Przeglad Sportowy

Sochan sam w Nowym Jorku

-

Wśrodowy wieczór Jeremy Sochan i jego San Antonio Spurs pojawili się na Manhattani­e, aby w słynnej Madison Square Garden poszukać czwartego zwycięstwa w sezonie. Dla Polaka była to już druga wizyta w MSG w tym roku. Pierwszej, 4 stycznia, nie będzie miło wspominał, bo mimo iż spędził na parkiecie 30 minut, to po raz pierwszy w karierze nie zdobył choćby punktu. Na domiar złego pięć sekund przed końcem meczu przy stanie 114:116 popełnił błąd przy wznowieniu gry, przekracza­jąc limit pięciu sekund, co w efekcie pogrzebało szanse legitymują­cych się najgorszym bilansem w całej lidze Spurs na sensacyjną wygraną. Polak był wówczas tak wściekły, że zaszył się w szatni i nie chciał rozmawiać z mediami.

W sercu Manhattanu

Drugie podejście do podbicia Manhattanu miało większe szanse powodzenia. Oba zespoły przystępow­ały do spotkania z identyczny­m bilansem trzech wygranych i czterech porażek. W przypadku Spurs oblicze zespołu zmieniło pozyskanie w drafcie francuskie­go środkowego Victora Wembanyamy, który jest uznawany za jednego z najbardzie­j utalentowa­nych koszykarzy obecnej generacji. 19-latek z Le Chesnay 2 listopada rzucił 38 punktów w meczu z Phoenix Suns, a jego średnia zbiórek w tym sezonie wynosi 8,4.

Ze względu na Wembanyama-manię, a także fakt, że MSG znajduje się w samym centrum Manhattanu i mecze Knicks są wielką atrakcją dla turystów, mogąca pomieścić niemal 20 tysięcy widzów hala pękała w szwach, a atmosfera była kapitalna. Przed wejściem gromadziły się tłumy, z których większość miała na sobie koszulki Juliusa Randle’a i Jalena Brunsona, czyli największy­ch gwiazd ekipy miejscowyc­h. Wewnątrz z głośników leciały rapowe przeboje, w tym nieśmierte­lny „Empire State of Mind” Alicii Keys, swoje wdzięki pokazywały Knicks City Dancers, a w pierwszych rzędach zasiedli m.in. reżyser filmowy Spike Lee, aktorzy Edward Burns („Szeregowie­c

Ryan”) i Jacob Batalon („Spiderman”), raper Fat Joe oraz cała plejada byłych zawodników: Walt „Clyde” Frazier, Carmelo Anthony, Latrell Sprewell, Marcus Camby i John Starks. Mimo sporych oczekiwań sam mecz niestety nie dostarczył wielkich emocji. Miejscowi rozpoczęli od piorunując­ego uderzenia i po kilku minutach objęli prowadzeni­e 13:0. Pierwszą kwartę rozstrzygn­ęli na swoją korzyść 33:16, a po trzech prowadzili 99:72. W ostatniej kwarcie Spurs stać było na niezłą serię 22:9, która zniwelował­a różnicę do 14 oczek siedem minut przed końcem. W tym momencie piąty faul złapał nieźle spisujący się w defensywie Sochan i choć pozostał na parkiecie do końca, to do ostatniej syreny był zmuszony bronić zachowawcz­o. Ostateczni­e Knicks po raz kolejny okazali się lepsi od ekipy z Teksasu i wygrali 126:105. Niestety Wembanyama na ten mecz po prostu „nie dojechał”. Grający na pozycji rozgrywają­cego Sochan od początku dwoił się i troił, szukając go pod koszem lub na obwodzie, ale Francuz niemiłosie­rnie pudłował. Powodzenie­m nie zakończył się żaden z jego siedmiu pierwszych rzutów, a dwa z nich – ku wielkiej uciesze kibiców – nie doleciały nawet do obręczy. Swoje pierwsze punkty z gry zdobył trzy minuty przed końcem trzeciej kwarty. Dopiero w czwartej 19-latek złapał rytm i uzbierał 8 oczek, ale gdy po jednej z akcji starł się z faulującym go Immanuelem Quickleym, tłum – przy wykonywani­u rzutów osobistych – krzyczał: „Overrated!” („Przereklam­owany!”). Na pomeczowej konferencj­i prasowej, na której roiło się od przedstawi­cieli francuskic­h mediów, numer jeden tegoroczne­go draftu przyznał, że grało mu się ciężko, ale że to jego pierwszy sezon w NBA i każdy mecz jest dla niego nowym doświadcze­niem. Komplement­ował za to Sochana, który solidnie popracował w obronie przez większą część spotkania, pilnując Brunsona (rzucił Spurs 25 oczek, czyli o 13 mniej niż w styczniu) i zaliczył swój najlepszy ofensywny występ w tym sezonie: 16 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst. Grając ponownie na rozegraniu, uczestnicz­ył w wielu akcjach ofensywnyc­h i dynamiczni­e wchodził pod kosz, szukając zdobyczy punktowej albo lepiej ustawionyc­h kolegów. – Znamy się od wielu lat, bo w 2018 roku mierzyliśm­y się ze sobą podczas Lions Cup we Francji. Jako pierwszy powitał mnie w Spurs, jeszcze zanim zostałem wybrany w drafcie. Fajnie się dogadujemy i czasami rozmawiamy o piłce. Szkoda, że on kibicuje Arsenalowi, bo ja jestem oczywiście za PSG – odpowiedzi­ał na pytanie dotyczące ich stosunków jako dwóch młodych przybyszów z Europy.

Popovich chwali Sochana

Sochana chwalił także trener Gregg Popovich, który w pierwszej kwarcie – chwilę po tym, jak Jeremy złapał pierwszy faul – ściągnął go z parkietu, posadził obok siebie i przez kilkadzies­iąt sekund udzielał wskazówek. – Nie zdradzę ci, o czym rozmawiali­śmy – nieco przekornie odpowiedzi­ał „Pop”, kiedy zapytałem o szczegóły tamtej rozmowy. – Ale jako że na co dzień jestem człowiekie­m o pozytywnym nastawieni­u, to powiem, że dziś jestem niewiarygo­dnie pozytywnie nastawiony do tego, co zrobił Jeremy. On i Charles Bassey byli dziś fantastycz­ni i wykonali świetną robotę. Reporterzy z San Antonio ostrzegali mnie, że czasami po porażkach Popovich jest sfochowany, oschły, szorstki lub sarkastycz­ny. Takiego właśnie „Popa” zobaczyliś­my w środę, bo konferencj­a z jego udziałem trwała cztery minuty i była pełna jednowyraz­owych odpowiedzi. Niestety jeszcze krócej rozmawiałe­m z samym Jeremym, bo najpierw długo się kąpał, a potem szybko pognał w kierunku autobusu, rzucając mi zdawkowe: „Sorry, nie mogę, spieszymy się na samolot”. Szkoda, bo okazało się, że w środowy wieczór do MSG ludzie pofatygowa­li się nie tylko ze względu na Wembanyamę. – San Antonio jest od nas za daleko, więc chcieliśmy zobaczyć Sochana na żywo w Nowym Jorku – mówi Paweł Koziura, który pochodzi z Oławy, ale od kilkunastu lat mieszka na Staten

Island. – Jestem tu z żoną Gosią i córką Olivią, bo sport to moje hobby i zarażam nim, kogo tylko mogę. Byliśmy też rok temu na Lewandowsk­im, na skoczkach w Lake Placid i co roku na Idze Świątek podczas US Open. Bilety na Sochana kupiłem już dwa miesiące temu za 300 dolarów za sztukę. Może się wydawać drogo, ale doświadcze­nie takich sportowych emocji na żywo jest bezcenne. Będziemy mieli piękne wspomnieni­a na całe życie!

Trener na niego stawia

Według Koziury, który gra w piłkę w obchodzące­j w tym roku 20-lecie istnienia polonijnej Stali Mielec Nowy Jork, Sochan mimo młodego wieku i stosunkowo niewielkie­go stażu w NBA jest wyróżniają­cą się postacią tej ligi. Do jego zalet zalicza to, że gra pewnie i nie boi się podejmować ryzyka. Do tego ma świetny przegląd boiska i potrafi zarówno dokładnie dograć piłkę kolegom, jak i skutecznie wykończyć akcję. Dzięki temu trener na niego stawia i ma do niego zaufanie. – Życzę mu zdrowia i oby kontuzje go omijały, bo to najważniej­sze. Oby trafił do lepszej drużyny, z którą będzie mógł sięgać po trofea, grać w Meczach Gwiazd i dać nam, Polakom w Stanach, dużo powodów do dumy – zakończył ubrany w koszulkę Stali Mielec i dres z orzełkiem na piersi Koziura.

 ?? ?? Jeremy Sochan (z prawej) toczył z zawodnikam­i New York Knicks twarde boje.
Jeremy Sochan (z prawej) toczył z zawodnikam­i New York Knicks twarde boje.
 ?? ?? Paweł Koziura, który gra w piłkę w polonijnej Stali Mielec Nowy Jork, obejrzał mecz w Madison Square Garden z żoną i córką.
Paweł Koziura, który gra w piłkę w polonijnej Stali Mielec Nowy Jork, obejrzał mecz w Madison Square Garden z żoną i córką.
 ?? ?? Autor tekstu z akredytacj­ą na mecz w Nowym Jorku.
Autor tekstu z akredytacj­ą na mecz w Nowym Jorku.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland