ORLEN SUPERLIGA
WOJCIECH OSIŃSKI: W niedawnych sparingach na Węgrzech Polska przegrała z gospodarzami 27:31 i 26:36. Na tle tego mocnego rywala nasz zespół wypadł gorzej, lepiej, czy tak jak pan się spodziewał?
MARCIN LIJEWSKI (TRENER REPREZENTACJI POLSKI): Z pierwszego meczu jestem zadowolony, choć w kontekście porażki to może dziwnie brzmi. Graliśmy jednak dobrze, przez większość czasu zawodnicy robili to, co wcześniej ustaliliśmy. W drugim spotkaniu zabrakło nam właściwie wszystkiego, głównie obrony, Węgrzy za łatwo wchodzili w naszą strefę, stąd tak dużo straconych bramek. Jednak trzeba też zauważyć, że biorąc pod uwagę ludzi na tym zgrupowaniu, w sobotę mieliśmy optymalny skład, a w niedzielę musieliśmy radzić sobie już bez Arka Moryty, Ariela Pietrasika, Piotrka Jędraszczyka, a w bramce Marcel Jastrzębski i Miłosz Wałach też nie odbili tylu piłek co dzień wcześniej Jakub Skrzyniarz.
Kto jest lepszym prawym rozgrywającym – skrzydłowy Moryto czy skrzydłowy Daszek?
Michał jest już zmęczony tym graniem w drugiej linii, w której zarówno w klubie, jak i w kadrze występuje z konieczności. Ale to jest przede wszystkim wspaniały skrzydłowy i chcę, żeby w kadrze grał na tej właśnie pozycji. Natomiast Arek jeszcze nie jest wypalony jako rozgrywający, to dla niego ciągle coś nowego. Wiadomo, że to nie jest rozwiązanie na cały mecz, bo nie wystarczy mu na to sił, ale wariantowo sprawdza się dobrze. Jednak wobec małej liczby rozgrywających mańkutów musimy brać pod uwagę też grę z praworęcznym na tej pozycji. Dlatego ustawiałem tam Michała Olejniczaka, Pawła Paterka czy Ariela Pietrasika, który ma z nich największe
TRUDNY DEBIUT ROMBLA
doświadczenie z klubu prawy rozgrywający.
W drugim meczu niewielu graczy można było pochwalić, ale akurat Ksawerego Gajka – na pewno tak. Bardzo jestem zadowolony z jego występu. Miał wejść, pokazać się z jak najlepszej strony i dać rozwiązał niedawno kontrakt z AEK Ateny i do końca rozgrywek związał się z Energą, która w jedynym sobotnim spotkaniu zmierzy się z Piotrkowianinem. Wydarzeniem kolejki będzie jednak niedzielny mecz w Gdańsku, gdzie Energa Wybrzeże podejmie Azoty Puławy. W roli trenera gdańszczan zadebiutuje były selekcjoner Patryk Rombel (na zdjęciu), który ma wydobyć Wybrzeże z przedostatniego miejsca w tabeli. To niezwykle interesująca misja, bo rzadko się zdarza, by niedawny trener kadry jako narodowej obejmował w następnej pracy tak nisko klasyfikowany zespół.
Również w niedzielę jedenastą szansę na pierwsze w tym sezonie punkty spróbuje wykorzystać Zepter Legionowo. Podejmie MMTS Kwidzyn, czyli chyba najbardziej chimeryczną drużynę Orlen Superligi. Bardzo odmłodzony przez trenera Bartłomieja Jaszkę MMTS to… król remisów. Z ośmiu meczów, które mogły się skończyć takim wynikiem (bo nie liczymy oczywiście potyczek z Kielcami i Płockiem), kwidzynianie „wykorzystali” aż cztery szanse. Inna sprawa, że z tych czterech konkursów rzutów karnych wygrali tylko jeden. W starciu z najsłabszym w lidze z siebie wszystko. I zrobił to bardzo dobrze, popisując się czterema golami, głównie po świetnych rzutach z dystansu. Przejął pan kadrę po Patryku Romblu, który wprowadzał tzw. hiszpański styl gry oparty na zmuszaniu przeciwnika do zachowania się w określony sposób i akcjach ofensywnych kierowanych głównie do centrum strefy obronnej. Czy zmiany, jakie pan, zwolennik raczej skandynawskiej myśli szkoleniowej, wprowadza są głębokie i wymagają długiego czasu adaptacji zawodników? To rewolucja?
Nie chcę mówić, że to jakaś rewolucja. Natomiast przyznaję, że na początku myślałem, o wprowadzeniu tylko drobnych zmian. Ale kiedy z moim asystentem Michałem Skórskim rozrysowaliśmy na papierze naszą filozofię gry, okazało się, że korekty muszą jednak być głębsze. Musimy grać szerzej, szybciej i jak najmniej kozłować piłkę, czyli cały czas
Drużyna M Pkt
1. Industria Kielce 10 30
2. Wisła Płock 10 30
3. Chrobry Głogów 10 21
4. Górnik Zabrze 10 19
5. Azoty Puławy 10 19
6. Unia Tarnów 10 15
7. Piotrkowianin 10 14
8. Gwardia Opole 10 13
9. Zagłębie Lubin 10 12
10. Arged Ostrovia 10 12
11. MMTS Kwidzyn 10 11
12. Energa Kalisz 10 10
13. Wybrzeże Gdańsk 10 4
14. Zepter Legionowo 10 0
1–8.: play-off; 9–14.: o utrzymanie Następne mecze – 10.11: Chrobry – Ostrovia (18), Górnik – Unia (18); 11.11: Energa – Piotrkowianin (16); 12.11: Wybrzeże – Azoty (15), Zepter – MMTS (18), Zagłębie – Gwardia (18); mecz Industria – Wisła przełożony na 20.12.
Bramki 413-266 333-219 302-300 295-271 305-284 274-293 271-314 260-273 267-298 270-290 271-321 260-292 290-335 255-310 w ruchu. A to nie są łatwe do wyrobienia nawyki. Uważam jednak, że preferowany przeze mnie styl bardziej pasuje do charakterystyki naszych zawodników niż hiszpański.
W sparingach z Węgrami bardzo często zmieniał pan układ drugiej linii. Z którego ustawienia jest pan najbardziej zadowolony?
Z żadnego. Każde miało swoje plusy, ale i minusy. Trzeba pamiętać, że obsada drugiej linii to nie jest tylko kwestia gry w ataku, ale też ewentualnych zmian do obrony. Biorąc pod uwagę kłopoty z prawą połówką, musimy szukać rozwiązań z grą na tej pozycji praworęcznego zawodnika, który jest też dobrym obrońcą.
Tu dochodzimy do pytania, które mnie mocno nurtowało, gdy oglądałem mecze z Węgrami. Dlaczego jedyny na tym zgrupowaniu nominalny prawy rozgrywający Szymon Działakiewicz wszedł tylko na ostatni kwadrans drugiego meczu? W zeszłym sezonie w lidze szwedzkiej występował regularnie i prezentował się nieźle. Ale po transferze do Picku Szeged on po prostu praktycznie nie gra. I to widać. Nie jest w stanie dać drużynie tego, czego ona potrzebuje, a co mógłby dawać, gdyby był w rytmie meczowym.
Dużo jest zawodników, których na Węgrzech nie było, a bierze ich pan pod uwagę w kontekście styczniowych mistrzostw Europy?
Ta grupa jest już bardzo wąska. Mamy listę 23 nazwisk i z nich wybierzemy 18 na turniej w Niemczech. Oczywiście nie powiem teraz, kto w niej jest, tym bardziej że jeszcze zostało trochę grania i różne rzeczy mogą się wydarzyć. No i jeśli ktoś spoza tej grupy błyśnie w rozgrywkach do końca roku, też może nas przekonać do powołania na następne zgrupowanie. Ale to musiałby być naprawdę oślepiający błysk i to nie jednorazowy.
Jak przebiega rehabilitacja Andrzeja Widomskiego? 20-letni prawy rozgrywający ma już za sobą obiecujący debiut w kadrze, ale zerwał więzadła i teraz się leczy. Rozmawiałem z nim niedawno i wszystko idzie w dobrą stronę. Ale jego powrót to kwestia następnego sezonu, więc jeśli chodzi o wielkie turnieje, możemy go brać pod uwagę najwcześniej ewentualnie na mistrzostwa świata 2025, do których jednak musimy jeszcze awansować.
A jak pan widzi przyszłość naszej kadry? Będzie w kim wybierać za dwa, trzy lata?
Myślę, że tak. To może nie są rzesze wielkich talentów, ale widzę paru chłopaków z dużym potencjałem. Na razie niech się spokojnie rozwijają, a każdy, kto na to zasłuży, prędzej czy później dostanie szansę w pierwszej reprezentacji. Na pewno nie jestem w tej kwestii pesymistą.
Widzę paru chłopaków z dużym potencjałem. Na razie niech się rozwijają, a każdy, kto na to zasłuży, prędzej czy później dostanie szansę w pierwszej reprezentacji.
Jakie plany związane z kadrą ma pan na najbliższe dwa miesiące? Najpierw muszę poprosić trenerów klubowych, żeby pozwolili zawodnikom wykonywać plany treningowe, które pozwolą fizycznie przygotować się do mistrzostw Europy. Następne zgrupowanie kadry mamy zaplanowane od 26 grudnia, by w kolejnych dniach rozegrać sparingowy dwumecz z Argentyną w Legionowie. Potem rozjeżdżamy się na chwilę do domów, by ponownie spotkać się już 1 stycznia i po kilku treningach polecieć na turniej kontrolny do Hiszpanii. Stamtąd bezpośrednio udamy się do Berlina na mistrzostwa Europy, które dla nas zaczynają się 11 stycznia meczem z Norwegią. Jeśli chodzi o powołania, to na Argentynę planuję zaprosić grupę około 23 zawodników, która na Hiszpanię zostanie okrojona do 20 nazwisk, a do Niemiec poleci już 18 wybrańców.