LUBIŃSKI DIAMENTZGASŁ
Zagłębie słynęło ze stawiania na młodzież i potrafiło to łączyć z dobrymi wynikami. Jednak teraz jeden z najbardziej obiecujących nastolatków zespołu z Lubina przeżywa trudny czas.
Otym, że Tomasz Pieńko jest piłkarzem z dużym potencjałem w Lubinie, mówiło się od dawna, a najlepszym świadectwem pokładanych w nim nadziei był debiut w PKO BP Ekstraklasie jeszcze przed osiemnastymi urodzinami, kiedy w sierpniu 2021 szkoleniowcem Miedziowych był jeszcze Dariusz Żuraw. Pieńko w pierwszym sezonie na ligowych boiskach w podstawowym składzie Zagłębia zagrał raz, w kolejnym już dziesięć, a za regularnymi szansami poszły również pierwsze bramki. Dla młodego skrzydłowego punktem zwrotnym miał być występ podczas mistrzostw Europy do lat 19, które w lipcu 2023 roku odbywały się na Malcie. Pieńko z dużej imprezy wrócił jednak odmieniony w negatywny sposób, a próba odbudowania go przez Waldemara Fornalika wciąż nie przynosi rezultatów.
Jeszcze w rundzie wiosennej wydawało się, że właśnie Fornalik będzie szkoleniowcem, przy którym talent Pieńki rozkwitnie. Młody zawodnik błysnął już w debiucie byłego selekcjonera reprezentacji Polski fantastycznym rajdem, pieczętując wyjazdową wygraną w derbach Dolnego Śląska we Wrocławiu (3:0). Nastoletni skrzydłowy później dołożył do tego jeszcze wyjazdowe gole na stadionach Lechii Gdańsk (3:1) i Rakowa Częstochowa (1:1), w nowym sezonie po takiej formie nie ma już jednak ani śladu. Pieńko po 15. kolejce nie ma na swoim koncie żadnego gola, ani asysty, jego najlepsze umiejętności szybko stały się przewidywalne dla bardziej doświadczonych przeciwników, a w drużynie i na ławce trenerskiej nie widać kogoś, kto potrafiłby młodemu zawodnikowi pomóc.
Szukanie piłkarzy z literą „M”
Fornalik początkowo tłumaczył nieobecność Pieńki w podstawowym składzie trudami turnieju o mistrzostwo Europy, co było przyjmowane przez kibiców jako raczej racjonalne uzasadnienie. Dodatkowo Zagłębie latem sprowadziło Marka
Mroza z pierwszoligowej Resovii i jemu też Fornalik początkowo chciał dawać więcej szans, czekając na powrót Pieńki do optymalnej dyspozycji fizycznej. Sęk w tym, że runda jesienna zbliża się już do końca, a postępów w grze urodzonego we Wrocławiu 19-latka nie widać. Pieńko jest potrzebny Zagłębiu, bo klub z Dolnego Śląska w tym sezonie wcale nie jest hegemonem w klasyfikacji liczby minut rozegranych przez młodzieżowców. Miedziowym z pewnością nie będzie grozić jakakolwiek kara za niespełnienie limitu, bo ten wcześniej czy później zostanie osiągnięty, na razie lepsze liczby od nich niespodziewanie wykręca jednak Piast Gliwice. Zagłębie po letniej sprzedaży Łukasza Łakomego do Young Boys Berno szuka piłkarzy z literą „M” przy nazwisku, na których mogłoby postawić z takim komfortem jak na kreatywnego rozgrywającego w ostatnich kilkunastu miesiącach. Obok Pieńki jest jeszcze boczny obrońca Bartłomiej Kłudka, jednak to z Pieńką w Lubinie wiązano i wiąże się największe oczekiwania, które w ostatnim czasie zupełnie przestały być potwierdzane. Przyszłość w skrzydłowym Zagłębia widzą nie tylko selekcjonerzy reprezentacji poniżej wieku młodzieżowca, ale i sam trener kadry U-21 Adam Majewski, który właśnie przysłał do Lubina kolejne powołanie dla Pieńki na nadchodzące mecze kwalifikacji mistrzostw Europy z Izraelem i Niemcami. 19-latek niemal nieustannie musi mierzyć się z terminarzem napakowanym wyzwaniami oraz kolejnymi wyjazdami, co również może mieć odzwierciedlenie w jego rozczarowującej formie.
Marne przełamanie
To, jak Zagłębiu brakuje Pieńki w optymalnej dyspozycji, widać również w aktualnych statystykach zdobywanych bramek i problemów, z którymi niezmiennie musi się mierzyć trener Fornalik. Miedziowi po październikowej przerwie na mecze reprezentacji wyłącznie przegrywali do zera, a niemoc przerwaną golem po dobitce rzutu karnego trudno potraktować jako przełamanie, o którym z dumą mogliby mówić w Lubinie. Nieskuteczność Dawida Kurminowskiego i Juana Munoza rzuca się w oczy mocniej z każdym kolejnym meczem, w których nie potrafią trafić do siatki rywala, jednak ich problemy zaczynają się właśnie na skrzydłach, gdzie w teorii powinien rządzić Pieńko oraz jego koledzy.
Obok młodzieżowca Zagłębia, cieniem samego siebie od dłuższego czasu jest Damjan Bohar, miejsce w podstawowym składzie stracił w końcu Kacper Chodyna, a niepasującym elementem tej układanki jest ciągle tylko Mateusz Wdowiak, który w najmniej spodziewanych momentach ratuje ekipę z Lubina. Przykład Pieńki jest jednak najbardziej charakterystyczny, bo najlepiej obrazuje zawiedzione nadzieje i rozczarowania, którym tej jesieni regularnie są poddawani sympatycy zespołu trenera Fornalika.