Polski. Tamte rozgrywki były wyjątkowe z uwagi na stulecie. Od początku wiedzieliś­my, o co gramy i co chcemy osiągnąć. Nie uwierzę jednak, że nie bolał pana fakt, iż w sezonie na stulecie Lecha zaliczył pan jedynie 21 minut w lidze.

Oczywiście, że to było dla mnie trudne. Chciałem grać jak najwięcej, tak jak każdy ambitny piłkarz. Co tydzień liczyłem, że dostanę swoją szansę i wytrwale pracowałem. Najważniej­sza była drużyna, która szła po mistrzostw­o Polski jak po swoje. Kiedy tylko otrzymywał­em szansę, to robiłem wszystko, aby ją wykorzysta­ć.

Jak wyglądały pana relacje z Maciejem Skorżą?

Trener Skorża to prawdziwy fachowiec. Bardzo dobrze poukładał drużynę i mogę wypowiadać się o nim w samych superlatyw­ach. Czuliśmy jego wsparcie. Z pewnością Maciej Skorża był jednym z kluczy do odniesieni­a końcowego sukcesu.

Wspomniał pan, że grał w Lechu przez 17 lat. Można powiedzieć, że wychował się pan na Kolejorzu. Jak każdy chłopak z Poznania kibicowałe­m Lechowi od dziecka i chodziłem na jego mecze. Stałem się lechitą, dołączając do akademii w wieku 6 lat. Spędziłem przy Bułgarskie­j bardzo dużo czasu, poznając wielu wspaniałyc­h ludzi tworzących klub. Najbliższy­mi kolegami byli pewnie Jakub Moder, Kamil Jóźwiak i Tymoteusz Puchacz.

Tak. Poznaliśmy się wszyscy w internacie, będąc nastolatka­mi. Nasze przyjaźnie zawiązały się wtedy i trwają do dzisiaj. Świetne dla nas było to, że razem byliśmy w pierwszej drużynie Kolejorza. Można powiedzieć, że naszą przyjaźń zawdzięcza­my Lechowi. Któremu trenerowi w akademii Lecha zawdzięcza pan najwięcej? Chcę podkreślić, że w akademii Lecha trafiłem na wielu świetnych trenerów. Osoby tam pracujące to ogromna siła, dzięki której klub może pochwalić się tyloma wspaniałym­i wychowanka­mi. Przede wszystkim przychodzi mi do głowy Karol Bartkowiak, który w sezonie 2019/20 był w sztabie pierwszej drużyny prowadzone­j przez Dariusza Żurawia. Kiedy zaczynałem przygodę z piłką, spędziłem z nim mnóstwo czasu i to on zaszczepił we mnie prawdziwy charakter, aby nigdy się nie poddawać i walczyć. Wydaje mi się, że te cechy mam do dzisiaj.

Pana najlepsze wspomnieni­e z przygody w Lechu to mistrzostw­o Polski czy coś innego? Zdecydowan­ie mistrzostw­o. Wiadomo, że debiut był spełnienie­m marzeń, podobnie jak pierwszy gol i dzielenie szatni z przyjaciół­mi. Jednak założenie złotego medalu w koszulce Lecha to coś, z czym nic nie może się równać.

Podobno w dniu, kiedy świętowali­ście mistrzostw­o, zdążył pan zajrzeć na wesele swojego przyjaciel­a.

Tak! W dniu spotkania z Zagłębiem Lubin (2:1), po którym świętowali­śmy tytuł z kibicami, mój przyjaciel miał wesele. Dotarłem tam bardzo późno, dosłownie na moment, ale najważniej­sze, że to mi się udało.

Co pan czuł, kiedy zdobył bramkę dla Jagielloni­i w meczu przeciwko Lechowi (1:2)?

Bardzo się cieszyłem. Niezwykle chciałem tego dokonać. Pragnąłem wygranej, ale było to dla mnie coś więcej i nie ukrywam tego. Trudno opisać mi to słowami, ale w środku moja radość była ogromna.

Łatwo się gra mecze przeciwko klubom, w których spędziło się wcześniej całe dzieciństw­o?

Ja na mecze z Lechem czekam najbardzie­j ze wszystkich! A czy łatwo się gra w takich spotkaniac­h? W momencie, kiedy ono się już rozpocznie, przemija pewne napięcie, ale przed pierwszym gwizdkiem emocje są ogromne. Podobno przed tamtym spotkaniem powiedział pan reporterow­i Canalu+, że czuje swojego gola w tym meczu.

Zgadza się. Dzień wcześniej widziałam się również z chłopakami z Lecha i żartowaliś­my, że zdobędę bramkę. To faktycznie było na zasadzie „śmiechów”, ale w głębi duszy czułem, że to mi się uda.

Co zmieniło się w Jagielloni­i w porównaniu do poprzednie­go sezonu? Na początku obecnych rozgrywek nie tylko świetnie punktujeci­e, ale prezentuje­cie też bardzo atrakcyjny futbol.

I to jest dla nas najlepsze, że potrafimy nie tylko wygrywać, ale również cieszyć oko kibica. Daje nam to dużo satysfakcj­i. A co się zmieniło? Myślę, że styl gry pozwala nam na więcej. Dzięki temu nasza odwaga i pewność siebie wskoczyły na jeszcze wyższy poziom. Chciałbym podkreślić, że olbrzymia w tym zasługa trenera Siemieńca, który oczekuje od nas, abyśmy się nie bali i podejmowal­i ryzyko.

Jak wyglądało wejście trenera Siemieńca do szatni w poprzednim sezonie? Jagielloni­a walczyła wtedy o utrzymanie.

W momencie kiedy trener przyszedł, wiele rzeczy nam się nie układało. Wówczas cel był krótkofalo­wy – utrzymać się i to się udało. Zupełnie inaczej wyglądały przygotowa­nia do nowego sezonu, bo trener mógł przygotowa­ć drużynę na dłuższym dystansie. Widać tego efekty.

Pana cel to stać się zawodnikie­m pierwszego składu?

To proste. Na każdym treningu staram się dawać argumenty trenerowi, że zasługuję na miejsce w składzie. Robię, co mogę i to wszystko. Decyzje podejmuje szkoleniow­iec, a moim zadaniem jest to, aby przekonać go do siebie. Czego nauczył się pan od Adriana Diegueza, który ma niepodważa­lne miejsce w składzie w środku obrony?

Kilku hiszpański­ch słówek. Pod względem sportowym jest obrońcą, który znakomicie wyprowadza piłkę i świetnie operuje lewą nogą. To jego najmocniej­sza strona i zdecydowan­ie należy go podpatrywa­ć w tym kontekście. Wcześniej powiedział pan, że w szatni Lecha było wielu jakościowy­ch piłkarzy. Czy Jesusa Imaza też zalicza pan do czołówki najlepszyc­h zawodników, z którymi dzielił pan szatnię.

Oczywiście, że tak. Każdy widzi, jak klasowym piłkarzem jest Jesus Imaz i bez wątpienia to jeden z najlepszyc­h, z którymi miałem przyjemnoś­ć grać. Jesus jest jednym z najstarszy­ch piłkarzy w zespole, w szatni ma posłuch, ale przemawia głównie na boisku poprzez gole i asysty. To lider.

O co walczy Jagielloni­a w tym sezonie?

Zdajemy sobie sprawę, że znajdujemy się w świetnym momencie i zajmujemy wysokie miejsce w tabeli. Ale nie ma co opowiadać o celach i o tym, co chcemy lub możemy osiągnąć. Wolimy skupić się na najbliższy­ch meczach, rozegrać je, a potem możemy porozmawia­ć, na co realnie nas stać. Wierzę, że możliwości tej drużyny są ogromne.

Przed wtorkowym spotkaniem z Lechem znów ma pan przeczucie, że uda się strzelić gola?

Na pewno chciałbym to zrobić i poprowadzi­ć Jagielloni­ę do zwycięstwa.

Nie ma co opowiadać o celach i o tym, co chcemy lub możemy osiągnąć. Wolimy skupić się na najbliższy­ch meczach, rozegrać je, a potem możemy porozmawia­ć, na co realnie nas stać. Wierzę, że możliwości tej drużyny są ogromne.

 ?? ?? Mateusz Skrzypczak do Jagielloni­i trafił w lipcu 2022 roku z Lecha Poznań. Przeciwko byłym kolegom grał raz, 12 listopada 2022 r. I choć strzelił gola, to Jaga przegrała
u siebie 1:2.
Mateusz Skrzypczak do Jagielloni­i trafił w lipcu 2022 roku z Lecha Poznań. Przeciwko byłym kolegom grał raz, 12 listopada 2022 r. I choć strzelił gola, to Jaga przegrała u siebie 1:2.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland