PATRIOTYZM Z SIATKARSKICH HAL
Malkontenctwo to nasz sport narodowy. Uwielbiamy narzekać, dokładać sobie, psioczyć na wszystkich i wszystko dookoła, szukać dziury w całym. A jakby tak czasami siebie docenić? Pochwalić? Uznać, że w czymś jesteśmy jednak dobrzy, że coś nam się udaje i dla innych możemy być wzorem? Na razie chwalą nas inni, skoro sami mamy z tym problem. „Dla mnie Polska jest najlepszym krajem do profesjonalnego grania w siatkówkę. Nigdzie nie ma tylu kibiców, dziennikarzy, transmisji telewizyjnych, tej całej otoczki. W trakcie Bogdanka Cup w Lublinie rozmawiałem z ludźmi z beniaminka Serie A i oni byli autentycznie w szoku. Nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli. Towarzyski turniej przedsezonowy przyciągnął na trybuny kilka tysięcy ludzi, była telewizja, media, a oprawa jak na imprezie mistrzowskiej. Śmiali się, że oglądali się za siebie, czy nie są czasem w ukrytej kamerze. To jest właśnie polska siatkówka. W niej można się zakochać – powiedział w rozmowie z oficjalną stroną Plusligi atakujący Resovii Stephen Boyer. Miłe, prawda?
Takich głosów jest znacznie więcej, porozmawiajcie z obcokrajowcami występującymi w innych naszych klubach. Zresztą co tam słowa! Powiedzieć można wszystko, na przyjęciu nikt nie obraża przecież gospodarza. Liczą się czyny i fakty, a te są takie, że przed obecnym sezonem umowy podpisały gwiazdy reprezentacji Brazylii Alan i Thales. I to w klubach ze środka tabeli! Fakty są takie, że w polskiej ekstraklasie gra sześciu mistrzów olimpijskich, w tym Boyer, i gwiazdy silnych reprezentacji USA, Słowenii czy Serbii. Podpisują w Polsce kontrakty, choć w Rosji, Turcji, Italii czy ligach azjatyckich zarobiliby więcej. Nie czarujmy się, kasa ma oczywiście znaczenie i właśnie dlatego wciąż nad Wisłą nie grają gwiazdy z najwyższej światowej półki. Ale to tylko kwestia czasu.
Kilka dni temu mecz o Superpuchar Polski obejrzało w katowickim Spodku niemal 10 tysięcy widzów. O Superpuchar Polski! Pierwsze i najmniej istotne trofeum, wciśnięte pomiędzy mecze ligowe. A turnieje towarzyskie przy pełnych trybunach, transmitowane przez TV?
Ktoś coś mówił o przesycie siatkówką wśród kibiców? Chyba nie polskich. Właśnie ogłoszono, że turnieje finałowe Pucharu Polski siatkarzy będą do 2026 roku rozgrywane w krakowskiej Tauron Arenie. Przed rokiem finał pomiędzy ZAKS-Ą i Jastrzębskim Węglem obejrzało w tej największej polskiej hali prawie 12 tysięcy widzów. Nie mam wątpliwości, że w marcu 2024 roku na trybunach znowu będzie komplet. Podobnie jak podczas turnieju finałowego Ligi Narodów, jeśli po raz drugi z rzędu (są takie przymiarki) odbędzie się w naszym kraju. W Volleylandzie.
ZAKSA trzy razy z rzędu triumfowała w Lidze Mistrzów, męska reprezentacja Polski wygrała w tym roku wszystko, co było do wygrania, a żeńska wreszcie wdziera się na światowe salony. Takich doczekaliśmy czasów! Siatkówka stała się polskim sportem narodowym, a ponieważ w sobotę obchodziliśmy Święto Niepodległości, ośmielę się napisać, że wolę patriotyzm z polskich hal niż ten marszowy. Bardziej przemawia do mnie Mazurek Dąbrowskiego śpiewany a cappella na kilkanaście tysięcy gardeł i radośni, uśmiechnięci ludzie ubrani w biało-czerwone barwy kibicujący reprezentacji Polski niż słowa nienawiści rzucane razem z petardami podczas Marszu Niepodległości.
A wracając do Plusligi, w której nie wszystko jest przecież piękne i na najwyższym poziomie. To, co szkodzi polskiej siatkówce najbardziej, to zbyt duża liczba zespołów dopuszczonych do walki o mistrzostwo Polski i przeładowany terminarz rozgrywek międzynarodowych. Jeśli nie chcemy zmarnować boomu na siatkówkę, czas najwyższy coś z tym zrobić. Polska delegacja przedstawiła w FIVB swój plan kalendarza na lata 2025–28 i ponoć jest szansa na normalność, czyli odpoczynek dla kadrowiczów i ośmiomiesięczne rozgrywki ligowe z pełnowymiarową, a nie kadłubową, jak w tym sezonie, fazą play-off. Jako polski malkontent powinienem ogłosić, że nie wierzę w obietnice panów z Lozanny i znalezienie rozsądnego kompromisu, który nie będzie oznaczał „zajeżdżania” najlepszych siatkarzy. Ale może czas zmienić podejście?