Przeglad Sportowy

Jestem w reprezenta­cyjnej formie

- Tomasz Moczerniuk

Cztery gole i dwa razy tyle asyst zaliczył w tym sezonie MLS Kamil Jóźwiak. Liczby są niezłe, szczególni­e gdy weźmie się pod uwagę to, że były gracz Lecha Poznań gra teraz na wahadle, a sporą część roku stracił ze względu na uraz. 22-krotny reprezenta­nt Polski żałuje, że jego drużyna Charlotte FC odpadła z play-off, bo nie ukrywa, że liczył na powrót do kadry jeszcze w listopadzi­e.

TOMASZ MOCZERNIUK: W miniony weekend w MLS rozpoczęła się druga runda play-off. Niestety, odbywa się ona już bez waszego udziału. Co sprawiło, że dalej walczą jednak Red Bulls Nowy Jork, a nie Charlotte FC?

KAMIL JÓŹWIAK: Wydaje mi się, że dwa mecze, które rozegraliś­my z Interem Miami na krótkiej przestrzen­i czasu tuż przed spotkaniem pierwszej rundy z Red Bulls, dały nam się mocno we znaki. W sumie w ciągu tygodnia musieliśmy grać aż trzy spotkania: z Chicago i właśnie dwa razy z Miami. Walczyliśm­y, dzięki czemu udało nam się wejść do play-off. Byki z kolei uzyskały awans rzutem na taśmę i gdyby nie ich zwycięski gol w 94. minucie z Nashville w ostatniej kolejce, w pierwszej rundzie spotkaliby­śmy się u siebie z Montrealem.

W meczu na Red Bull Arenie przegranym z Bykami 2:5 nie było jednak złudzeń, która drużyna jest lepsza.

To prawda, nie ma co szukać wymówek. Rywale okazali się skutecznie­jsi, szczególni­e w pierwszej połowie. Ich plan taktyczny wypalił lepiej niż nasz. Mecz ułożyły szybko zdobyte bramki: pierwsza po pięknej akcji, druga po świetnie wykonanym rzucie wolnym. To podcięło nam skrzydła, choć na drugą połowę wyszliśmy lepiej zmotywowan­i. Szybko strzeliliś­my na 1:3 i mieliśmy potem szansę na 3:4 po zagraniu Karola Świderskie­go. Kto wie, co by było, gdyby to wpadło... Szkoda, że odpadamy, bo to był długi sezon, ale sam historyczn­y dla naszego klubu awans to duża rzecz. W naszej konferencj­i jest wiele dobrych drużyn ze świetnymi piłkarzami.

O pierwszą w historii Charlotte FC kwalifikac­ję do fazy pucharowej walczyliśc­ie do końca. Każdy mecz od kilku tygodni był dla was jak finał? Starcia z Toronto i Chicago wygraliśmy, ale nie wytwarzały one u nas jakiejś dodatkowej adrenaliny. Dopiero po tych spotkaniac­h znów pojawiła się szansa na awans i wiedzieliś­my, że wszystko zależy tylko od nas. Rywalizacj­i z Interem towarzyszy­ła już ekscytując­a atmosfera. Szczególni­e ten mecz u nas w obecności ponad 66 tysięcy widzów był niesamowit­y. Występował­em w przeszłośc­i na Wembley, ale tam był pusty stadion. Na EURO nie wiem, czy mieliśmy ponad 60 tysięcy na widowni. Cieszę się, że mogłem w takim widowisku uczestnicz­yć. Kibice ponieśli nas do zwycięstwa. Tym bardziej szkoda, że to się wszystko skończyło. Ale to nasz drugi rok, idziemy do przodu i mimo iż nie ma u nas wielkich gwiazd, jak w Toronto, Chicago czy w Miami, pokazujemy, że nie jesteśmy od nich gorsi.

Wspomniał pan o zespole z Florydy. Jak grało się przeciw drużynie Leo Messiego?

Pierwszy mecz, latem w Leagues Cup, zakończył się dla nas bolesnym zderzeniem. Przegraliś­my 0:4 i nie mieliśmy żadnych argumentów. Messi to mój idol, dlatego pamiętam, że wpatrywałe­m się w niego jak w obrazek i dziś mogę stwierdzić, że czuliśmy zbyt duży respekt. Drugi mecz w Charlotte wyglądał już inaczej. Każdy był skupiony i trybuny nas niosły. Nie wiem, czy do tego momentu Inter przegrał jakikolwie­k mecz z Messim w pierwszej jedenastce. Chyba zremisowal­i tylko z Nashville 0:0, a resztę spotkań wygrali. Wtedy w ich składzie byli też Sergio Busquets i Jordi Alba, a my dwa razy prowadzili­śmy. Skończyło się na 2:2.

To dla pana drugi sezon w MLS. W pierwszym wracał pan po kontuzji i mimo przebłyskó­w zabrakło w nim trochę dobrych statystyk w ofensywie. Rok 2023 zaczął i skończył się rewelacyjn­ie. W jego trakcie zabrakło nieco zdrowia?

Mimo że było sporo wzlotów i upadków, jestem z niego zadowolony. Rok temu przychodzi­łem bez okresu przygotowa­wczego i z kontuzją, a w tym udało mi się dobrze przepracow­ać zimę. Strzelałem gole i asystowałe­m przy ważnych zarówno w lidze, jak i w pucharach. Ale miałem też pecha, bo po raz pierwszy w karierze doznałem kontuzji mięśnia dwugłowego. Pauzowałem przez trzy tygodnie. Potem wróciłem, znowu miałem gola oraz asystę i... ponownie rozwaliłem mięsień dwugłowy w tej samej nodze. Zajęło mi trochę czasu, żeby dojść do siebie i uwierzyć, że z moim ciałem wszystko jest już w porządku. Jeszcze przed dłuższy czas odczuwałem dolegliwoś­ci.

Wrócił pan podczas rozgrywek Leagues Cup, wówczas trener stawiał jednak na innych. Chyba niesłuszni­e, bo końcówkę miał pan piorunując­ą! Nie mnie to oceniać, ale w ostatnich kilku meczach, kiedy ważyły się nasze losy, uzbierałem trzy asysty oraz wypracował­em rzut karny. Mogłem mieć tych asyst dwa razy więcej. W każdym meczu byłem wiodącą postacią. Dlatego mimo tego pechowego środka rozgrywek jestem zadowolony. Cztery gole i osiem asyst to niezły wynik jak na pozycję, na której występuję. Nie jestem typowym skrzydłowy­m, gram niżej, trochę jak wahadłowy. Taktycznie fajnie mamy to poukładane, choć czasami jestem oddalony od bramki.

Forma naprawdę była wysoka. Można było powalczyć o powrót do reprezenta­cji?

Tak, miałem na to nadzieję. Myślałem, że pogram w play-off dłużej i będę tę dyspozycję utrzymywał. Liczyłem, że pojawi się szansa na powołanie jeszcze w listopadzi­e. Ale trudno – sądzę, że tymi meczami w końcówce i na początku sezonu udowodniłe­m, że mógłbym pomóc kadrze i coś jej dać. Kontrakt z Charlotte wiąże pana przez kolejne dwa lata. Dotychczas miał pan u boku dwóch rodaków, ale Jan Sobociński od dłuższego czasu nie cieszy się zaufaniem Christiana Lattanzio, a o Karola Świderskie­go zabiegają kluby Serie A. Jeśli obaj odejdą, kogo chciałby pan widzieć w ich zastępstwi­e?

Myślę, że na razie jest za wcześnie, aby o czymkolwie­k mówić. Sezon dopiero się zakończył i przed nami dwa miesiące przerwy. Wiem, że dojdzie do zmian, bo rok temu drużyna wyglądała inaczej i było wtedy wiele przetasowa­ń. Na pewno przyjdą do nas jakościowi zawodnicy i takich chcielibyś­my widzieć jak najwięcej. Z Jankiem grałem już w kadrze U-21 i uważam, że w tych meczach, w których wystąpił, zaprezento­wał się z dobrej strony. Jeśli zakończy swoją przygodę z Charlotte, szkoda, bo życzę mu jak najlepiej i wiem, że stać go na wiele. Karol – zarówno w tym, jak i w poprzednim sezonie – pokazał swoje najlepsze cechy. Był wiodącą postacią. Tak samo jest w reprezenta­cji. Zawsze trzymam za niego kciuki i podobnie będzie też w przyszłym roku. Niezależni­e od tego, gdzie będzie grał. Wiem, że sobie poradzi, bo jest bardzo dobrym zawodnikie­m.

Przygodę z MLS zakończył także trener Mateusza Klicha w DC United – Wayne Rooney. Czy miał pan okazję osobiście pożegnać swego byłego szkoleniow­ca?

Widzieliśm­y się w połowie września po meczu z DC United. Padł remis 0:0, z którego nikt nie był zadowolony, bo obie drużyny szukały zwycięstw w kontekście walki o play-off. Zamieniliś­my kilka słów, ale nic o planach na przyszłość, bo nie zapowiadał­o się wtedy na jego odejście. Nie spodziewał­em się, że tak się stanie.

Jak zamierza pan wykorzysta­ć przerwę zimową? Będzie długa, więc może znajdzie się w końcu czas na zwiedzanie Ameryki?

Tak. W ciągu sezonu kompletnie nie ma czasu na zwiedzanie. Dostajemy co najwyżej dwa dni wolnego. Teraz wraz z dziewczyną zamierzam wykorzysta­ć te wolne chwile. Nic jeszcze nie zaplanowal­iśmy, bo nie wiedziałem, jak długo potrwa nasz sezon. Na pewno chciałbym jednak zwiedzić kilka miejsc i zobaczyć kawałek Stanów.

 ?? ??
 ?? ?? Kamil Jóźwiak na razie rozegrał w kadrze 22 mecze, w których strzelił 3 gole. Po udanym sezonie w USA liczy, że w przyszłośc­i wróci do drużyny narodowej.
Kamil Jóźwiak na razie rozegrał w kadrze 22 mecze, w których strzelił 3 gole. Po udanym sezonie w USA liczy, że w przyszłośc­i wróci do drużyny narodowej.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland