3 PYTANIA DO…
1
Jak ocenia pani mecz z Coco Gauff? Pokonała ją pani już po raz dziewiąty na dziesięć pojedynków.
Ten mecz nie był, jeśli chodzi o poziom, specjalnie równy. Na pewno najważniejsze było przystosowanie się do wszystkiego, co działo się na korcie. Także do warunków. Sytuacja szybko się zmieniała. W drugim secie jako pierwsza straciłam podanie, choć sama miałam szanse, by od razu moją przeciwniczkę przełamać. Cieszę się jednak, że potem wygrałam te kluczowe ostatnie gemy i zamknęłam całe spotkanie. 2
Wcześniej pokonała pani Marketę Vondroušovą. Z zawodniczkami grającymi lewą ręką ma pani znakomity bilans – w tym sezonie już 7–0. Skąd biorą się tak dobre statystyki?
Właśnie o nich usłyszałam, są naprawdę szalone. Sama nie wiem, jak to możliwe... Nie spotykam się z takimi rywalkami zbyt często, dlatego teraz też potrzebowałam trochę czasu, by przyzwyczaić się do nieco innych rotacji. Nasz mecz z Marketą
wyglądał podobnie jak w Cincinnati. Pierwszy set był bardzo zacięty. Takie mecze są ekscytujące i dają fun.
3
Na gali przed turniejem i na zdjęciach jako jedyna nosiła pani czerwoną sukienkę. Wszystkie inne zawodniczki miały białe. Dlaczego? Tak naprawdę nie kryje się za tym żadna historia. Strój wybrałam dawno temu. Następnie WTA przesłało nam maila z informacją, że wszystkie powinnyśmy być ubrane na biało. Zdziwiłam się. „Naprawdę? Nie bierzemy chyba ślubu”. Zapytaliśmy, czy możliwe jest, by złamać tę zasadę. Kilka godzin później przysłali kolejnego maila: „W porządku, możecie nosić, co chcecie”. Dzień przed ceremonią pytałyśmy się w naszym gronie, co założymy. Cztery dziewczyny powiedziały, że biel, ale nie sądziłam, że będę się tak wyróżniać. Kreacja podobała mi się od początku. Zaprojektował ją polski designer. Czerwień to też trochę meksykański „vibe”. A więc, mam wrażenie, to był dobry wybór.