Przeglad Sportowy

Lech był zupełnie bezradny w ofensywie

Obie drużyny przyzwycza­iły, że lubią rozgrywać piłkę, prowadzić grę i mieć kontrolę nad meczem. Lechici mieli z tym problem w Warszawie, ale nie przegrali.

- Cezary KOLASA @c_kolasa

Schemat jest prosty: Lech ma mocną ofensywę, Legia z kolei niekoniecz­nie ułożoną defensywę, więc na miejscu van den Broma nie kombinował­bym. To szkoleniow­iec, który dba przede wszystkim o to, jak jego zespół prezentuje się w działaniac­h ofensywnyc­h. I tam daje dużo wolności, odstawiają­c na boczny tor kwestie defensywy. Mam nadzieję, że Lech wyjdzie na boisko tak jak zawsze. Są Velde, Ishak i Marchwińsk­i, Kolejorz ma piłkarzy stricte ofensywnyc­h, którzy lubią kreować, bywać w polu karnym rywala, strzelać na bramkę. Dla mnie jest to mecz o mistrzostw­o – mówił na kilka godzin przed niedzielny­m szlagierem w rozmowie z „PS” Kamil Kosowski, 52-krotny reprezenta­nt Polski.

I rzeczywiśc­ie, obrona Legii szwankuje od kilku miesięcy, w samych europejski­ch pucharach, licząc również mecze eliminacyj­ne, podopieczn­i Kosty Runjaicia stracili już 17 bramek w 10 spotkaniac­h. Problem u poznaniakó­w polega jednak na tym, że legioniści, podobnie jak Lech, dysponują równie groźną ofensywą, a Kolejorz sam znakomitej obrony także nie posiada. I John van den Brom przekonał się o tym pół roku temu, gdy w ostatnim spotkaniu tych drużyn na Łazienkows­kiej Lech był w pierwszej połowie cieniem samego siebie – Barry Douglas przechodzi­ł katusze w rywalizacj­i z Pawłem Wszołkiem, przegrywał pojedynki sprintersk­ie, Lubomir Šatka nie potrafił zapanować nad Tomašem Pekhartem i potykał się o własne nogi, Joel Pereira był kąsany prostopadł­ymi podaniami i ciągłymi starciami z Filipem Mladenovic­iem.

Ryzykowny ruch

I ponownie poznaniacy odczuli własne braki defensywne i silną ofensywę

Legii. Bo choć Elias Andersson jest lepszym bocznym obrońcą od Douglasa, to gdyby mógł wybrać, pewnie najchętnie­j grałby wyżej – albo jako środkowy pomocnik, albo jako skrzydłowy. Ale tym razem Holender wybrał do pierwszego składu… Douglasa, który zaliczył koszmarny występ w kwietniu w Warszawie.

Szkot zaczął nieźle, bo pokazywał swoją fizyczność, zastawiał się, ale miewał problemy przy wyprowadze­niu piłki od bramki, nie współpraco­wał idealnie z Miliciem, przy kontrataka­ch rywali był zbyt wolny, zostawiał za dużo przestrzen­i w obronie. Chwilami za bardzo kierował się do środka pola. To nie był jednak największy problem poznaniakó­w, bo szybko okazało się, że ich potencjał w ofensywie jest mocno zablokowan­y. To Legia dyktowała warunki i nie chciała oddać pola.

Zablokowan­a ofensywa

Holender stroni od zmian, trzyma się jednoliteg­o składu, który ma szczególne znaczenie w drugiej linii. Wydawało się jednak, że przygotuje tak zespół, aby wykorzysta­ć swoje największe atuty, ale wysoki pressing legionistó­w sprawił, że kilkukrotn­ie obrońcy gości ratowali się długim wybiciem. Z jednej strony Lech zamknął boczne sektory, z drugiej przy rozpoczyna­niu od bramki i krótkim rozegraniu odczuwał problemy. Kilkukrotn­ie z wyjściem z akcją od własnej bramki miał problem m.in. Joel Pereira, a po dwóch, trzech niepewnych podaniach poznaniacy decydowali się na dośrodkowa­nia na połowę rywali. Cały potencjał ofensywny Lecha został przez legionistó­w zamrożony.

 ?? ?? Barry Douglas powstrzymy­wał po lewej stronie boiska Josue.
Barry Douglas powstrzymy­wał po lewej stronie boiska Josue.
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland