Obiecanki promotora
Poznaliśmy kalendarz indywidualnych mistrzostw świata. Bez nowych lokalizacji.
Kiedy przed dwoma laty firma Discovery Sports Events została promotorem Grand Prix, szumnie zapowiadano ekspansję cyklu poza Europę i popularyzację żużla w nowych krajach. Tyle tylko że na słowach się skończyło, bo jak do tej pory działacze stawiali na znane już rozwiązania i podobnie będzie w kolejnej edycji. W kalendarzu przyszłorocznych IMŚ próżno szukać nowości. Względem sezonu 2023 nastąpiły jedynie kosmetyczne zmiany. Ostatnio żużlowcy rywalizowali w 10 rundach, w przyszłym roku odbędzie się 11. Do kalendarza GP po rocznej przerwie wraca Wrocław, co oznacza, że do Polski cykl zawita aż cztery razy. Ponadto zmieniła się jedynie jeszcze lokalizacja GP Niemiec. W ostatnim czasie zawodnicy ścigali się w Teterowie, w sezonie 2024 pojawią się natomiast w Landshut. To jednak nie jest całkiem nowe miejsce na mapie cyklu. Landshut gościło bowiem najlepszych żużlowców świata już w latach 90. minionego wieku, czyli na początku ery GP.
– Żużel miał wejść na salony, a wyszło jak zawsze – mówi Marek Cieślak, były trener reprezentacji Polski. – Generalnie nic mnie nie zaskoczyło. Tak jest od dawna. Jak widać, Polska jest dla promotora jedynym ratunkiem. Jeżeli jednak jeden kraj organizuje cztery rundy na jedenaście, to nie wygląda to fajnie. Może to i dobrze dla kibiców i zawodników, którzy nie będą musieli tyle podróżować, ale dla dyscypliny stoimy w miejscu albo się nawet zwijamy – dodaje Cieślak, a podobne opinie wygłaszają inni fachowcy. Środowisko żużlowe w kwestii mapy GP jest bardzo zgodne. – Z pewnością nie jest to kierunek najlepszy. Mamy zaskoczenie in minus, bo Amerykanie przecież głośno mówili, że pokażą inną jakość, przeniosą żużel na poziom supercrossu, popularnego w Stanach Zjednoczonych. Pojawią się ogromne areny, wielkie miasta, a najlepsi żużlowcy staną się ikonami popkultury. Tymczasem pojawiły się tylko świecidełka w parku maszyn czy na podium i tyle. Nawet biegający Phil Morris się nie zmienił. Sam jestem gadżeciarzem, ale nie można kolorować szarzyzny. Miało być podnoszenie poziomu, profesjonalizm, a nagle się okazało, że odpowiedź na pytanie: Quo vadis? (Dokąd zmierzasz?), brzmi: Nihil novi (Nic nowego) – stwierdził Jacek Frątczak, były menedżer ekstraligowych drużyn. Juniorzy – podobnie jak w dwóch ostatnich latach – rywalizować będą w trzech rundach SGP2, które odbędą się w dniach poprzedzających turnieje GP w Maalilli, Rydze i Toruniu.
Drużyny natomiast powalczą o medale Speedway of Nations, a gospodarzem imprezy został brytyjski Manchester.
BARTŁOMIEJ WNUK, WSPÓŁPRACA ML, ARAD („PS” ONET)