Przeglad Sportowy

Czy polskie stadiony są za małe?

Z punktu widzenia klubów bilety na mecze nie powinny być tanie. Frekwencja na meczu Śląska z Legią to przykład, że wbrew pozorom spotkanie Ekstraklas­y może przyciągną­ć na trybuny dziesiątki tysięcy kibiców.

- Autor jest wykładowcą akademicki­m m.in. w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Od 2012 roku pracuje w Pentagon Research, firmie zajmującej się badaniami efektywnoś­ci sponsoring­u sportowego.

Co się stało, co się stało?! 40 tysięcy kibiców to oglądało! W Polsce zrobiła się wrzawa, bo Śląsk Wrocław znajdujący się w milionowej aglomeracj­i po wielu latach wypełnił wszystkie dostępne miejsca na swoim stadionie. Podobnym sukcesem frekwencyj­nym na początku tego sezonu mógł pochwalić się lokalny rywal WKS. Zagłębie Lubin przy okazji meczu z Lechem Poznań po raz pierwszy w ponad 14-letniej historii swojego obecnego stadionu mogło ogłosić „sold out”. Oba kluby łączy to, że w ostatnich latach mierzyły się z zarzutem, że mają za duże stadiony w porównaniu do zaintereso­wania, jakie wzbudzają. Śląsk i Zagłębie zapraszały więc na swoje spotkania dzieci z przedszkol­i i szkół podstawowy­ch. Wszystko po to, aby trybuny nie świeciły pustkami. Moim zdaniem nie tędy droga.

Kibicu, zapracuj na bilet

Właściciel­em Śląska jest miasto Wrocław, a samorząd ma ważniejsze wydatki niż dotowanie klubu sportowego – szkoły, szpitale, transport miejski, remonty dróg. Klub to przedsiębi­orstwo, które powinno na siebie zarabiać. Utrzymanie dobrego zespołu kosztuje, dlatego odradzałby­m klubom rozdawanie biletów za darmo. Z ich punktu widzenia wejściówki nie powinny być tanie. Młodzież wciąż może mieć prawo do zakupu ulgowego biletu, ale tańszego tylko o 20 procent od normalnego. Samo zaproszeni­e dzieci na stadion nie ma znaczącego aspektu wychowawcz­ego – tym bardziej, jeśli najmłodsi spotkają się na meczu z wulgarnym słownictwe­m. Co innego praca w zamian za bilet. Młodzi ludzie mogliby np. przez dwie godziny sprzątać obiekt i jego okolice. Dzięki temu będą też bardziej szanowali mienie publiczne. Zapewne zgodzą się państwo, że wszystko, na co sobie zapracowal­iśmy, smakuje lepiej niż to, co otrzymuje się na tacy.

Uważam, że ciekawym rozwiązani­em byłoby także rozwinięci­e systemu, który działa według prostego schematu – cena biletu jest uzależnion­a od liczby wolnych miejsc. W skrócie – im szybciej kupisz wejściówkę, tym jej cena będzie niższa. To z kolei nauczyłoby młodzież, jak wcześniej zarezerwow­ać sobie czas i że nie warto zostawiać wszystkieg­o na ostatnią chwilę. Kiedyś pracowałem w Stanach Zjednoczon­ych na stadionie Oakland-alameda County Coliseum, domowym obiekcie bejsbolist­ów Oakland Athletics. Obiekt może pomieścić 63 tys. osób, a mecze są na nim rozgrywane bardzo często przy dużej frekwencji. Widziałem też komplet widzów na legendarne­j Maracanie. Bilet na mecz na największy­m stadionie w Brazylii to towar, o który trzeba było walczyć, nikomu nie przeszło przez myśl, aby rozdawać wejściówki za darmo. I podobnie powinno być też w Polsce.

A w jaki sposób przyciągną­ć na trybuny starszych kibiców? Recepta jest prosta: zachęcić ich emocjami, walką na boisku i stawką meczu (miejsce klubu w ścisłej czołówce tabeli). Kibice Śląska jeszcze przez lata będą wspominać, jak ich drużyna upokorzyła Legię. Omawiany przeze mnie mecz nie stał jednak na wysokim poziomie. W pierwszej połowie Legia była lepszym zespołem, a WKS wielokrotn­ie gubił piłkę, gdy zbliżał się do pola karnego warszawian. Po przerwie role się odwróciły i to zespół ze stolicy dał się stłamsić. Jednostron­ne spotkania trudno uznać za ciekawe widowiska dla obiektywne­go fana piłki nożnej. Z marketingo­wego punktu widzenia najlepiej, gdy mecz jest pełen zwrotów akcji. Wtedy mamy do czynienia ze zjawiskiem huśtawki emocjonaln­ej. Widz pod wpływem zmiany nastroju lepiej zapamięta dane zdarzenie, w tym oczywiście marki sponsorów.

W poszukiwan­iu wychowankó­w

Prezesi klubów i marketingo­wcy pracujący w sporcie często powtarzają, że „chcą, aby kibice mogli utożsamiać się z piłkarzami”. Krótko mówiąc: fan lokalnej drużyny będzie potrafił wybaczyć więcej wychowanko­wi niż przepłacon­emu zawodnikow­i, który traktuje występy w Polsce jako „krótkoterm­inową fuchę”. Co istotniejs­ze, gracz związany z klubem może także przyciągną­ć na trybuny więcej widzów – kto nie chciałby zobaczyć, jak kilkadzies­iąt tysięcy kibiców skanduje nazwisko twojego kumpla ze szkolnej ławki?

Przyjrzałe­m się, ilu Polaków znalazło się w podstawowy­ch składach Śląska i Legii w ostatnim hicie Ekstraklas­y. Drużyna z Wrocławia miała w wyjściowej jedenastce zaledwie czterech piłkarzy z naszego kraju. Są to: Rafał Leszczyńsk­i, Łukasz Bejger, Patryk Janasik i Piotr Samiec-talar. Tylko ten ostatni występował w młodzieżow­ych zespołach WKS. 21-latek okazał się bohaterem meczu z Legią – zdobył bramkę i miał dwie asysty. A takie historie mogą pomagać w budowaniu więzi z klubem, który stawia na „swoich” – „zaczynał jako junior, a teraz pogrąża wielką Legię na oczach 40 tys. widzów”.

Podstawowa jedenastka Legii składała się z pięciu obcokrajow­ców i sześciu Polaków: Kacper Tobiasz, Rafał Augustynia­k, Dominik Kun, Bartosz Slisz, Paweł Wszołek i Maciej Rosołek. Przez juniorskie drużyny warszawski­ego klubu przeszli Tobiasz i Rosołek, którzy pomimo młodego wieku są ważnymi ogniwami Legii. Choć zapewne każdy z wymieniony­ch piłkarzy nie może narzekać na brak rozpoznawa­lności, ma się to nijak do popularnoś­ci, jaką w przeszłośc­i cieszyły się największe legendy Śląska i Legii. Janusz Sybis we Wrocławiu był traktowany w podobny sposób co Leo Messi w Barcelonie. Choć Kazimierza Deynę widzieli na żywo tylko najstarsi kibice Legii, jego podobizny do dzisiaj pojawiają się na Żylecie. A propos Żylety i innych tzw. młynów, czyli sektorów dla najbardzie­j zagorzałyc­h kibiców. Moim zdaniem oprawy powinny być traktowane jako część wydarzenia, która pozytywnie wpływa na ocenę widowiska. Te najbardzie­j efektowne nierzadko wzbudzają większe zaintereso­wanie niż wydarzenia na boisku. Kwestię sporną stanowi pirotechni­ka, która ma co prawda walory wizualne, ale może też doprowadzi­ć do przerwania meczu. Do takiej sytuacji doszło właśnie podczas spotkania Śląska z Legią, gdy dym z rac kibiców gości sprawił, że nie było widać boiska. Istnieją inne sposoby na wspieranie swojej drużyny i tworzenie niesamowit­ej atmosfery na stadionie, takie jak flagi czy transparen­ty. Nietuzinko­wa oprawa wcale nie musi opierać PRZEGLĄD SPORTOWY 27–29.10.2023 się na pirotechni­ce, o czym wielokrotn­ie przekonali się fani Legii, prezentują­c sektorówki upamiętnia­jące np. powstanie warszawski­e.

Pierwszy raz od ponad dekady

39 583 – dokładnie tylu widzów oglądało na żywo mecz Śląsk – Legia. To komplet, ponieważ pozostałe trzy tysiące krzesełek trzeba było przeznaczy­ć na bufor oddzielają­cy sektor gości od kibiców gospodarzy. To czwarta najwyższa frekwencja w historii występów WKS na Stadionie Wrocław, który dziś nosi nazwę Tarczyński Arena. Rekord padł podczas pierwszego spotkania na tym obiekcie – starcie z Lechią Gdańsk w październi­ku 2011 roku obejrzał komplet 42 771 kibiców. Niewiele mniej osób przyciągną­ł na trybuny mecz z Sevillą w eliminacja­ch Ligi Europy – 41 955 (sierpień 2013). Trzecie miejsce zajmuje spotkanie z Wisłą Kraków – 40 917 (listopad 2011). Transmisję z ostatniego meczu z Legią śledziło ok. 145 tys. telewidzów. Dla porównania warto podkreślić, że spotkania Ekstraklas­y w Canale+ ogląda średnio 70 tys. osób. Sponsorzy klubów (LV BET w Śląsku, Plus500 i Fortuna w Legii) mieli więc okazję do zaprezento­wania swoich marek przed większą widownią niż zwykle. We Wrocławiu 3,5 tys. kibiców Legii skandowało „Jacek Magiera, Jacek Magiera”. Obecny szkoleniow­iec Śląska to w końcu były zawodnik warszawski­ego klubu (w latach 1997–2006), który po zakończeni­u kariery przez wiele lat pracował w Legii jako trener zarówno młodzieży (2006–2015), jak i pierwszego zespołu 2016– 2017). Był to rzadki przykład, że na piłkarskic­h stadionach w Polsce możemy być świadkami ładnych gestów skierowany­ch w stronę rywala. Prosimy o więcej!

 ?? ?? Wypełniony stadion podczas meczu Śląska Wrocław z Legią Warszawa może być najlepszą reklamą PKO BP Ekstraklas­y.
Wypełniony stadion podczas meczu Śląska Wrocław z Legią Warszawa może być najlepszą reklamą PKO BP Ekstraklas­y.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland