Anwil wygrał mecz na szczycie
Broniący tytułu mistrza Polski King Szczecin uległ 92:93 wciąż niepokonanym włocławianom.
Ten mecz zapowiadano jako hit szóstej kolejki Orlen Basket Ligi. Tegoroczny mistrz Polski walczył z Anwilem Włocławek, który w pięciu spotkaniach nie zaznał smaku porażki. Gracze Przemysława Frasunkiewicza mieli do wyrównania rachunki za tegoroczny ćwierćfinał. Wówczas zawodnicy Kinga po zaciętej walce wyeliminowali włocławian. Również dla Mateusza Kostrzewskiego było to bardzo ważne spotkanie. W końcu ten gracz występujący jako niski skrzydłowy zostawał mistrzem kraju z drużyną ze Szczecina, a przed tym sezonem przeniósł się do Anwilu. W drugą stronę powędrował za to Michał Nowakowski. Skrzydłowy wrócił do Kinga po przerwie. Obaj zawodnicy w sobotę nie zaprezentowali się jednak zbyt korzystnie.
– Jesteśmy przygotowani. Być może jest to nawet ważniejszy mecz niż ten w Lidze Mistrzów – mówił szczerze szkoleniowiec Kinga Arkadiusz Miłoszewski. Szczecinianie w europejskich pucharach przegrali ostatnio 78:82 z silnym niemieckim zespołem MHP Riesen Ludwigsburg. Jednak to spotkanie miało być bodźcem dla drużyny. Koszykarze Kinga dwie minuty przed końcem prowadzili 73:71, a mimo to oddali pole rywalowi. Podobnie wyglądał mecz z Anwilem. To King prowadził grę, w pewnym momencie miał 16 punktów przewagi, ale to włocławianie niczym rottweilery szarpały się o wygraną. Ostatecznie zdołali doprowadzić do dogrywki. W niej do wygranej poprowadzili gości Jakub Garbacz i Estończyk Janari Joesaar, który zdobył decydujący punkt. Szansę na odwrócenie wyniku miał wspomniany Nowakowski, lecz w ostatniej sekundzie nie trafił do kosza. King po raz drugi z rzędu wypuścił wygraną z rąk, a Anwil wciąż jest niepokonany.
– To był bardzo trudny mecz. Jestem dumny z chłopaków, bo dali z siebie wszystko, a nawet trochę więcej. Anwil i King to dwa równorzędne zespoły, które grają do końca i wiedzą, gdzie szukać przewag. Naszych kibiców było dziś słychać, pomogli nam. Takie mecze budują drużynę – podsumowywał Frasunkiewicz. Wyniki innych meczów i tabela EBL na str. 36.
DOMINIK LUTOSTAŃSKI