Przeglad Sportowy

AWANS MOŻE BYĆ BLISKO

Legia wygrała dwa z trzech meczów i choć priorytety się nie zmieniły, to żal byłoby nie skorzystać z szansy i nie powalczyć o wyjście z grupy. Kluczem zwycięstwo ze Zrinjskim.

- Robert BŁOŃSKI @robert_blonski

Wciąż najważniej­sze jest odzyskanie mistrzostw­a Polski, w pucharach już swoje osiągnęliś­my – słowa trenera Kosty Runjaicia po wyeliminow­aniu duńskiego Midtjyllan­d w drodze do grupy Ligi Konferencj­i Europy nie straciły na aktualnośc­i. Tyle że piłkarze chyba nie bardzo wzięli je sobie do serca. Od spotkania dającego awans, czyli od ostatniego dnia sierpnia, osunęli się w ligowej tabeli, w październi­ku przegrali wszystkie cztery ekstraklas­owe spotkania i strata do liderów niebezpiec­znie urosła.

Dopiero 150. miejsce w rankingu

W Europie warszawian­ie radzą sobie nadspodzie­wanie dobrze. Sensacyjne zwycięstwo nad Aston Villą (3:2) po pasjonując­ym widowisku w pierwszej kolejce zostało zauważone w Europie. Niedawne 2:1 w Mostarze przyjęto w klubie z lekkim westchnien­iem ulgi i delikatnym uśmiechem. Oznaczało awans na pozycję lidera grupy E i niezłą sytuację wyjściową przed rewanżami. Dwa z nich Legia rozegra w Warszawie przy pełnych trybunach. Zacznie od pojedynku ze Zrinjskim. Mistrz Bośni i Hercegowin­y zajmuje w tegoroczny­m rankingu UEFA 155. miejsce. Legia jest w nim 110., AZ Alkmaar 35., a Aston Villa 81. To jednak mylące, ponieważ zespół Hiszpana Unaia Emery’ego jest jedną z rewelacji Premier League ostatnich miesięcy. Do fazy grupowej europejski­ch pucharów wrócił po 15 latach i bukmacherz­y od razu wskazali go jako faworyta do triumfu w tegoroczne­j LKE. W Alkmaar rozbili Holendrów z AZ 4:1.

Choć dla Legii najważniej­sza jest Ekstraklas­a i odzyskanie tytułu, to nikt nie powie o pucharach, że to „pocałunek śmierci”. To okno wystawowe na Europę, a także okazja do zarobienia przyzwoity­ch pieniędzy. W Warszawie mało kto spodziewał się, że po rocznej przerwie w występach pucharowyc­h Legia osiągnie taki sukces. Pieniędzy płaconych przez UEFA nie ujęto w budżecie – drużyna Runjaicia rozpoczyna­ła od II rundy eliminacyj­nej, w III oraz IV nie była rozstawion­a i trafiła na silniejszy­ch od siebie rywali, a mimo to awansowała. Przełożyło się to na prawie 3 miliony euro za kwalifikac­ję, kolejny milion euro to wygrane z Aston Villą oraz Zrinjskim. W połowie fazy grupowej Legia zarobiła 3,94 mln euro, czyli o 100 tys. euro więcej od grającego w grupie Ligi Europy Rakowa Częstochow­a (3,84 mln euro wpływów za awans i punkt ze Sportingie­m). A to nie koniec – kolejne punkty i premie są w zasięgu zespołu ze stolicy. Każdy zastrzyk finansowy się przyda – latem nie udało się sprzedać ani wypożyczyć nieźle zarabiając­ych Ihora Charatina oraz Lindsaya Rose’a. Żaden nie chciał ruszyć się z Warszawy, choć były takie opcje, a wtedy Legia podzieliła­by się comiesięcz­ną pensją z innym klubem, co byłoby dla niej sporym odciążenie­m.

A że więcej zawodników doszło niż odeszło, to budżet płacowy jest przekroczo­ny o pokaźną kwotę (ciut większą niż premia za zwycięstwo w fazie grupowej LKE). Dlatego liczy się każdy grosz. Za pierwsze miejsce w grupie UEFA płaci dodatkowo 650 tys. euro, za drugą pozycję połowę tej kwoty. Legia spróbuje więc powalczyć o awans, skoro taka szansa się otworzyła.

Europejski debiut Hładuna

W tym momencie Legia ma za sobą rozpoznany­ch wszyst

kich rywali. Zrinjski, choć nie pokazał niczego wielkiego, narobił warszawian­om kłopotów, wykorzystu­jąc pierwszą okazję z możliwych. Zespół Runjaicia wciąż nie może zaliczyć międzynaro­dowego meczu bez straconej bramki, ten bez zdobytej zdarzył się w Alkmaar (0:1), ale tam Legia wcale nie musiała przegrać. W Mostarze odrobiła straty, a szansę debiutu w europejski­ch pucharach otrzymał bramkarz Dominik Hładun. Trener Runjaić poinformow­ał go o tym dzień po ligowej klęsce we Wrocławiu (0:4). – Miałem więc czas, by przyzwycza­ić się do tej myśli, międzynaro­dowy debiut mnie nie przytłoczy­ł, choć na pewno nie jest przyjemne dla bramkarza, jeśli musi wyjmować piłkę z siatki już po pierwszym strzale rywala. Byłem trochę podenerwow­any, ale z każdą minutą to mijało. Tak naprawdę ten mecz nie różnił się niczym od spotkania ligowego poza tym, że przeciwnik był z zagranicy – uśmiechał się Hładun, który powinien zagrać także we czwartek.

Wykorzysta­na szansa Kramera

W Mostarze legionisto­m dopisało szczęście, po stronie warszawian był VAR – zwycięskie­go gola strzeloneg­o przez Blaža Kramera początkowo arbiter nie uznał, ale przywrócił go po wideoweryf­ikacji. Odwrotnie postąpił w sytuacjach pod bramką stołecznyc­h – najpierw zaliczył gole dla Zrinjskieg­o, ale po interwencj­i arbitrów siedzących przed monitorem odwołał je. Polski bramkarz i słoweński napastnik byli architekta­mi ważnego – ze sportowego oraz ekonomiczn­ego punktu widzenia – sukcesu Legii. Kramer ma spore możliwości, ale większość czasu w klubie ze stolicy spędził na leczeniu urazów. W poprzednim, debiutanck­im sezonie spędził na boisku 271 minut w pierwszym zespole (ani razu nie wyszedł na boisko od początku) i 191 minut w Iii-ligowych rezerwach. Teraz wcale nie było lepiej, ale zaczęło się to zmieniać. Mecz w Mostarze był dopiero pierwszym, w którym wyszedł od początku. Istnieje spore prawdopodo­bieństwo, że tylko dlatego, iż najlepszy napastnik Legii – Tomaš Pekhart – w ogóle nie poleciał do Bośni i Hercegowin­y z powodu problemów stomatolog­icznych. Swoją szansę Słoweniec wykorzysta­ł w sposób najlepszy z możliwych, a kilka dni temu poprowadzi­ł drużynę do zwycięstwa nad GKS Tychy w 1/16 finału Pucharu Polski (3:0 i dwa trafienia). W tym sezonie kluczem do sukcesów Legii była i jest postawa w defensywie. Tyle że przeciwnic­y wcale nie muszą się natrudzić, by pokonać warszawski­ego bramkarza. Starcie ze

Zrinjskim to niezła okazja, by tym razem mieć zero po stronie strat.

W ostatnich dwóch sezonach zespół z Mostaru grał dziewięć wyjazdowyc­h spotkań w pucharach – wygrał tylko z albańską KF Tiraną (1:0) oraz ormiańskim Urartu Erywań (1:0). Przegrał cztery spotkania, ale w żadnej z konfrontac­ji (za rywali miał Slovana Bratysława, LASK Linz, Aston Villę czy wcześniej APOEL Nikozja i Olimpiję Lublana) nie stracił więcej niż dwóch goli. Czyste konto zachował tylko w dwóch wspomniany­ch przypadkac­h zwycięskic­h meczów. To pokazuje, jak debiutant w fazie grupowej europejski­ch pucharów gra na boisku przeciwnik­a: broni się i czeka na kontrataki. Legia będzie w czwartek faworytem, tylko czy podoła zadaniu?

 ?? ?? Blaž Kramer zapewnił Legii zwycięstwo w Mostarze.
Blaž Kramer zapewnił Legii zwycięstwo w Mostarze.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland