Nominacja mnie zaskoczyła
W piątek reprezentacja Polski U-21 gra na stadionie ŁKS Łódź z Izraelem, we wtorek w Essen zmierzy się z Niemcami.
KAROL BUGAJSKI: Za panem miesiąc w roli selekcjonera młodzieżówki. Można powiedzieć, że to był miesiąc miodowy?
ADAM MAJEWSKI (SELEKCJONER REPREZENTACJI POLSKI U-21): Nie wiem, czy miodowy, czy nie. Myślę, że wyniki osiągnięte w tym czasie są korzystne. Wiadomo, że celem nadrzędnym był mecz z Estonią, który został wygrany w efektowny sposób 5:0. Wszystko poszło bardzo dobrze, więc jestem zadowolony.
Łatwo było wejść w buty Michała Probierza? Zmiana w roli selekcjonera młodzieżowej reprezentacji Polski była jednak bardzo niespodziewana.
Kadra jest wyselekcjonowana już od dłuższego czasu, większość chłopaków gra ze sobą od wielu lat, więc nie było z tym większego problemu. Oczywiście staraliśmy się trochę zmienić sposób naszej gry. Na razie wygraliśmy z Estonią, jesteśmy zadowoleni, jednak wciąż czeka nas dużo pracy. Podstawy są, skład jest stabilny, zobaczymy, jak to będzie dalej wyglądało. Tak jak mi powiedział trener Probierz, który był niedawno w tej reprezentacji, zobaczymy, ilu zawodników będzie trafiało do pierwszego zespołu, bo to jest najważniejsze.
Jak wyglądają pierwsze tygodnie pańskiej współpracy z selekcjonerem Probierzem? Wszystko jest tak, jak pan zakładał? Współpraca wygląda bardzo dobrze. Selekcjoner też ma teraz dużo zajęć po tym, jak został następcą Fernando Santosa, ale jesteśmy w stałym kontakcie. Jeśli potrzebuję jakiejś pomocy, to mogę śmiało się do trenera Probierza zwrómie cić i wiem, że zawsze posłuży mi radą.
W trakcie listopadowej przerwy na kadrę poprzeczka dla kadry U-21 idzie w górę, bo pańską reprezentację czekają mecze z Izraelem i Niemcami. Wszyscy skupiają się na meczu przeciwko Niemcom, ale to pierwsze spotkanie też ma kluczowe znaczenie.
Bez dwóch zdań. Nie zamierzamy nikogo lekceważyć i koncentrować się tylko na meczu z Niemcami. Żeby awansować na ME, trzeba zdobyć jak najwięcej punktów i wygrywać ze wszystkimi zespołami. Najpierw skupiamy się na Izraelu, potem będziemy analizować i pracować nad meczem przeciwko Niemcom. Zaskoczyła pana propozycja pracy w roli selekcjonera kadry U-21? Tak, nie będę tego ukrywał. Po odejściu ze Stali Mielec wiosną chciałem odpocząć, a później padały różne propozycje z klubów pierwszoligowych, bo w PKO BP Ekstraklasie nie dochodziło do zmian trenerów. Nominacja mnie zaskoczyła, jednak wyłącznie pozytywnie. Pańska kadra, podobnie jak wcześniej u Probierza, opiera się głównie za zawodnikach występujących w PKO BP Ekstraklasie. Można się tutaj doszukiwać jakiegoś kierunku czy tak się po prostu układa, że młodzi zawodnicy w polskiej lidze dostają więcej szans niż w ligach zagranicznych?
Dobrze wiemy, że w PKO BP Ekstraklasie oraz I lidze są przepisy o młodzieżowcu i na pewno to pomaga niektórym zawodnikom. Oczywiście niektórzy bronią się swoimi umiejętnościami i pewnie bez względu na ten przepis graliby w swoich drużynach. Większość faktycznie gra na pozioEkstraklasy, a staram się właśnie wybrać zawodników, którzy mają już doświadczenie na najwyższym poziomie. Nie zamykamy się jednak na zdolnych piłkarzy, którzy występują w I lidze, bo tam też tacy są.
A pan pojawia się na stadionach PKO BP Ekstraklasy? Kamery raczej rzadko pana wyłapują. Rzeczywiście, bo to nie chodzi o mnie, a o reprezentantów. Co weekend wyjeżdżam na obserwacje, moi asystenci również. Oglądamy wiele spotkań, także ekstraklasowych, praktycznie każdego zawodnika mamy pod kontrolą i stałym monitoringiem.
W spotkaniach, w których do tej pory mieliśmy okazję oglądać młodzieżówkę w trwających eliminacjach, na pierwszym planie była defensywa, bo w meczach o punkty nie straciła gola. Można stwierdzić, że defensywa to największy atut? Na pewno cieszy, że nie straciliśmy jeszcze bramki i oby tak zostało jak najdłużej, bo oznaczałoby to, że będziemy punktować i wygrywać. Natomiast czy to jest baza? Nie. Myślę nawet, że mamy większy deficyt w defensywie, jeśli chodzi o środkowych obrońców, niż w ofensywie, bo tam dysponujemy piłkarzami, którzy grają na wysokim poziomie i odgrywają kluczowe role w swoich klubach. Będziemy jednak pracować nad wszystkimi elementami, bo musi być balans między ofensywą a defensywą, nie można o tym zapominać. Chociaż w meczu z Estonią wyszliśmy bardzo ofensywnie i to się opłaciło.
Zauważył pan już pierwsze, główne różnice między pracą trenera klubowego i reprezentacyjnego?
Na pewno nie odkryję Ameryki, mówiąc, że największym minusem pracy z kadrą jest ograniczony czas na zgrupowaniach, które trwają maksymalnie 10–11 dni. W tym czasie są dwa spotkania, dlatego jednostek treningowych jest bardzo mało i czas trzeba maksymalnie wykorzystywać. To główna różnica między reprezentacją a klubem, bo tam czasu mamy zdecydowanie więcej. Natomiast do niewątpliwych plusów trzeba zaliczyć to, że spotykamy różne, określone grupy ludzi, że kadra nie jest zamknięta, mamy możliwość wyboru wielu zawodników. To inna praca, bardziej polegająca na obserwacjach danych graczy, natomiast czas trzeba wykorzystać optymalnie. Mówimy o piłkarzach wyselekcjonowanych, których poziom jest naprawdę wysoki i myślę, że jeśli ta kadra będzie w optymalnej dyspozycji, to da radę powalczyć o pierwsze miejsce w grupie.
Jest pan zwolennikiem powoływania piłkarzy będących aktualnie w dobrej formie czy również mających teraz słabszy czas, ale budujących swoje nazwisko wcześniej? Tutaj można zestawić Dominika Marczuka z Jagiellonii i Tomasza Pieńkę z Zagłębia, którzy otrzymali pańskie powołania zarówno na pierwsze zgrupowanie w październiku, jak i teraz.
To nie jest tak, że ktoś ma tylko moment i w dłuższej perspektywie zapomina, jak się gra. Wiadomo – forma jest różna, najlepiej, żeby u każdego była jak najdłużej najwyższa. Patrzymy na potencjał i nie będziemy nikogo skreślać po jednym czy dwóch słabszych występach, bo wiemy, jakim dysponuje. Pieńko jest dużo młodszym zawodnikiem, bo z rocznika 2004, jednak miesiąc temu w meczu towarzyskim ze Słowacją (2:2) dał dobry sygnał, a później wszedł z Estonią i zdobył bramkę. Jego drużyna klubowa nie wygląda teraz najlepiej, co też mu nie pomaga, bo jest młody i nie będzie ciągnął gry, ale patrzymy długofalowo. Ci młodsi potrzebują jeszcze więcej czasu, a różnica polega na tym, że w klubie młody zawodnik, otoczony doświadczonymi kolegami, ma zdecydowanie łatwiej. Jeśli natomiast na kadrę młodzieżową przyjedzie zawodnik o dwa– –trzy lata młodszy od kolegów, to na tym poziomie jest jednak dużo.
A rozmawia pan z trenerami klubowymi, kiedy dany piłkarz przestaje grać lub jest w słabszej formie? Taki kontakt też pan nawiązuje albo chciałby nawiązywać w trakcie swojej pracy w kadrze U-21?
Na razie pracuję tylko miesiąc, więc nie było jeszcze takiej okazji. Natomiast jeśli będzie możliwość, żeby porozmawiać z trenerem o danym zawodniku, to na pewno z niej skorzystam. Wiadomo, że on go widzi na co dzień i może powiedzieć kilka ciekawych rzeczy, dlaczego jest tak, a nie inaczej.
Nie zamierzamy nikogo lekceważyć i koncentrować się tylko na meczu z Niemcami. Najpierw skupiamy się na Izraelu.