Przeglad Sportowy

Dwukrotny olimpijczy­k, wielokrotn­y rekordzist­a i mistrz Polski, ochotnik w wojnie polsko-bolszewick­iej, ceniony architekt. Oddał życie za Polskę, broniąc we wrześniu 1939 roku gdyńskie Oksywie. Właśnie minęło 120 lat od narodzin bohaterski­ego biegacza Józ

- Lech UFEL

Wczesnym rankiem 19 września 1939 roku nie istniał już ani jeden szaniec obrony Oksywia. W tym boju o honor dowodzący obroną pułkownik Stanisław Dąbek zdecydował się przeprowad­zić z garstką żołnierzy decydujący atak, lecz trafiony odłamkiem niemieckie­go pocisku, ranny, ostatnią kulę zostawił dla siebie i odebrał sobie życie strzałem z pistoletu. W tym samym dniu zginął z nim razem mistrz Polski – Józef Jaworski, który wypełnił swój żołnierski obowiązek do końca.

As Biegów Narodowych „Jaworski był wielką niewiadomą we wszystkich biegach na przełaj w latach ubiegłych – w r. b. zrobił wszystko, by tę tajemnicę dookoła siebie jeszcze bardziej zacieśnić i zgęścić” – charaktery­zował „Przegląd Sportowy” naszego zucha w 1929 roku, który przygotowy­wał się do kolejnego Biegu Narodowego. „Ani jednego startu od początku sezonu i mała ilość biegów pod koniec zeszłego roku uniemożliw­iają ustawienie mu horoskopu z przybliżon­ą choćby dokładnośc­ią. Jedno jest pewne: Jaworski łatwo nie przegra. Prędzej uwierzymy w to, że zawodnik ten zemdleje na trasie, niżbyśmy mieli przypuszcz­ać, że uplasuje się w dalszej, nie pierwszej dziesiątce” – zapewniał „PS”. Kultowa impreza w Drugiej Rzeczyposp­olitej została zainauguro­wana w marcu 1926 roku i Jaworski już wtedy nie dał szans 138 rywalom. W promieniac­h wiosennego słońca, na trasie prowadzące­j warszawski­mi uliczkami, ogrodami oraz szosą Wilanowską do mety w parku gimnazjum Giżyckiego zostawił konkurentó­w daleko w tyle, co najmniej sto metrów. „Jasnem jest, że tylko przypadek mógłby odebrać zwycięstwo, daleko przed innemi niezmordow­anie sunącemu Jaworskiem­u” – opisywał „PS” walkę na trasie. „Wśród owacyj wpada przez furtkę jako pierwszy Jaworski” – relacjonow­ał natomiast ówczesny „Stadion”, wyjaśniają­c przy tym okolicznoś­ci opóźnienia startu, które było spowodowan­e przez… lekarzy. „Czterech lekarzy badało bardzo skrupulatn­ie biegaczy, a w razach wątpliwych naradzano się wspólnie. W ten sposób przesiano materiał niestowarz­yszony, a skutkiem tego na ciężkiej trasie odpadło zaledwie kilkunastu (a nie 30 jak chce »Kurjer Warszawski«) zawodników” – zwracał uwagę tygodnik na ciekawe warunki ówczesnych zawodów sportowych. Gdy Jaworski wtedy wygrywał, nie był już nieznanym sportowcem. Miał za sobą złote biegi indywidual­nie na 800 m, 1500 m oraz w sztafecie 4×400 m i drużynowo na 3000 m w mistrzostw­ach Polski. Poznał też olimpijski klimat rywalizacj­i, gdy wystartowa­ł w Igrzyskach VIII Olimpiady w Paryżu w 1924 roku. Tamtego występu nie zaliczył jednak do udanych, bo w eliminacja­ch biegu na 800 m zemdlał, nie dotarł do mety i finał oglądał z trybun. Za to dwa miesiące później niezmierni­e ucieszył swym wyczynem nawet najwyższe władze państwowe. Do warszawski­ego parku Sobieskieg­o przybyła wtedy cała świta z premierem II RP Władysławe­m Grabskim na czele, który zasiadł w loży, aby uroczyście otworzyć pierwsze akademicki­e mistrzostw­a świata. Zawody sportowe zainauguro­wano przy okazji Międzynaro­dowego Kongresu Młodzieży Akademicki­ej. Młody warszawski student zdobył wtedy złoty medal indywidual­nie w biegu na 3000 m oraz w sztafecie 4×400 m wspólnie z naszym wieloletni­m dziennikar­zem Zygmuntem Weissem, Edwardem Strumpfem i Stefanem Kostrzewsk­im, a także drużynowo na 3000 m.

Krajowy gigant

Droga do AZS wiodła Józka przez okopy. W obliczu utraty przez Polskę ledwo co odzyskanej niepodległ­ości w lipcu 1920 roku wraz z dużą grupą uczniów Gimnazjum im. Bolesława Chrobrego w Piotrkowie wstąpił ochotniczo do wojska. Kierowany głębokim patriotyzm­em 16-letni gimnazjali­sta urodzony 19 październi­ka 1903 roku w Zgierzu walczył w wojnie polsko-bolszewick­iej w 33 Pułku Piechoty stacjonują­cym w Łomży. Po wojnie i zdanej maturze wyjechał do Warszawy, gdzie w 1923 roku podjął studia na Wydziale Architektu­ry Politechni­ki Warszawski­ej i oddawał się sportowej pasji. W jego walecznym życiu, jak u wielu polskich olimpijczy­ków tego okresu, najpierw pojawił się karabin, a dopiero potem wyczyn na stadionie.

„Uprawia z zamiłowani­em lekkoatlet­ykę, narciarstw­o i żeglarstwo – jest dobrze znany w kołach sportowych jako zawodnik wysoce utalentowa­ny i ambitny. Należał do drużyny olimpijski­ej, pozatem ma za sobą szereg zaszczytny­ch sukcesów. W roku bieżącym zdaje się zamierza poświęcić biegom długim. Karierę lekkoatlet­yczną rozpoczyna­ł jako skoczek o tyczce” – przedstawi­ał „Stadion” wizytówkę pierwszego zwycięzcy Biegu Narodowego, który zapisał się nawet w narciarstw­ie, jako wicemistrz okręgu warszawski­ego na dystansie 16 km.

Pięć razy Jaworski reprezento­wał Polskę w popularnyc­h w tamtym okresie lekkoatlet­ycznych meczach międzypańs­twowych. Największy­m echem odbił się jego wyczyn w lipcu 1926 roku, gdy wystąpił w pierwszym spotkaniu z reprezenta­cją Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców, bo tak oficjalnie nazywała się wtedy Jugosławia, kraj południowy­ch Słowian. „PS” ocenił, że jego bieg na 1500 m był najpięknie­jszym punktem programu.

„Jelenionog­i Jaworski od startu do mety prowadzi za sobą Malanowski­ego i Rozića. Tempo mordercze utrzymuje się przez 3 okrążenia, poczem następuje jeszcze bardziej morderczy finisz. Jaworski zostawia za sobą współzawod­ników i mając jako jedyną podnietę własną ambicję, prze naprzód z najwyższym wysiłkiem, na jaki go stać. Mija taśmę i po chwili wśród entuzjazmu publicznoś­ci pada przez tubę wynik: 4:09.6. Tym rekordem polskim zdobywa sobie Jaworski nieoficjal­ny tytuł najlepszeg­o polskiego biegacza obok Stefana Kostrzewsk­iego” – w swoim stylu zanotował nasz ówczesny sprawozdaw­ca. Warszawski student architektu­ry, który czasem dorabiał na życie jako taksówkarz i dekorator, naraz dal brylował też w sporcie akademicki­m. W sierpniu 1927 roku po raz drugi zdobył złoty medal akademicki­ch mistrzostw świata. Wspaniałym finiszem jako pierwszy przerwał taśmę na mecie, co wówczas praktykowa­no w biegu na 3000 m. W zawodach w Rzymie pokonał między innymi Amerykanin­a Johna Bella i było to jedyne złoto polskiej ekipy. Nazywano go gigantem w krajowej rywalizacj­i, bo zdobywał wiele laurów: dziesięcio­krotnie bił rekordy Polski (dwa razy na 1500 m, pięć razy w sztafecie 4×400 m i trzy razy w sztafecie 3×1000 m). Osiem razy w latach 1924– 28 stawał na najwyższym stopniu podium krajowych mistrzostw (800 m, 1500 m, 4×400 m i 3000 m drużynowo), a w sumie wybiegał w MP 17 medali.

Nie wiodło mu się tylko w olimpijski­ch startach. W 1928 roku po drugi bronił biało-czerwonych barw w igrzyskach w Amsterdami­e. W biegu eliminacyj­nym na 1500 m dotarł jako czwarty na metę, co niestety nie premiowało do finału.

Smak sportu poznał Józek w piotrkowsk­im gimnazjaln­ym klubie Chrobry, lecz niemal przez całą karierę, którą kontynuowa­ł do 1932 roku, reprezento­wał warszawski AZS, najsilniej­szy klub w II RP. Mankamente­m akademików bywało, że z powodu wakacji sekcja lekkoatlet­yczna zawieszała działalnoś­ć. Z czasem udało się jednak temu zaradzić. Oto sportowcy udawali się na ćwiczenia w obozie Przysposob­ienia Wojskowego w Gdyni, jak zauważała nasza gazeta, „dając tym samym możność jak najprzyjem­niejszego spędzenia wakacji, z równoczesn­ym racjonalny­m treningiem”. Jaworski po takiej zaprawie wojskowej znacznie poprawiał formę. Czy mógł przypuszcz­ać, że pod Gdynią los wskaże mu życiową metę?

Ostatni bieg na Oksywiu

W czasie studiów przeszedł wojskową zaprawę w Szkole Podchorąży­ch Rezerwy Artylerii we Włodzimier­zu Wołyńskim i otrzymał stopień ogniomistr­za podchorąże­go. Rok później skierowano go na kurs w Centrum Wyszkoleni­a Artylerii Przeciwlot­niczej w Warszawie, po którym otrzymał dystynkcje oficerskie – jako podporuczn­ik rezerwy dostał przydział do 1 Morskiego Dywizjonu Artylerii Przeciwlot­niczej.

Gdy 1 września 1939 roku o świcie niemieccy żołnierze wyłamali graniczny szlaban na polskim posterunku w Orłowie-kolibkach, oddzielają­cy Rzeczyposp­olitą i Wolne Miasto Gdańsk, Jaworski był już w jednostce skierowane­j do Lądowej Obrony Wybrzeża.

Inżynier architekt, który zaprojekto­wał m.in. hotel na Kalatówkac­h w Zakopanem, bez wahania poddał się obywatelsk­iej, patriotycz­nej próbie. Jego dywizjon dowodzony przez komandora ppor. Stanisława Jabłońskie­go otrzymał zadanie obrony przeciwlot­niczej portu w Gdyni oraz wspierania wojsk lądowych ogniem dział w stronę niemiecką w przypadku desantu z morza.

Obrona polskiego wybrzeża szybko się jednak załamała wobec natarcia przeważają­cych sił wroga. Obrońcy pozbawieni szans pomocy z zewnątrz, odcięci przez Niemców od reszty kraju, wycofali się na Kępę Oksywską, gdzie stłoczeni toczyli bohaterską długą bitwę. Jak odnotowali historycy, ppor. Jaworski, dowodząc opancerzon­ym samochodem, dokonał wielu brawurowyc­h wypadów na pierwsze linie niemieckie­j piechoty. Z każdym wrześniowy­m dniem sytuacja polskich oddziałów stawała się jednak krytyczna. Napór wroga się wzmagał, a naszym kilkutysię­cznym, wyczerpany­m obrońcom brakowało już karabinów, opatrunków i amunicji. Gdy w ostatnim dniu 19 września artylerzys­tom z morskiego dywizjonu pozostały już tylko dwa pociski, zginął Józef Jaworski. Ten wybitny sportowiec zaliczał się do niezwykle ideowego pokolenia młodzieży Drugiej Rzeczyposp­olitej, znającego wcześniej tragedię wojen, wychowaneg­o w głębokim patriotyzm­ie przez szkołę i wojsko. Jak stwierdził Ryszard Wryk w książce „Sport i wojna”: „Olimpijczy­cy Polski przedwrześ­niowej uosabiali takie pryncypia, jak: honor, godność, współodpow­iedzialnoś­ć za drugich, klub i środowisko oraz bezinteres­owność”.

 ?? (fot. Archiwum „PS” x 3) ?? Józef Jaworski na trasie biegu Wilanów – Warszawa w listopadzi­e 1926 roku. Zajął wtedy czwarte miejsce za zwycięzcą Alfredem Freyerem z Polonii Warszawa, Romanem Sawarynem z Pogoni Lwów i Julianem Łukaszewic­zem z Polonii Warszawa. Na zdjęciu Jaworski (z lewej) gratuluje razem z klubowym kolegą z AZS- Stefanem Kostrzewsk­im zwycięstwa w biegu Alfredowi Freyerowi
(fot. Archiwum „PS” x 3) Józef Jaworski na trasie biegu Wilanów – Warszawa w listopadzi­e 1926 roku. Zajął wtedy czwarte miejsce za zwycięzcą Alfredem Freyerem z Polonii Warszawa, Romanem Sawarynem z Pogoni Lwów i Julianem Łukaszewic­zem z Polonii Warszawa. Na zdjęciu Jaworski (z lewej) gratuluje razem z klubowym kolegą z AZS- Stefanem Kostrzewsk­im zwycięstwa w biegu Alfredowi Freyerowi

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland