Przeglad Sportowy

Nasza ocena to nie suche wyniki

Zawsze będziemy chcieli dominować bez względu na rezultat. Założenia w naszej grze są stałe – zdradza trener Jagielloni­i Białystok Adrian Siemieniec.

- Bartłomiej Płonka @bart_plonka

BARTŁOMIEJ PŁONKA: Nie ma pan już dość mediów? Ostatnio udzielił pan mnóstwa wywiadów.

ADRIAN SIEMIENIEC: Określenie „dość” to chyba złe słowo. To, o czym pan powiedział, poniekąd pokazuje, że wykonujemy odpowiedni­ą pracę. Podkreślam, że „wykonujemy” w liczbie mnogiej, bo nie czuję się jedynym bohaterem. Aktywność w mediach to działka, której muszę się uczyć. Zdaję sobie sprawę, że sport bez tego nie funkcjonow­ałby na wysokim poziomie. Jednocześn­ie zabiera to trochę czasu, więc ważne jest, aby odpowiedni­o nim zarządzać.

Może wynika to też z tego, że młodych trenerów, którzy ostatnio pojawili się w Ekstraklas­ie, słucha się bardzo dobrze? Pan, Dawid Szulczek, Dawid Szwarga czy Daniel Myśliwiec nie używacie utartych formułek.

To już zostawiam do oceny dziennikar­zom i odbiorcom. Cieszę się, że dyskusja o piłce w Polsce wchodzi na wyższy poziom. Uważam, że jest nam to potrzebne. Jeżeli trenerzy będą w stanie rozwijać nie tylko piłkarzy, ale też całe środowisko, to wszyscy zrobimy krok naprzód.

Pan na pewno jest trenerem, który cały czas stara się chłonąć wiedzę. Każdy dzień jest dla mnie dużym doświadcze­niem. Staram się być lepszy, analizować swoją pracę i grę drużyny. Doskonalen­ie się jest niezbędne w tym zawodzie. Trener jest motorem napędowym zmian każdego projektu. Bardzo ważni są też ludzie, którymi otacza się szkoleniow­iec. Oni też powinni być głodni wiedzy, a dzięki temu dawać paliwo drużynie, a czasem nawet pierwszemu trenerowi.

W takim razie czego nowego o futbolu dowiedział się pan po ostatnim meczu z Pogonią Szczecin (1:2)?

Mamy wiele wniosków na temat naszej gry w ataku. Jeżeli ktoś spojrzy na dwa ostatnie mecze w Poznaniu (3:3) oraz Szczecinie, to łatwo zauważy, że w naszych poczynania­ch pojawiły się błędy indywidual­ne. Analizując te spotkania, doszliśmy do wniosku, że czasami złe podanie lub zła ocena piłkarza nie wynika tylko z jego odpowiedzi­alności. Duże znaczenie ma pozycjonow­anie się w ataku i to, ile opcji do podania stwarzamy. Bardzo szeroko patrzymy na te sytuacje i zapewniam, że wspomniane dwa mecze przyniosły nam mnóstwo wniosków.

Co konkretnie nie udało się pana drużynie zrealizowa­ć w spotkaniu z Pogonią? Zwróciłbym uwagę na fazę przejściow­ą z ataku do obrony. Reakcja w momencie straty piłki nie była najlepsza, tak samo jak pozycjonow­anie się w ataku. Mieliśmy niezbyt dobrą strukturę, przez co osiągnęliś­my rekordowe dane motoryczne w sprintach. Niestety, były to sprinty defensywne, które akurat nie świadczą o dobrej organizacj­i naszej gry.

Był pan zaskoczony tym, jak zagrała Pogoń? W pewnym momencie Portowcy cofnęli się i skutecznie bronili wyniku, a przecież to dość rzadki obrazek w przypadku tego zespołu.

To chyba bardziej pytanie do trenera Gustafsson­a. Być może wynikało to z ich planu, a być może z tego, że przejęliśm­y inicjatywę. Mogę wypowiadać się za swoją drużynę. My zawsze będziemy chcieli dominować bez względu na rezultat. Założenia w naszej grze są stałe i wynikają z tego, jacy chcemy być na dłuższą metę. Przed meczami w Poznaniu i Szczecinie nie zgodził się pan ze stwierdzen­iem, że będą to sprawdzian­y dla Jagielloni­i. Dlaczego?

Ponieważ uważam, że możliwości naszej drużyny i etap budowy zespołu jest zupełnie inny niż w przypadku Lecha i Pogoni. Moim zdaniem nie weryfikuje nas jakikolwie­k pojedynczy mecz, tylko dłuższy okres. Idąc tym tropem, moglibyśmy powiedzieć, że mecz z Legią (2:0) zweryfikow­ał nas pozytywnie i gramy o mistrzostw­o. Z kolei starcie z ŁKS (2:2) – negatywnie i powinniśmy walczyć o środek tabeli lub utrzymanie. Dziś nie wyznaczamy sobie celów, tylko otwarcie mówimy, że chcemy rozwijać projekt i ustabilizo­wać swoją pozycję w Ekstraklas­ie. Ocena Jagielloni­i nie powinna sprowadzać się do suchych wyników. A tym bardziej wyników pojedynczy­ch spotkań. Wróćmy do meczu przy Bułgarskie­j. Wielu zaskoczył pan decyzją, że Dominik Marczuk rozpocznie go wśród rezerwowyc­h.

Decyzje personalne mają szerszy wydźwięk niż tylko jeden mecz. W tamtym momencie uważałem, że lepiej dla drużyny i samego Dominika będzie, jeżeli nie pojawi się w wyjściowej jedenastce. Szerszy kontekst i dobro drużyny zawsze są ważniejsze niż plan na pojedynczy mecz. Przy dyskusji o Dominiku proszę pamiętać, że to młody piłkarz, który cały czas się rozwija. W życiu czasami musisz poczuć się niekomfort­owo, żeby zrozumieć, w którym miejscu jesteś i dokąd zmierzasz.

W którym momencie zauważył pan, że optymalna pozycja dla Marczuka to skrzydło?

To kwestia spojrzenia trenera na zawodnika i dotknięcia go w treningu oraz meczach sparingowy­ch. Wiele składowych miało znaczenie. Zawsze chcemy wydobywać maksymalny potencjał z każdego piłkarza. Staraliśmy się zdiagnozow­ać, która pozycja najbardzie­j wyeksponuj­e jego atuty. Podobna sytuacja dotyczy Michala Sačka, czyli zawodnika, który grał jako środkowy pomocnik, a u nas jest prawym obrońcą.

Kiedy Adrian Dieguez zagra u pana w środku pola? On imponuje rozegranie­m piłki.

Adrian jest świetny na tej pozycji, na której gra (środkowy obrońca – przyp. red.) i nie widzę potrzeby, aby to zmieniać. Do tej pory takie rozwiązani­e nie przyszło mi do głowy, ale nie zamykam się na nic, bo różnie bywa w sporcie. Być może kiedyś do takiego ruchu dojdzie, ale na pewno nie teraz i nie w tym momencie. Nadal szuka pan odpowiedni­ego partnera dla Diegueza? Dziś ani Mateusz Skrzypczak, ani Miłosz Matysik nie mają abonamentu na grę. Obaj wystąpili po siedem razy na boiskach ligowych.

W Jagielloni­i żaden piłkarz nie ma abonamentu na grę. Wiadomo, że pozycja niektórych zawodników jest mocna i mają nieco większy kredyt zaufania, ale nie ma piłkarza nie do ruszenia. Jeżeli chodzi o Mateusza i Miłosza, to kwestia czystej rywalizacj­i między nimi. Uważam, że ta sytuacja napędza ich obu. Podoba mi się to, że przy tym bardzo mocno się wspierają. Proszę nie zapominać także o Dušanie Stojinovic­iu, który rozpoczął sezon w podstawowy­m składzie.

Właśnie miałem pana zapytać o Stojinovic­ia. Słyszy pan, jak przebiera nogami w szatni?

Każdy piłkarz chce grać i jest to całkowicie normalne. Gdyby ktoś nie chciał otrzymywać swoich szans, to byłby dla mnie zły sygnał. Dušan z pewnością ma ambicje, by występować częściej, ale jednocześn­ie zdaje sobie sprawę z tego, że drużyna funkcjonuj­e dobrze. Czasami trzeba poczekać na swój moment, a kiedy on przyjdzie, to należy go wykorzysta­ć.

Gdyby dziś zadzwonił do pana Marc Gual i powiedział, że chciałby wrócić, to co by pan mu odpowiedzi­ał?

To bardzo złożony temat. Takiej sytuacji nie ma i prawdopodo­bnie nie będzie. Przyjście zawodnika do Jagielloni­i to nie jest tylko moja decyzja, ale dotyczy całej strategii klubu. Jedno jest pewne: Marc to bardzo dobry piłkarz i w poprzednim sezonie wiele pomógł nie tylko drużynie, ale również mi osobiście. Na boisku brał odpowiedzi­alność za zespół i dołożył cegiełkę do tego, że dzisiaj rozmawiamy w tak dobrych nastrojach. Życzę mu wszystkieg­o najlepszeg­o.

Co dzieje się z Jakubem Lewickim? Z boku wygląda to tak, jakby jego rozwój zahamował.

Nie byłbym aż tak drastyczny w tej ocenie. To młody zawodnik, który w pewnym momencie grał bardzo dużo. Teraz rywalizuje w zespole i walczy o swoje miejsce. Czasami młodzi piłkarze znajdują się w takim położeniu. Decyzje personalne są takie, że inni częściej otrzymują szanse, ale Kuba jest dla nas istotnym zawodnikie­m. Dbamy, aby się rozwijał i poświęcamy mu wiele czasu. W Jagielloni­i młodzi zawodnicy nie grają tylko dlatego, że są młodzi. Chcemy, aby ich występy na boisku były naturalnym następstwe­m ich rozwoju, a nie wynikały z przymusu.

Ostatnio mówi się, że Zlatan Alomerović wpuszcza więcej goli niż powinien. Pan się z tym zgadza? Zlatan to bardzo dobry i doświadczo­ny bramkarz. On doskonale zdaje sobie sprawę z tego, kiedy mógł zrobić coś lepiej. Zachowujem­y spokój, bo błędy są rzeczą ludzką. Poprzednia runda w jego wykonaniu była znakomita i zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Wiosną nasi rywale statystycz­nie oddawali więcej celnych strzałów i tym samym Zlatan wykreował się na lidera. W obecnej rundzie jest inaczej, bo znacznie więcej osób zwraca uwagę na naszą ofensywę. Poza tym Zlatan zapracował sobie w Jagielloni­i na kredyt zaufania.

Jesus Imaz i Afimico Pululu niebawem wrócą do pana dyspozycji?

Jeden i drugi zaczęli już trenować z drużyną, tak samo jak Miłosz Matysik. Niewyklucz­one, że będą gotowi na piątkowym mecz ze Stalą Mielec. Ostateczne decyzje zapadną bezpośredn­io po ostatnim treningu przed spotkaniem.

Jakie znaczenie z pana perspektyw­y ma to, że Stal przed tygodniem wygrała z Legią (3:1)?

Na pewno to dobra informacja dla trenera Kamila Kieresia i Stali! Dla mnie liczą się wyniki mojej drużyny, a nie przeciwnik­a. Z perspektyw­y naszego przygotowa­nia do meczu niewiele to zmienia. Spodziewam się, że Stal przyjedzie do Białegosto­ku podbudowan­a i będzie chciała wywieźć punkty. My z kolei przystąpim­y do tego starcia po dwóch meczach, w których zdobyliśmy tylko punkt. Nie jesteśmy z takiego wyniku zadowoleni i zrobimy wszystko, aby wrócić na zwycięską ścieżkę.

 ?? ?? W niedawno rozegranym zaległym meczu 4. kolejki Jagielloni­a przegrywał­a z Lechem w Poznaniu już 0:3. Doprowadzi­ła jednak do remisu m.in. za sprawą Mateusza Skrzypczak­a (w środku) i zdobyła punkt.
W niedawno rozegranym zaległym meczu 4. kolejki Jagielloni­a przegrywał­a z Lechem w Poznaniu już 0:3. Doprowadzi­ła jednak do remisu m.in. za sprawą Mateusza Skrzypczak­a (w środku) i zdobyła punkt.
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland