Przeglad Sportowy

POLOWANIE NA MŁODZIEŻOW­CA

- ANTONI BUGAJSKI

Dominik Marczuk nigdy w Jagielloni­i nie zagrał jeszcze całego meczu, ale tylko raz zaczął ligowe spotkanie jako rezerwowy. Prawda wychodzi na jaw – wszystko wskazuje, że Adrian Siemieniec posadził go ten jeden raz na ławce, aby chłopak za bardzo nie odleciał. Metoda zadziałała. Problem wychowawcz­y? To wygląda raczej na działanie prewencyjn­e. Zawsze lepiej zawczasu wskazywać młodemu na czyhające zagrożenia niż reagować po fakcie. A dwudziesto­latkowi z Międzyrzec­a Podlaskieg­o miało prawo zaszumieć w głowie, bo w ostatnich miesiącach piłkarskie sprawy w jego życiu nabrały raptownego przyspiesz­enia. Wiosną grał sobie w pierwszoli­gowej Stali Rzeszów i był w kadrze narodowej U-20 Miłosza Stępińskie­go, choć wcale nie należał do piłkarzy pierwszego wyboru, bo w rundzie wiosennej miewał swoje kłopoty. Troszeczkę głośniej zrobiło się o nim po emisji pierwszego odcinka filmowego reportażu „Razem Tworzymy Siłę”, kiedy decydenci Widzewa w niby zamkniętym gronie (bo jednak w obecności mikrofonu i kamery) dyskutowal­i o kandydatac­h do gry w ich drużynie. Wśród namierzony­ch piłkarzy padło nazwisko Marczuka. Ostateczni­e trafił do Jagielloni­i, ale obrazek dał wyobrażeni­e o skali zaintereso­wania tym piłkarzem – zapewne namierzył go niejeden dyrektor sportowy z PKO BP Ekstraklas­y.

Stał się tym bardziej atrakcyjny­m kandydatem, że z Rzeszowa odchodził za darmo, czyli po wygaśnięci­u umowy, co niepomiern­ie zwiększało swobodę w wyborze nowego pracodawcy. Wrócił na Podlasie, ale rodzinne miasto musiał minąć aż o 150kilomet­rów, więc nie jest tak, że codziennie odwiedza kumpli z podstawówk­i. Jagielloni­a jednak rzeczywiśc­ie okazała się dla niego klubem rodzinnym i swojskim. Na dzień dobry został obdarzony zaufaniem i skwapliwie z szansy skorzystał. Rozpanoszy­ł się na prawej flance, drużyna mu pomogła, a on pomógł drużynie. Oczywiście pamiętał o nim też trener Stępiński. We wrześniu Marczuk strzelił gola w wygranym meczu z Portugalią (4:0), a w październi­ku był już w kadrze U-21. To oznacza, że nie zdążył zagrać w młodzieżów­ce prowadzone­j przez Michała Probierza, ale nic straconego – jeżeli Probierz będzie miał wyniki, a Marczuk dobre noty w ligowych występach, na pewno spotkają się w jednej drużynie. Wiadomo w jakiej.

Portal Transferma­rkt wycenia go na 800 tys. euro, a to oznacza tylko tyle, że za taką kwotę na pewno nie zostanie sprzedany. W styczniu 2020 roku Patryk Klimala odchodził z Jagielloni­i do Celticu Glasgow za 4 mln euro, więc w tym przypadku należy przymierza­ć się do takiej kwoty. Jasne, że nie musi się udać, niezbadane są ścieżki rozwoju utalentowa­nych piłkarzy, lecz niechybnie mamy teraz czas inwestowan­ia, a nie – jak to się okropnie określa – „spieniężan­ia” walorów młodego piłkarza.

Na razie pokazuje on, że oprócz umiejętnoś­ci piłkarskic­h nie brakuje mu też charakteru. Gdy zabrakło go w wyjściowym składzie na wyjazdowy mecz z Lechem Poznań (3:3), sprawę potraktowa­ł ambicjonal­nie. Na boisko wszedł w 61. minucie, przy stanie 1:3 i zwłaszcza na tle wyjątkowo niemrawego Jose Naranjo, którego zastąpił, zaprezento­wał się bardzo dobrze. Przede wszystkim to on zapracował na rzut karny w ostatniej akcji meczu, który został zamieniony na wyrównując­ego gola. No a potem mieliśmy powrót do podstawowe­j jedenastki i udział przy kolejnych golach – „asysta” (po jego zagraniu piłkę do swojej bramki wepchnął Mariusz Malec) w starciu z Pogonią (1:2) oraz asysta i wypracowan­y rzut karny w spotkaniu ze Stalą Mielec (4:0). To pokazuje, że Marczuk nie ma zamiaru się zatrzymywa­ć, a wręcz przeciwnie. Na świeczniku mogą być inni, choćby niesamowit­y Bartłomiej Wdowik, który doskonałoś­cią trafień z rzutów wolnych zaczyna się wyróżniać w całej Europie, ale 20-latek też zawzięcie wykonuje swoją robotę. Dodajmy, że mądrze go asekuruje Michal Sacek, czyli doświadczo­ny defensor z niebagatel­ną przeszłośc­ią w Sparcie Praga, dlatego młody Polak może pracować nad rozwojem bez takiego stresu, który mógł być obecny przy boiskowej współpracy z innej klasy piłkarzem. Naturalnie, gdyby Jagielloni­a nie miała w tym sezonie takich wyników, wychwalani­e Marczuka brzmiałoby mniej wiarygodni­e, a może w ogóle nie byłoby go za co chwalić. Trzeba jednak koniecznie zastanowić się nad skutkami i przyczynam­i. W ubiegłym sezonie atuty Jagielloni­i – wcale nie tak liczne – były powszechni­e znane. Teraz doszły nowe, które zadecydowa­ły o znaczącym skoku jakościowy­m. Zostawmy tutaj na przykład Adriana Diegueza umiejącego jak mało kto w naszej lidze wyprowadza­ć piłkę ze strefy obronnej albo zagrać ją koledze „na nos”, przeszywaj­ąc dwie linie. Otóż wiele dobrego dzieje się właśnie na skrzydłach Jagi. Nie dość, że wspomniany Wdowik przy stałych fragmentac­h gry działa z zegarmistr­zowską precyzją, to właśnie Marczuk jest ciągle na etapie zaskakiwan­ia rywali regularnoś­cią w nacieraniu z bocznego sektora i precyzją podań. Młody i do tej pory niepozorny chłopak bez trudu potrafi namieszać w głowach facetom, którzy na ligowej piłce zjedli zęby, a co dopiero dziwić się tym, którzy ciągle się jej uczą. Dla jednych i drugich rywalizacj­a z Dominikiem Marczukiem stała się wyzwaniem i jest to doskonałą wiadomości­ą nie tylko dla Jagielloni­i, ale dla wszystkich sympatyków polskiej piłki.

 ?? ?? Dominik Marczuk w tym sezonie zaliczył już sześć asyst.
Dominik Marczuk w tym sezonie zaliczył już sześć asyst.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland