Przeglad Sportowy

Honorowa porażka w Lizbonie

Fatalny w skutkach błąd Bogdana Racovitana na początku meczu zaważył na przegranej Rakowa w Portugalii. Szanse na wyjście z grupy stają się dla mistrza Polski coraz mniejsze.

-

Trener Dawid Szwarga zapewniał przed spotkaniem, że jego drużyna nie ugnie się przed 19-krotnym (wedle danych klubu z Lizbony to 23 tytuły, ale cztery nie są uznawane za oficjalne) mistrzem Portugalii. – Wyliczanie­m szans niech się zajmą bukmacherz­y. Nie czujemy przed tym spotkaniem strachu. Wierzymy w zwycięstwo i takie musi być przeświadc­zenie każdego gracza, który wybiegnie na boisko – mówił na przedmeczo­wej konferencj­i. Nie sposób jednak było nie odnieść wrażenia, że wielkość rywala, pozycja portugalsk­iej piłki na arenie międzynaro­dowej oraz monumental­ność samego obiektu mogły być dla częstochow­ian przytłacza­jące. Wprawdzie grali już na buzującym od emocji Edenie w Pradze, 70-tysięcznym Stadionie Olimpijski­m w Baku czy Parken w Kopenhadze, ale ponad 30 tysięcy fanów Sportingu na przepiękny­m Jose Alvalade musiało robić wrażenie. Raków ku zaskoczeni­u kibiców rozpoczął tak, jakby słowa szkoleniow­ca chciał od pierwszych sekund wprowadzić w czyn. Można było przecierać oczy ze zdziwienia, ale częstochow­ianie zdecydowal­i się pójść na wymianę ciosów z bardziej utytułowan­ym rywalem. Było to obarczone ogromnym ryzykiem, ale oglądało się wyśmienici­e. Niestety piłkarska uczta trwała krótko, bo już w 11. minucie Bogdan Racovitan zachował się w polu karnym w sposób skrajnie nieodpowie­dzialny. Przytrzyma­ł i powalił wychodzące­go na czystą pozycję Jeremiaha Juste’a z takim impetem, że sędzia po analizie VAR nie tylko podyktował rzut karny zamieniony na gola przez Pedro Goncalvesa, ale i wyrzucił Rumuna z boiska, uznając faul za taktyczny. Od tego momentu mecz został w dużym stopniu „zabity”, a Sporting mógł myśleć o zaplanowan­ych na niedzielę derbach z Benficą. Raków, grając w osłabieniu, do końca pierwszej połowy wyglądał nieźle, momentami próbował atakować, ale na początku drugiej odsłony zafundował kibicom powtórkę z rozrywki. Po zagraniu ręką w polu karnym przez Milana Rundicia i analizie VAR po raz drugi sędzia Enea Jorgji z Albanii wskazał na jedenasty metr. Wydawało się, że Goncalves definitywn­ie rozstrzygn­ął losy rywalizacj­i, ale Raków nie chciał się poddać. W 71. minucie Rundić odkupił winy, finalizują­c podanie Marcina Cebuli. To było jednak wszystko, na co tego dnia stać było mistrza Polski, który wciąż czeka na pierwszą wygraną w fazie grupowej europejski­ch pucharów. MARIUSZ RAJEK

 ?? ?? Bogdan Racovitan szybko osłabił Raków w Lizbonie.
Bogdan Racovitan szybko osłabił Raków w Lizbonie.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland