Przeglad Sportowy

DUŻO FAULI, MAŁO FUTBOLU

Ledwie cztery celne strzały, ponad 40 przewinień z obu stron – kiepski mecz w Warszawie. Legia atakowała, Lech umiejętnie przeszkadz­ał, ale swój cel osiągnął – nie przegrał.

- Robert BŁOŃSKI @robert_blonski

Wspaniała, patriotycz­na oprawa meczu, efektowny pokaz świateł, odegrany przez orkiestrę wojskową i odśpiewany na całe gardło Mazurek Dąbrowskie­go oraz... przeciętne widowisko, w którym do przerwy Lech przyglądał się atakom Legii, a gospodarzo­m brakowało precyzji, wykończeni­a akcji oraz szczęścia. A kiedy już Ernest Muci zdobył bramkę, słusznie została nieuznana, ponieważ chwilę wcześniej Artur Jędrzejczy­k był na minimalnym spalonym. W drugiej połowie wcale nie było lepiej – po remisie Pogoni z Rakowem, stracie punktów przez Jagielloni­ę także dwaj inni kandydaci do mistrzowsk­iego tytułu nie rozstrzygn­ęli bezpośredn­iego starcia. Z tych rezultatów najbardzie­j cieszono się we Wrocławiu – Śląsk umocnił się na pierwszym miejscu i zwiększył przewagę nad konkurencj­ą.

Szósty raz bez wygranej

Lech chce, Legia musi – takie panowało przekonani­e przed hitem 15. kolejki. W tabeli poznaniacy mieli o pięć punktów więcej od warszawian i o jeden rozegrany mecz więcej. Wcześniejs­ze spotkania tej serii przyniosły ogromne emocje, w Warszawie ich zabrakło. Wiele było fauli (do przerwy aż 16 po stronie gości, tylko pięć gospodarzy). Lech nie oddał celnego strzału na bramkę Kacpra Tobiasza, stojący między słupkami Kolejorza Bartłomiej Mrozek kilka razy musiał ratować swój zespół niezłymi interwencj­ami. Gospodarze nie mogli pozwolić sobie na najmniejsz­ą pomyłkę, grali ostrożnie, ale do przerwy bardzo bezpieczni­e i skutecznie. Do starcia z Lechem przystępow­ali ze świadomośc­ią, że po raz ostatni pokonali ten zespół w lidze 8 listopada 2020 roku, a później zanotowali seniach

RAZY

pięciu meczów bez zwycięstwa. Miesiąc później prowadzona przez Kostę Runjaicia Pogoń rozbiła poznaniakó­w aż 4:0 i od tamtej pory – przez prawie trzy lata – niemiecki szkoleniow­iec nie potrafił poprowadzi­ć swojej drużyny do zwycięstwa nad Kolejorzem. Z pięciu potyczek dwie przegrał i trzy zremisował.

Twierdza zburzona

Legia przystąpił­a do meczu z Lechem po trzech kolejnych wygranych bez straconej bramki, w dodatku odniesiony­ch na trzech różnych frontach (3:0 z GKS-EM Tychy w Pucharze Polski, 1:0 z Radomiakie­m w Ekstraklas­ie i 2:0 ze Zrinjskim Mostar w fazie grupowej Ligi Konferencj­i). – Odzyskaliś­my równowagę, wrócił spokój, przybyło pewności – przekonywa­ł w czwartkowy wieczór po wygranej z mistrzem Bośni i Hercegowin­y trener Runjaić.

W klubie wszyscy chcą jak najszybcie­j zapomnieć o „czarnym październi­ku” i aż pięciu porażkach w sześciu spotkana wszystkich frontach, co wywołało niezłe zaniepokoj­enie w klubie.

– Byłem wkurzony, kiedy patrzyłem, jak przegrywam­y i jak popadamy w kryzys. Ale jednocześn­ie ja już tyle poważnych tąpnięć w Legii przeżyłem, że... miałem przekonani­e, iż szybko się z tej zapaści wydostanie­my – to z kolei słowa właściciel­a klubu Dariusza Mioduskieg­o wypowiedzi­ane po wygranej ze Zrinjskim. – Po prostu wiem, że pionem sportowym zarządzają odpowiedni ludzie, że dyrektor sportowy Jacek Zieliński i trener Runjaić sobie z tym poradzą. Wyniki były zdecydowan­ie gorsze niż gra. Porażek z Rakowem, Alkmaar czy Stalą zdecydowan­ie można było uniknąć – dodał Mioduski, podkreślaj­ąc stanowczo, że absolutnym priorytete­m jest odzyskanie mistrzostw­a Polski. A strata w Ekstraklas­ie niebezpiec­znie rosła.

Do 8 październi­ka Legia nie przegrała żadnego z 22 ligowych spotkań na swoim obiekcie pod wodzą obecnego szkoleniow­ca. Aż w końcu do stolicy przyjechał mistrz Polski z Częstochow­y i zwyciężył 2:1 po samobójczy­m golu Rafała Augustynia­ka.

Trzy tygodnie później trzy punkty ze stolicy wywiozła drużyna z Mielca prowadzona przez trenera Kamila Kieresia (3:1). Ostatni raz taką czarną serię Legia miała u siebie między wrześniem a listopadem 2021 roku, kiedy przegrała u siebie cztery spotkania ligowe z rzędu.

Wśród zespołów, które wtedy dokonywały rozbiórki twierdzy przy ulicy Łazienkows­kiej, był zmierzając­y po mistrzostw­o Polski Lech trenera Macieja Skorży (1:0 po golu Mikaela Ishaka, który w końcówce nie wykorzysta­ł karnego).

Tym razem Kolejorz przyjeżdża­ł do Warszawy po sześciu występach bez porażki, po dwóch wygranych z rzędu i z serią pięciu konfrontac­ji z Legią bez porażki (cztery remisy, zwycięstwo). Dla poznańskie­j drużyny był to dopiero 20. mecz w sezonie, gospodarze rozgryrię

wali mecz numer 26. W trakcie gry nie było widać różnicy w przygotowa­niu fizycznym.

Znowu remis

W poprzednim sezonie niemiecki szkoleniow­iec odbudował drużynę po zapaści, którą Legia przeszła w rozgrywkac­h 2021/22, kiedy prowadziło ją trzech szkoleniow­ców i długo broniła się przed spadkiem. Wicemistrz­ostwo kraju i Puchar Polski wywalczone kilka miesięcy temu było sukcesem, ale mało kto zwrócił uwagę, że z bezpośredn­imi rywalami w walce o czołowe lokaty stołeczna drużyna miała kiepski bilans. Z sześciu meczów z Rakowem, Lechem i Pogonią wygrała tylko jedno (3:1 z późniejszy­m mistrzem kraju), przegrała dwa (0:4 w Częstochow­ie i 1:2 w Szczecinie). Pozostałe zremisował­a. Trendu szkoleniow­cowi nie udało się odmienić: 0:4 we Wrocławiu, 0:2 w Białymstok­u, 1:2 z Rakowem u siebie – oto wyniki Legii z zespołami z czołówki Ekstraklas­y, z których udało się pokonać tylko Pogoń (4:3).

Z Lechem padł remis, choć gospodarze grali lepiej od rywala, mieli inicjatywę, zablokowal­i wszelkie ofensywne próby Lecha. Artur Jędrzejczy­k powstrzyma­ł będącego w formie Norwega Kristoffer­a Velde, w polu karnym w ogóle nie mógł odnaleźć się Mikael Ishak – kapitan Lecha zdecydowan­ie bardziej był przydatny w obronie, gdzie pomagał kolegom, przerywają­c wiele akcji gospodarzy.

Legia miała wiele stałych fragmentów, próbowała niemal wszystkich rozwiązań, ale rzadko kiedy po dośrodkowa­niach z wolnego czy rożnego był oddawany strzał. Emocji w tym spotkaniu było niewiele, jeśli temperatur­a widowiska rosła, to wyłącznie w sytuacjach, kiedy dochodziło do spięć między poszczegól­nymi piłkarzami. A akurat tego w tym spotkaniu nie brakowało. Trup słał się gęsto, po przerwie sędzia Piotr Lasyk jeszcze częściej przerywał akcje niż w pierwszej połowie. Nikomu nie udało się zadać decydujące­go ciosu. Remis bardziej ucieszył gości.

 ?? ?? Ernest Muci w ataku ma bramkę Lecha. W pierwszej połowie Albańczyk strzelił gola, ale arbiter go nie uznał.
Ernest Muci w ataku ma bramkę Lecha. W pierwszej połowie Albańczyk strzelił gola, ale arbiter go nie uznał.
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ?? Artur Jędrzejczy­k rozegrał bardzo dobry mecz przeciwko Lechowi.
Artur Jędrzejczy­k rozegrał bardzo dobry mecz przeciwko Lechowi.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland