Nie w Bilińskim leży problem
Artur Skowronek, który prowadził Wisłę Kraków i Zagłębie Sosnowiec, ocenia szanse obu drużyn w jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów 14. kolejki.
Spotkanie Wisły Kraków z Zagłębiem Sosnowiec będzie jednym z najciekawszych w 14. kolejce Fortuna 1. Ligi. – Personalnie Biała Gwiazda to zespół ze ścisłej czołówki, a Zagłębie na pewno ma większy potencjał niż tylko walka o utrzymanie – mówi Artur Skowronek, który w niedawnej przeszłości pracował w obu klubach.
Forma Wisły nadal niestabilna
Po dwóch efektownych zwycięstwach nad Zniczem Pruszków (6:2) oraz Resovią (2:1) przed tygodniem Wisła Kraków niespodziewanie potknęła się w Bielsku-białej, gdzie przegrała z Podbeskidziem 1:2. – Pamiętajmy, że Podbeskidzie przez ponad godzinę grało w przewadze jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Kacpra Dudy. To oczywiście nie umniejsza bielszczanom, ale warto o tym wspomnieć. A z czego wynika niestabilna forma Wisły? W zespole na pewno nie brakuje charyzmy i odpowiedniego podejścia. Pierwsza liga to bardzo trudne rozgrywki i nie jest łatwo je zdominować. Przeciwnicy bardzo mocno szanują Wisłę i w meczach z nią przyjmują postawę defensywną. Krakowianom być może brakuje nieco balansu, bo tracili gole z kontrataków oraz po przechwytach blisko swojej bramki. Wisła wykorzystuje swój potencjał w ataku, co pokazuje liczba strzelonych goli (28, najwięcej w lidze – przyp. red.), ale momentami płaci za to cenę w defensywie – uważa Skowronek.
W obecnym sezonie, podobnie jak w poprzednim, przy Reymonta postanowiono budować skład oparty na Hiszpanach. Tych w zespole Radosława Sobolewskiego jest aż dziewięciu. – Biała Gwiazda była bliska sukcesu już w poprzednim sezonie. Uważam, że ich koncepcja nie jest zła. Zawsze ważna jest równowaga i to nie tylko w futbolu. Fakt, że większość Hiszpanów grało już w Wiśle w poprzednim sezonie, pokazuje, iż można na nich budować skład – zauważa 41-letni trener. Po trzynastu rozegranych spotkaniach trzema najskuteczniejszymi zawodnikami Wisły są oczywiście wspominani Hiszpanie, czyli Angel Rodado (9 goli), Joan Roman (5) i Miki Villar (5).
W poszukiwaniu liderów
Według Skowronka pewną niewiadomą może być jednak wykreowanie odpowiedniej grupy liderów w szatni Białej Gwiazdy. – Pamiętam swoje czasy w Wiśle. Byliśmy wtedy w bardzo trudnej sytuacji, ale posiadaliśmy w składzie ikony klubu. W obecnym zespole DNA dopiero się tworzy. Są wprawdzie Alan Uryga czy Igor Łasicki, ale następnych kandydatów na liderów trudno znaleźć – uważa nasz rozmówca, który pracował w stolicy Małopolski przez rok, do listopada 2020 roku. – Czas mojej pracy w Wiśle podzieliłbym na dwa okresy: bardzo dobry i słabszy. W sezonie 2019/20 utrzymaliśmy się dość pewnie, a kiedy przychodziłem do zespołu, to znajdował się on w strefie spadkowej i był po wielu przegranych meczach z rzędu. Potem zaliczyliśmy serię bez porażek i graliśmy bardzo dobrze w piłkę. Latem odbyliśmy bardzo krótki, bo zaledwie trzytygodniowy okres przygotowawczy z uwagi na wcześniejszą przerwę spowodowaną pandemią. Drużyna się zmieniła, piłkarze odchodzili, a nowi dołączali do nas już po rozpoczęciu sezonu. Nie osiągnęliśmy od razu zadowalających wyników i w klubie postanowiono zmienić trenera – opowiada. Jednocześnie trener nie kryje, że podczas pracy przy Reymonta nie ustrzegł się pomyłek. – Na pewno popełniłem kilka błędów. Uważam, że zawsze coś jest po coś i na pewno dzięki tamtemu okresowi jestem dziś bardziej świadomym trenerem i człowiekiem. Jednocześnie mam bardzo dobre relacje z ludźmi, którzy mnie wtedy zatrudniali, a później zwalniali – przyznaje.
Nadal brakuje koncepcji
Obecny sezon jest kolejnym rozczarowującym dla Zagłębia Sosnowiec. Po pięciu meczach w klubie doszło do zmiany trenera. Z posadą pożegnał się Krzysztof Górecko i zastąpił go Artur Derbin. To już piąty szkoleniowiec od czasów Skowronka, który rozstał się z klubem w grudniu 2022 roku. – Z czego wynika to, że Zagłębie znajduje się tak nisko w tabeli? Pierwsze, co mi przychodzi do głowy, to po prostu brak stabilizacji, powtarzalności i wizji na kolejne sezony. Zmiany, które dotykają klub często z półrocza na półrocze, determinują to, że pracuje się pod sporą presją. Trudno zawiązać pewne schematy na liniach drużyna – sztab szkoleniowy oraz sztab szkoleniowy – zarząd. Niestety poźniej dotyka to wyników, co wszyscy widzą – uważa szkoleniowiec. Kiedy Skowronek podpisywał kontrakt z Zagłębiem we wrześniu 2021 roku, mówiono, że jego głównym zadaniem będzie zbudowanie drużyny na następne lata i otrzyma duży kredyt zaufania. Cierpliwości władzom w Sosnowcu starczyło tylko na niespełna 15 miesięcy. – Budowaliśmy zespół z myślą, że będzie to proces. Takie były też ustalenia z poprzednim zarządem, który mnie zatrudniał. Po tym, jak udało nam się utrzymać zespół w sezonie 2021/22 podczas letniego okna transferowego, doszło do wielu zmian w szatni. Postawiliśmy w dużej mierze na Polaków. Do zespołu dołączyli m.in. Klupś, Bonecki, Rozwandowicz czy Ziółkowski. Początek rozgrywek mieliśmy bardzo dobry, ale sezon jest długi i każdą drużynę dotyka trudniejszy moment. My też musieliśmy się z tym mierzyć, a to zupełnie normalne, zwłaszcza kiedy mówimy o zespole, który dopiero się budował. W klubie jednak zabrakło cierpliwości i podjęto decyzję o zmianie trenera – wspomina dalej.
Tracą mało, ale strzelają jeszcze mniej
W obecnych rozgrywkach Zagłębie straciło 17 bramek, ale jednym z największych kłopotów drużyny jest brak skuteczności. W 13 meczach sosnowiczanie zdobyli zaledwie 12 bramek. Z krytyką mierzy się m.in. Kamil Biliński, którego letni transfer z Podbeskidzia postrzegano w kategoriach hitu. – Uważam, że nie można obarczać winą Kamila za słaby wynik strzelonych goli przez Zagłębie. Zespół nie kreuje mu aż tylu sytuacji, aby mówić, że on nie trafia tzw. „setek”. Wiadomo, że to napastnik o uznanej renomie w I lidze i skoro klub sprowadził go z dużymi nadziejami, to poniekąd normalne, że każdy zwraca uwagę na jego liczby. Jednak nie w nim upatrywałbym problemów Zagłębia – twierdzi Skowronek.
Do meczu z Wisłą Zagłębie przystąpi po serii pięciu meczów bez zwycięstwa. Na domiar złego trzy dni temu piłkarze Artura Derbina odpadli z Pucharu Polski, ulegając po dogrywce Górnikowi Zabrze 1:2. – Z pewnością personalnie to drużyna, którą stać na więcej. Na ten moment Zagłębie znajduje się na dole tabeli, ale cały czas uważam, że jest to powiązane z tym, co mówiłem wcześniej. Po pięciu meczach obecnego sezonu postanowiono znów zmienić trenera i koncepcję na prowadzenie i przygotowanie zespołu. Do tego dochodzą kontuzje Camary, Matyni czy Pavicia, co trochę wybijało z rytmu drużynę i trenera Derbina, który przyszedł do klubu i na moment poprawił wyniki – słyszymy od byłego szkoleniowca sosnowiczan.
Obecnie trudno szukać światełka w tunelu dla Zagłębia, które zajmuje przedostatnią lokatę w tabeli I ligi. Należy jednak pamiętać, że w poprzednim sezonie drużyna potrafiła niespodziewanie pokonać rozpędzoną Wisłę (2:1) na jej obiekcie i tym samym zamknęła krakowianom drogę do bezpośredniego awansu do Ekstraklasy. – Na dziś trudno znaleźć atuty Zagłębia. Szczególnie mam tu na myśli mecze u siebie. Kibice cieszyli się tylko raz w tym sezonie ze zwycięstwa na nowym stadionie. Zespół strzela mało goli i nie potrafi rozkręcić się na dobre. Trzymam jednak kciuki za drużynę, aby się zjednoczyła i wyszła z trudnego momentu – kończy Skowronek.