Sesja Kuzery, czyli czas na egzaminy
Przed Żółto-czerwonymi arcytrudne rywalizacje. Do końca roku kielczan czekają mecze z silnymi przeciwnikami.
Sześć ligowych spotkań z rzędu bez przegranej, brak kompromitacji, skandali, bez podziałów w szatni, za to stawianie na młodzież i świadomość, że nowi piłkarze są prawdziwymi wzmocnieniami, a nie uzupełnieniami kadry. Na papierze większość tych elementów wygląda w Kielcach bardzo przejrzyście, choć część kibiców nie jest pewna, czy najbliższa przyszłość zespołu w lidze jawi się w kolorowych barwach. Kielecki zespół po raz kolejny z ogromną pokorą mówi o swoich celach i oczekiwaniach, mając na uwadze, że w naszej lidze nie ma miejsca na łatwiznę. Tyle tylko, że poza zwycięstwami nad beniaminkiem Puszczą (5:3) i wygranymi ze Stalą (3:2) oraz Zagłębiem (2:0) Korona w tym sezonie straciła już punkty w aż dziesięciu spotkaniach ligowych (cztery przegrane, sześć remisów). O ile porażki w meczach z Legią czy Pogonią na wyjeździe nie są żadną ujmą, o tyle przegrane po bardzo kiepskich występach z ŁKS oraz Górnikiem są realnym zawodem. Łodzianie grają w tej chwili najgorszą piłkę w lidze, zanotowali dwucyfrową liczbę przegranych i wymienili już trenera (Kazimierza Moskala zastąpił Piotr Stokowiec), ale mimo wszystko z dwóch ich zwycięstw jedno odnieśli właśnie nad Koroną (2:1 w Łodzi), która dała się zaskoczyć w ostatnich sekundach sierpniowej rywalizacji.
Test za testem
Nie bez przyczyny część kibiców złościła się po meczach z Piastem Gliwice (0:0), a wcześniej z Wartą Poznań (1:1) czy Radomiakiem (1:1), w których choć rywale nie przypierali koroniarzy do muru, to w każdym z tych spotkań Żółto-czerwoni tracili punkty.
MECZE KORONY DO KOŃCA ROKU
Bardzo cenne punkty, mogące mieć wielkie znaczenie na ostatnim etapie kampanii. Koronie zdecydowanie brakuje zwycięstw nad rywalami na ich poziomie. Trener Kamil Kuzera w ostatniej rozmowie z „PS” podkreślał, że ma tego świadomość i wie, że oczekiwania były większe, ale jednocześnie tonował nastroje i rozkładał problem na czynniki pierwsze, a także przedstawiał zalety oraz coraz większy rozwój drużyny. Prawdziwym testem dla niego i jego drużyny będą jednak najbliższe tygodnie. Zespół zgromadził 15 punktów i jest tylko 5 oczek nad strefą spadkową, w której znajdują się beniaminki.
I ten wynik nie stałby pod znakiem zapytania, gdyby nie to, że drużynę czekają teraz bardzo trudne wyzwania, w których na pewno nie będzie faworytem (może poza jednym wyjątkiem – starcia z Ruchem). Do końca roku Korona rozegra sześć oficjalnych spotkań, w tym pięć ligowych. Na pierwszy ogień pójdzie mecz na własnym stadionie z rewelacją sezonu – Jagiellonią. Później dojdzie do rywalizacji z mizernym Ruchem, który jednak spróbuje urwać kielczanom punkty na Stadionie Śląskim, by na sam koniec zmierzyć się z Lechem, Śląskiem i Rakowem, czyli absolutną czołówką ligi i drużynami, które w starciu z Żółto-czerwonymi będą zdecydowanymi kandydatami do wygranej.
Jaga, Kolejorz oraz Śląsk okupują obecnie trzy najwyższe lokaty w tabeli PKO BP Ekstraklasy, a aktualni mistrzowie Polski mają jedno zaległe spotkanie, właśnie z Kielczanami. Białostoczanie przyjadą do Kielc jako najskuteczniejsi w lidze i niepokonani na własnym stadionie, ale na wyjazdach idzie im nieco gorzej. Jednak indywidualne przebłyski niektórych graczy (szczególnie Bartłomieja Wdowika), świetna skuteczność, a także umiejętność wyprowadzania akcji spod własnej bramki sprawiają, że Jagiellonia w każdym meczu jest utrapieniem dla rywali. Potrafiła skutecznie rywalizować i wygrywać bez swojej gwiazdy Jesusa Imaza. Hiszpan opuścił aż cztery spotkania z rzędu, ale nawet bez jego udziału Duma Podlasia potrafiła w Poznaniu odrobić straty, przegrywając 0:3. Pierwsze skrzypce w Jadze gra wspomniany Wdowik – 23-latek ma już osiem trafień na koncie, w tym aż cztery z rzutów wolnych. W rywalizacji z Zagłębiem Lubin, na oczach selekcjonera reprezentacji Polski Michała Probierza, wkręcił futbolówkę bezpośrednio z rzutu rożnego. O znakomitej dyspozycji podopiecznych trenera Siemieńca przekonała się ostatnio Stal Mielec (0:4), a najbardziej ich 40-letni defensor Leandro. Były piłkarz Korony przeżywał na Podlasiu katusze i po godzinie gry trener Kamil Kiereś zdjął go z boiska.