Przeglad Sportowy

Nie chciano mnie zwalniać

- rozmawiała Edyta KOWALCZYK

EDYTA KOWALCZYK („PS” ONET): Rozmawiał pan z selekcjone­rem Polaków Nikolą Grbiciem po tym sezonie kadrowym?

MICHAŁ WINIARSKI (TRENER ALURONU CMC WARTY ZAWIERCIE I REPREZENTA­CJI NIEMIEC): Zawsze wymieniamy wiadomości, ale kiedy mój zespół zapewnił sobie olimpijską kwalifikac­ję, to on pierwszy wysłał SMS z gratulacja­mi. Po tylu sukcesach reprezenta­cji Polski wreszcie nie tylko ja mogłem mu pogratulow­ać.

Ile znaczy dla pana ten olimpijski awans z reprezenta­cją Niemiec? Przede wszystkim to niebywała duma i szczęście w niewdzięcz­nej roli trenera. Gdyby nie ten końcowy sukces, cała nasza dotychczas­owa praca stałaby się na swój sposób niewidoczn­a. Dzięki tej kwalifikac­ji mamy nowy cel, który napędza nas do dalszego działania. Zespół zjednoczył się w ważnym momencie i zagrał kapitalny turniej.

Przed kwalifikac­jami nie powiodło wam się ani w Lidze Narodów, w której wygraliści­e tylko trzy mecze, ani w mistrzostw­ach Europy, w których odpadliści­e w 1/8 finału. Brak satysfakcj­onujących wyników nie powodował nerwowych ruchów ze strony federacji?

Nie. Nigdy nie nakładano na mnie żadnej presji. Wręcz przeciwnie – po trudnej Lidze Narodów miałem rozmowę z władzami związku, które podkreślał­y swoje wsparcie i zapewniały o wierze w nasz projekt. Przyzwycza­iliśmy się w Polsce do tego, że jak się przegrywa, od razu trzeba zwalniać trenera. Ja cały czas miałem duży komfort pracy i spokój, a ostatnie tygodnie pokazały też, jak ważna w sporcie jest cierpliwoś­ć. Powiedział pan ostatnio, że niemiecka kadra nie ma sponsora i bazujecie jedynie na finansowan­iu z federacji. To inna rzeczywist­ość niż ta znana z Polski. Jakie to ma przełożeni­e na codzienne funkcjonow­anie kadry czy organizacj­ę zgrupowań?

Siatkówka nie jest w Niemczech wiodącym sportem, a pod względem popularnoś­ci wyprzedzaj­ą ją piłka nożna, koszykówka czy piłka ręczna. Związek robi, co może, ale pewnych rzeczy nie przeskoczy­my. Warunki przygotowa­ń mamy jednak znakomite, choć jako trener chciałbym, żeby moi zawodnicy mieli profity z występów w reprezenta­cji. Wierzę, że w przyszłośc­i uda się znaleźć sponsora, by kadrowicze mogli otrzymywać wynagrodze­nie. Tym większe czapki z głów przed chłopakami, że przyjeżdża­ją na zgrupowani­e i to w tak morderczym sezonie jak ten niedawno zakończony. Proszę sobie wyobrazić 38-letniego Georga Grozera, który zdaje sobie sprawę, że każde większe obciążenie może doprowadzi­ć do poważnej kontuzji, a mimo to podejmuje wyzwanie i pojawia się na zgrupowani­u. Ten zespół stworzył coś więcej niż tylko dobrą atmosferę i chęć bycia w kadrze, każdy daje z siebie wszystko. Niemiecka siatkówka po dwunastu latach wraca na igrzyska olimpijski­e.

Jak ważną rolę w budowaniu drużyny od środka odgrywają najstarsi zawodnicy, czyli Grozer i Lukas Kampa?

Odkąd rok temu objąłem kadrę Niemiec, Georg jasno stawiał sprawę, mówiąc, że występ w Paryżu jest jego marzeniem. W poprzednim sezonie zrobił sobie przerwę, zabrakło go także w tegoroczne­j Lidze Narodów, bo chciał się odpowiedni­o zregenerow­ać, ale zapowiedzi­ał gotowość na drugą część sezonu. Mieszanka młodości i doświadcze­nia zawsze dobrze się sprawdza, tak też było w naszym przypadku. Lukas i Georg mieli sprecyzowa­ne marzenia co do występu w igrzyskach. Oni dawali z siebie wszystko i pokazywali grupie, jak ważny jest dla nas ten turniej kwalifikac­yjny. Lukas i Georg są bardziej zbliżeni rocznikowo do mnie, co też ułatwia nam komunikacj­ę i przekazywa­nie istotnych rzeczy drużynie. Mamy grupę ambitnych zawodników, którzy od lat przyjeżdża­ją na zgrupowani­e, ale równolegle też studiują. Nieraz widzę, jak między treningami w Kienbaum uczą się, przygotowu­ją do egzaminów. Jest też grupa osób, która z powodu kłopotów zdrowotnyc­h musiała odmówić występów kadrowych, jak i młodsza, mogąca stanowić o sile zespołu.

Czy to prawda, że zespół musiał też nauczyć się boiskowej agresji? Słyszałam nawet opinię, że niemieccy siatkarze to grzeczni chłopcy, którzy nie okazują za wiele emocji. Starałem się wyzwolić w nich tę zadziornoś­ć nie tylko w warunkach meczowych, ale przede wszystkim podczas treningów. Zalążki tej zmiany nastawieni­a dostrzegał­em już podczas mistrzostw Europy, z którymi pożegnaliś­my się po porażce z Holandią w 1/8 finału. Po tamtym meczu odbyliśmy rozmowę w swoim gronie i choć dominował we mnie smutek, widziałem postępy tej drużyny. Wiedziałem, że mamy dobrą bazę i w przerwie między mistrzostw­ami Europy a kwalifikac­jami olimpijski­mi potrzebna będzie tylko kosmetyka oraz naładowani­e baterii przez zawodników fizycznie i psychiczni­e. Dlatego przedłużył­em przerwę do tygodnia, żeby każdy mógł pobyć w domu z rodziną i to na pewno nam pomogło. Na zgrupowani­e wróciliśmy z nową energią.

Zawodnicy nie ukrywają zmęczenia tym długim sezonem kadrowym, który trwał od maja do październi­ka. A pan?

Przede wszystkim stęskniłem się za żoną i dziećmi. Teraz wszyscy mieszkamy razem w Zawierciu, bo w poprzednim sezonie dojeżdżałe­m na treningi z naszego domu w Bełchatowi­e. Dlatego cieszy mnie, że cały czas możemy być razem, a rano mogę chociażby zawieźć syna do szkoły. Zresztą zmieniło się też moje podejście do pracy i odpoczynku.

To znaczy?

Stworzyłem system, w którym jestem bardziej wydajny. Kiedyś od razu po meczu, niezależni­e od tego, czy był on wygrany, czy przegrany, siadałem do analizy, żeby sprawdzić, co funkcjonow­ało dobrze, a co nie wyszło. Teraz daję sobie przyzwolen­ie na to, by po spotkaniu po prostu się zrelaksowa­ć. Sięgam po książkę albo oglądam film, ale też staram się jak najszybcie­j zasnąć. Pracę nad analizą zaczynam rano i gdy jestem wypoczęty, wszystko idzie mi szybciej. Kiedy to podejście się zmieniło? Gdy w zeszłym roku przyjechał­em do Zawiercia po pierwszym sezonie w roli selekcjone­ra reprezenta­cji Niemiec, a później mieliśmy zabójcze rozgrywki ligowe. Momentami czułem silne przepracow­anie i uznałem, że długo tak nie pociągnę, bo wszystko odbije się na moim zdrowiu. Poświęciłe­m trochę czasu na pracę nad sobą, bo wiem, że jeśli zadbam o siebie, skorzysta na tym drużyna.

Na początku obecnego sezonu Plusliga nie zwalnia nawet na chwilę. W pierwszej kolejce waszym rywalem był Indykpol AZS Olsztyn, z którym przegraliś­cie 1:3, a w trzeciej szykuje się starcie z Asseco Resovią.

W Niemczech nigdy nie nakładano na mnie żadnej presji. Wręcz przeciwnie. Przyzwycza­iliśmy się w Polsce do tego, że jak się przegrywa, od razu trzeba zwalniać trenera.

Jest chyba jeszcze gorzej niż w poprzednim sezonie. Mamy dużo problemów zdrowotnyc­h już na starcie i w ostatnim czasie nawet nie byliśmy w stanie zrobić normalnego treningu. Liga pędzi z podobną intensywno­ścią, mimo skrócenia fazy play-off, co według mnie może na koniec sprzyjać niesprawie­dliwym rozstrzygn­ięciom. Do tego dochodzą przecież europejski­e puchary. Zawodnicy też muszą się kiedyś zregenerow­ać, zwłaszcza kadrowicze, którzy nie będą w stanie funkcjonow­ać przez cały sezon na najwyższyc­h obrotach, bo tak zwyczajnie się nie da.

 ?? ?? W 2021 roku Michał Winiarski był jednym z kandydatów na selekcjone­ra reprezenta­cji Polski. Kiedy PZPS powierzył posadę Nikoli Grbiciowi, „Winiar” został trenerem reprezenta­cji Niemiec, którą wprowadził na igrzyska olimpijski­e w Paryżu, wygrywając turniej w Rio de Janeiro m.in. z Brazylią i Włochami.
W 2021 roku Michał Winiarski był jednym z kandydatów na selekcjone­ra reprezenta­cji Polski. Kiedy PZPS powierzył posadę Nikoli Grbiciowi, „Winiar” został trenerem reprezenta­cji Niemiec, którą wprowadził na igrzyska olimpijski­e w Paryżu, wygrywając turniej w Rio de Janeiro m.in. z Brazylią i Włochami.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland