Jak zwykle w formule last minute
Iga Świątek wypoczywa w tropikach i czeka na oficjalny kalendarz WTA na 2024 rok.
Do tego wszyscy powoli się już niestety przyzwyczajają. Czasy, gdy zawodniczki zaraz po US Open dowiadywały się, gdzie będą grać w kolejnym sezonie, odchodzą już w niepamięć. Pierwsza rakieta świata odpoczywa na plaży i za chwilę wznowi przygotowania do kolejnych rozgrywek, a wciąż nie wie, gdzie tak naprawdę będzie rywalizować. Z zakulisowych informacji wynika, że największa niepewność dotyczy turniejów z licencjami IMG, czyli tysięczników w Miami i Madrycie. Według mediów rumuńskich poprzedni właściciel praw do organizacji zawodów w stolicy Hiszpanii, miliarder Ion Tiriac, sprzedał je za 360 mln euro. Teraz chcą je przejąć Saudyjczycy, co oznacza, że muszą zaoferować jeszcze wyższą kwotę. Negocjacje trwają, a obie zawodowe organizacje – bo sprawa dotyczy nie tylko WTA, ale także ATP – w tej sprawie chcą ugrać jak najwięcej. Tenisiści i tenisistki muszą więc uzbroić się w cierpliwość. Świątek czeka na rozstrzygnięcia, publikując w mediach społecznościowych zdjęcia błękitnego nieba i turkusowego oceanu, ale pierwsze kroki w nowych rozgrywkach ma już zaplanowane. W dniach 21–24 grudnia, podobnie jak w poprzednim sezonie w Dubaju, weźmie udział w World Tennis League. Szejkowie ściągają na miejsce wielkie gwiazdy i skompletowali już składy czterech drużyn. Nasza mistrzyni razem z Francuzką Caroline Garcią, Hubertem Hurkaczem i Norwegiem Casperem Ruudem stworzy drużynę Jastrzębi. Będzie ona rywalizować z Orłami, w których znaleźli się Rosjanie Daniił Miedwiediew, Andriej Rublow i Mirra Andriejewa oraz urodzona w Moskwie Sofia Kenin. W turnieju wystąpią też Sokoły z dwójką Amerykanów Taylorem Fritzem oraz Francesem Tiafoe, Kanadyjką Leylah Fernandez oraz reprezentantką Kazachstanu Jeleną Rybakiną. Stawkę zamykają Kanie, w składzie których będą Grek Stefanos Tsitsipas i bliska jego sercu Hiszpanka Paula Badosa. Dostaną wsparcie Bułgara Grigora Dimitrowa oraz zdetronizowanej niedawno przez Igę Białorusinki Aryny Sabalenki. Zespoły dobrano więc tak, by nie generowały żadnych negatywnych emocji, jak najbardziej do siebie pasowały i produkowały tylko dobrą zabawę. BG