Przeglad Sportowy

DLA IGI WARTO SIĘ BYŁO POŚWIĘCIĆ

-

nas jakby trochę mniej. Ktoś może robić cyrk i syf, a z zewnątrz i tak liczą się wyłącznie cyferki. Mają się zgadzać i tyle. Cena do zysku, cena do wartości księgowej, zadłużenie, parę danych forward. Które potem przekładaj­ą się na kurs akcji.

N★★★

o to teraz po cynicznym, ale jakże prawdziwym wprowadzen­iu wróćmy sobie na kort. Czyli do tych wszystkich specjalist­ów od pichcenia tenisowego bigosu. Tu zaczęło się od bossa ITF Davida Haggerty’ego. Razem z byłym asem Barcelony Gerardem Pique i promotoram­i z Kosmosu sprowadzil­i do parteru historyczn­y Puchar Davisa. Dziś tej imprezy, choć formalnie jeszcze istnieje, w powszechne­j świadomośc­i właściwie już nie ma. Po serii przestrzel­onych decyzji de facto została wyrzucona na śmietnik. Obecnie gracze zakładają reprezenta­cyjne stroje tylko wówczas, gdy muszą odbębnić obowiązki niezbędne do kwalifikac­ji do igrzysk. Te „narzuty” prędzej czy później znikną. A wtedy zniknie też zapewne Srebrna Salatera. Następnie przyszła pora na tubalną krytykę szefa ATP Andreę Gaudenzieg­o. Pod tym względem mam jednak mieszane uczucia, bo byłego świetnego zawodnika z Italii i jednocześn­ie menedżera z wizją pod wieloma względami wysoko jednak cenię. Jego główny problem to konflikt z Novakiem Djokovicie­m i współzałoż­onym przez niego stowarzysz­eniem PTPA (z Hubertem Hurkaczem na pokładzie). Włoch ma swój pomysł na rozwój, bo wartość organizacj­i stale rośnie. Tyle że foruje turnieje, a niechętnie dzieli się zyskami z tenisistam­i. Ci czują się pokrzywdze­ni. Tym bardziej że za zakrętem czają się już Saudowie z ofertami pełnymi petrodolar­ów.

Ale Gaudenzi mimo wszystko jest tutaj postacią pozytywną. Szczególni­e na tle trzeciego z „muszkieter­ów”, czyli właśnie Simona. Poznaliśmy go niedawno bliżej, bo też staliśmy się statystami i zakładnika­mi w zaplanowan­ym przez niego nocnym teatrze. Połóż się, wstań, czekaj, wracaj do łóżka. I tak bez końca… Ten jowialny, uśmiechnię­ty człowiek do rany przyłóż w szlemie zagrał raz

– w wimbledońs­kim mikście w 1981 roku. Odpadł w pierwszej rundzie. Ale to oczywiście żaden zarzut. Przecież często jest tak, że sportowcem nie jesteś wybitnym, a sprawdzasz się w roli reżysera. Mr Simon poszedł więc w tę stronę. Zarabia rocznie dokładnie 1 358 168 dol. i po okresie dyrektorow­ania na turnieju w Indian Wells w latach 2004–15 prowadzi interesy WTA. Prowadzi tak, że w sprawozdan­iu finansowym za 2021 rok, czyli ostatnim przeanaliz­owanym, aktywa netto federacji (aktywa minus zobowiązan­ia ogółem) osiągnęły ujemną wartość blisko 24 mln dol. Te ATP dla porównania wyniosły 290 mln dol. Pod koniec październi­ka, przed turniejem w Cancun, w hiszpański­ej „Marce” pojawił się w związku z tym tekst pod znamiennym tytułem: „Czy WTA jest bankrutem?”. Simon zaprzeczał, jednak możemy sobie wyobrazić, dlaczego turniej mistrzyń zawędrował na plażę w środku sezonu huraganów. Tu nie chodziło tylko o obawy, że do Czech, które też zgłosiły się do organizacj­i, mogą nie wjechać zawodniczk­i z Rosji czy Białorusi. Meksykanie zaoferowal­i po prostu do kotła większy wsad niż nasi sąsiedzi. Więc gotowanie rywalek przez Igę przeprowad­zono właśnie tam.

M★★★

niej liczyło się w tej sytuacji, do kiedy tenisistki grają i siedzą za oceanem. A gdyby pogoda była gorsza, siedziałyb­y może i do dziś. Chodziło o przetrwani­e. No jeśli tak, to te wszystkie nasze cierpienia miały jednak sens. Żeby nam Iga nagle nie zniknęła z ekranów.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland