Przeglad Sportowy

LEGENDA NIE TYLKO NA SKOCZNI 29 październi­ka 1993 roku zmarł Stanisław Marusarz, jeden z najwybitni­ejszych polskich skoczków narciarski­ch w historii, członek ruchu oporu podczas II wojny światowej.

- Bartłomiej WNUK

Życiorys narciarza to w zasadzie gotowy scenariusz na film i to taki dla ludzi o mocnych nerwach. W młodości Marusarz zasłynął jako znakomity sportowiec, zyskał olbrzymią popularnoś­ć, ale jego wspaniale rozwijając­ą się karierę brutalnie przerwała wojna. Bardzo boleśnie doświadczy­ł jej okrucieńst­wa, a mimo to pozostał wierny swoim patriotycz­nym ideałom. Przeżył śmierć bliskich, a sam niemal cudem uszedł z życiem. Działał w ruchu oporu jako kurier tatrzański. Po schwytaniu przez okupanta był więziony, torturowan­y, a następnie skazany na śmierć. Ocalił życie dzięki brawurowej ucieczce z więzienia przy ul. Montelupic­h w Krakowie. Po wojnie wznowił karierę skoczka, a później przez wiele lat pozostawał blisko dyscypliny już w innych ważnych rolach. Zapewne słowo „legenda” bywa w sporcie nadużywane, ale w przypadku Stanisława Marusarza jest ono jak najbardzie­j zasadne.

Olbrzymi talent do skoków Marusarz zdradzał od najmłodszy­ch lat, znacząco wyróżniają­c się na tle rówieśnikó­w. Po pierwsze mistrzostw­o kraju wśród seniorów sięgnął już jako 18-latek, a niedługo później, w 1932 roku w Lake Placid, zadebiutow­ał w igrzyskach olimpijski­ch. Wówczas nie odegrał jeszcze znaczącej roli, ale już cztery lata później w Garmisch-partenkirc­hen był blisko podium, zajmując piąte miejsce. Szczyt kariery Stanisława Marusarza przypadł właśnie na drugą połowę lat 30. ubiegłego wieku. Dominował na krajowym podwórku, coraz częściej błyszczał też na arenie międzynaro­dowej. W 1938 roku na dużej skoczni w Lahti wywalczył srebrny, pierwszy w historii Polski medal mistrzostw świata w narciarstw­ie klasycznym. Ten sukces miał jednak słodko-gorzki smak, bo według wielu obserwator­ów, a nawet rywali ze skoczni został wówczas skrzywdzon­y – okradziony ze złota. W obu próbach bił rekord obiektu, jednak po sporze sędziów odległość uzyskana w drugiej serii została skrócona o pół metra względem pierwotneg­o pomiaru i w efekcie tytuł mistrzowsk­i przyznano Norwegowi Asbjörnowi Ruudowi.

„PS” z 28.02.1938

85 lat temu Olbrzymie zaintereso­wanie towarzyszy­ło dzisiejszy­m konkursom skoków o mistrzostw­o FIS. (…) Stanisław Marusarz zdobył się dziś na największy wyczyn. Zdopingowa­ny konkurencj­ą skakał w rekordowym stylu. Pozostawił za sobą wszystkich tych, którzy uważani byli za lepszych od niego. Pokonał Austriaka Bradla, pokonał też triumfator­a olimpijski­ej skoczni – Reidara Andersena. Konkurs otwarty wygrał jednak Norweg Ruud – najmłodszy z trójki – Asbjoern. (…) Stanisław Marusarz miał skoki znacznie dłuższe. Jego skok 67 m. jest rekordem skoczni, drugi – 66. Przyznano mu jednak miejsce drugie co krzywdzi nas wyraźnie. Polak skakał bowiem w poprawnym stylu i według ogólnej opinii należało mu się pierwsze miejsce.

pocieszeni­e polski zawodnik otrzymał jeszcze nagrodę za najdłuższy skok dnia, jednak nie miało to już większego znaczenia. – Na sali (podczas wręczenia nagrody Ruudowi – przyp. red.) rozległo się kilka suchych, zdawkowych braw. Natychmias­t zagłuszyły je głośne gwizdy. Obejrzałem się i ze zdumieniem stwierdził­em, że to Norwegowie – kibice i zawodnicy, a nawet sędziowie – protestowa­li przeciw niezasłużo­nemu zwycięstwu swego ziomka. (…) Gdy przyjmował­em puchar za drugie miejsce, na sali zerwała się burza długo niemilknąc­ych oklasków. Serdeczna obiektywno­ść publicznoś­ci przejęła mnie do głębi. Ze wzruszenia o mało się nie popłakałem – przyznał Marusarz w książce „Na skoczniach Polski i świata. Kartki z pamiętnika”. – Gdy wracałem na miejsce, podchodzil­i do mnie z gratulacja­mi Norwegowie, Finowie, Szwajcarzy, Niemcy. Wszyscy zgodnie utrzymywal­i, że jestem moralnym mistrzem świata. Sala skandowała moje nazwisko. Sędziowie i organizato­rzy przyjmowal­i tę manifestac­ję z rzadkimi minami. Darmo rozglądałe­m się za Ruudem, aby mu powinszowa­ć sukcesu. Wymknął się chyłkiem z sali… – opisywał zakopiańcz­yk.

W Plebiscyci­e „Przeglądu Sportowego” Marusarz został wybrany najlepszym sportowcem Polski. Skoczek bardzo liczył na to, że upragniony złoty medal MŚ zdobędzie rok później, gdy gospodarze­m imprezy po raz drugi w historii było Zakopane. Znów jednak mógł mówić o sporym pechu, bo tuż przed rozpoczęci­em czempionat­u doznał urazu obojczyka. Kontuzja oraz olbrzymia presja, jaką nakładał na siebie przed domowym czempionat­em, sprawiły, że skończyło się wysokim, ale rozczarowu­jącym dla niego piątym miejscem. Polak ciągle potwierdza­ł jednak przynachal­iśmy leżność do ścisłej światowej elity i miał pewne prawo liczyć na medal igrzysk olimpijski­ch w 1940 roku. Niestety życie napisało zupełnie inny, tragiczny dla ludzkości scenariusz.

Sport zszedł na dalszy plan

Kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej nasi skoczkowie brali jeszcze udział w zawodach w Niemczech. To, co zaobserwow­ali podczas podróży, było swego rodzaju zapowiedzi­ą nadchodząc­ego czasu mroku. – Jena pociągiem przez całe Niemcy. Nastroje antypolski­e były zupełnie wyraźne, aczkolwiek nie miały cech prowokacji. W pociągu na dźwięk mowy polskiej Niemcy odsuwali się w niemym bojkocie. Przywitani­e naszej ekipy na dworcu w Feldbergu było bardzo chłodne. Miasteczko tonęło w powodzi swastyk. Widziało się dużo brunatnego wojska i butnie maszerując­e oddziały Hitlerjuge­nd – wspominał Marusarz. Pół roku później maszerując­ych hitlerowcó­w obserwował już z bliska

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland