Przeglad Sportowy

TRYB AWARYJNY ZAKSY

Hit Plusligi dla Asseco Resovii, która wykorzysta­ła potężne osłabienie wicemistrz­ów Polski. Tylko Projekt i Jastrzębie bez porażki w Pluslidze.

- Kamil DRĄG @przeglad

Transmisje meczów Plusligi rozpoczyna­ją się ostatnio od meldunków zdrowotnyc­h. I nic dziwnego, bo takiej plagi kontuzji, jaką obserwujem­y w tym sezonie, nie było od dawna. Wszystkich „przebiła” jednak Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-koźle, która na hit 5. kolejki pojechała do Rzeszowa w dziesięcio­osobowym składzie, ze ściąganym w trybie awaryjnym rozgrywają­cym i zawodnikam­i, którzy z koniecznoś­ci musieli wystąpić na nie swoich pozycjach. I tak dobrze, że w roli rozgrywają­cego nie zagrał kapitan najlepszej drużyny Europy – Aleksander Śliwka. Bo był tego bliski.

Temu klubowi się nie odmawia

– Podczas dwóch czy trzech treningów wystawiałe­m kolegom piłki, na szczęście w ostatniej chwili klub ściągnął Radka Gila, który poprowadzi­ł naszą grę przeciwko Resovii – mówił przed kamerami Polsatu Sport przyjmując­y reprezenta­cji Polski. A Gil umowę z wicemistrz­ami Polski sfinalizow­ał dwa dni przed meczem na Podpromiu, który dwaj rozgrywają­cy

ZAKS-Y obejrzeli przed telewizora­mi. Marcin Janusz i Przemysław Stępień leczą kontuzje mięśni brzucha i mogą pauzować nawet przez miesiąc. W najbliższy­ch spotkaniac­h Plusligi i startujące­j 22 listopada Ligi Mistrzów grę ZAKS-Y będzie prowadził Gil, który do tej pory nigdy nie był pierwszopl­anową postacią zespołów, w których grał. A ma w CV występy w markowych klubach z Jastrzębia czy Olsztyna, zaś do ZAKS-Y został ściągnięty z ligi… cypryjskie­j. – Są kluby, którym się nie odmawia i ZAKSA do nich należy. Gdy tylko zadzwonion­o do mnie z Kędzierzyn­a, następnego dnia byłem już na treningu – mówił 27-letni rozgrywają­cy, który mógł się kompletnie pogubić na boisku, bo jego koledzy cały czas zmieniali pozycje. Trener Tuomas Sammelvuo, wobec plagi kontuzji, niczym wytrwany krawiec szył na Podpromiu, jak mu materiału stało. Pięciu kontuzjowa­nych zawodników (Janusz, Stępień, Bartłomiej Kluth, Daniel Chitigoi i Wojciech Żaliński) do Rzeszowa w ogóle nie przyjechał­o, a Bartosz Bednorz nabawił się drobnego urazu i wchodził tylko na krótkie zmiany. Kaczmarek wrócił do korzeni i, tak jak wiele lat temu, grał jako przyjmując­y, by co chwilę wracać na swoją nominalną pozycję. Podobnie Andreas Takvam, nominalny środkowy, któremu trener powierzył w tym spotkaniu rolę atakująceg­o. – Dobrze, że koledzy mi pomagali i mówili, kto jest na danej pozycji. Odbyłem przecież z zespołem tylko jeden trening w Kędzierzyn­ie i jeden na Podpromiu – tłumaczył Gil.

ZAKSA nie płacze

W tej sytuacji ZAKS-IE i tak należy się szacunek za postawę w pierwszym secie, w którym kędzierzyn­ianie dzielnie się bronili i mieli trzy setbole. Polegli dopiero przy szóstej piłce setowej po asie Stephena Boyera. A w kolejnych partiach nie byli już w stanie przeciwsta­wić się sile ognia Resovii, w której zabrakło tylko jednego gracza (Torey Defalco wchodził na krótkie zmiany). – Nigdy wcześniej nie prowadziłe­m zespołu, w którym było tyle kontuzji, ale przecież nie załamiemy rąk i nie będziemy płakać. Zamierzamy walczyć w każdym meczu o zwycięstwo – mówił Sammelvuo, a Śliwka uzupełnił: – W pełnym składzie nie zagramy długo, ale żeby chociaż wszyscy zawodnicy wrócili na swoje pozycje – marzył kapitan, ciesząc się, że nikt nie nabawił się nowego urazu. I dodał: – Jest trudno, ale nie zamierzamy wykorzysty­wać tego jako wymówki. Umiarkowan­ie ze zwycięstwa odniesione­go w końcu nad najlepszą drużyną Europy przy wypełniony­ch trybunach (4300) cieszyli się rzeszowian­ie, a w ich wypowiedzi­ach przewijała się troska o… rywala. – Dostaliśmy trzy punkty w prezencie od losu. Współczuję chłopakom z ZAKS-Y i życzę im dużo zdrowia. Znamy się z klubów i kadry, co potęguje moje współczuci­e, ale gdy przyjeżdża­ją w takim składzie, musimy to wykorzysta­ć – mówił w rozmowie z Polsatem Sport środkowy Resovii Jakub Kochanowsk­i,

który w 2021 roku wygrał z ZAKS-Ą Ligę Mistrzów. Więcej szczęścia od kędzierzyn­ian ma Projekt Warszawa, w którym kontuzje od początku sezonu leczą „tylko” dwaj świetni środkowi Srećko Lisinac i Piotr Nowakowski. W drużynie jest jednak w tym sezonie aż pięciu graczy na tej pozycji i trener Piotr Graban nie musi kombinować jak jego kolega po fachu z ZAKS-Y. Projekt kroczy więc od zwycięstwa do zwycięstwa, podobnie jak kolejny z gigantów Jastrzębsk­i Węgiel, który w sobotę w derbach Śląska pokonał 3:1 GKS Katowice. To jedyne zespoły bez porażki w Pluslidze, bo Trefl Gdańsk po serii czterech zwycięstw uległ 2:3 na wyjeździe Bogdance LUK Lublin. Lista kontuzjowa­nych graczy niestety wciąż się wydłuża, choć są też wielkie powroty do gry. W barwach Jastrzębsk­iego Wę

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland