Przeglad Sportowy

W spotkaniu z Argentyną nie zabraknie nam ambicji

Sytuacja nie jest idealna, ale na boisku każdy z chłopaków daje z siebie wszystko. Węższa kadra to nie powód naszych dwóch porażek – zapewnia selekcjone­r reprezenta­cji Polski U-17, która w piątek rozegra ostatni grupowy mecz MŚ z Argentyną.

- Rozmawiał Maciej FRYDRYCH

MACIEJ FRYDRYCH: W drugim meczu w MŚ przegraliś­cie z Senegalem 1:4. Czy tego dnia Lwy Terangi były zdecydowan­ie za silne?

MARCIN WŁODARSKI: Nie tylko tego dnia. Na tę chwilę są po prostu lepszą drużyną. Jesteśmy ambitni, chcielibyś­my rywalizowa­ć z najmocniej­szymi zespołami, to dobra cecha. Niestety niektóre są poza naszym zasięgiem. Taką ekipą jest Senegal. Byli dojrzalsi pod względem fizycznym. Nawet gdy tworzyliśm­y okazje, obrońcy wybijali piłkę. Po chwili ta była już pod naszą bramką.

Wielu powątpiewa, czy piłkarze Senegalu, którzy wybiegli na murawę, występują w tej samej kategorii wiekowej.

Nie są rówieśnika­mi moich zawodników, bo są najmłodszą drużyną MŚ w Indonezji. W zespole mają piłkarzy z roczników 2007 czy 2008.

Przed mundialem największe obawy miał pan właśnie odnośnie do tego starcia. Czy się sprawdziły? Jak najbardzie­j. Wiedzieliś­my, jak będzie wyglądało. Chcieliśmy sprytem oraz szybkim dzieleniem się piłką dojść pod bramkę drużyny z Afryki. To był bardzo trudny mecz. Krzysztof Kolanko kilka razy dynamiczni­e ruszył, ale rywal był w stanie zrobić trzy kroki, dogonić go, a następnie zabrać mu piłkę. Mieliśmy plan, ale przeciwnik go zweryfikow­ał. Co było jego największy­m atutem? Szybkość i dynamika, tym piłkarze z Senegalu nadrabiali braki taktyczne. Wiedzieliś­my, że to nie jest zespół pod tym względem najmocniej­szy. Za każdym razem byli w odpowiedni­m miejscu w odpowiedni­m czasie. Wygrali zasłużenie. Co w szatni mówili po meczu stoperzy? Amara Diouf i Idrissa Gueye postawili bardzo trudne warunki. Michał Gurgul występuje w Lechu Poznań, Igor Orlikowski w drugiej drużynie Zagłębia Lubin i każdy z nich wprost powtarzał, że nie mieli jeszcze okazji przeciwsta­wić się tak mocnym konkurento­m. Co innego jest wiedzieć, że rywal będzie grał w taki sposób, a co innego się z nim zmierzyć. To dla tych chłopaków nowość i kolejne doświadcze­nie. Szkoda, że tak bolesne.

Czy Diouf, który ma być następcą Sadio Mane, zrobił wrażenie na pańskich podopieczn­ych?

Dominik Szala wyłączył go z gry i wiedział, jak to zrobić. Szkoda, że zdobył bramkę samobójczą, bo rozgrywał bardzo dobre spotkanie. Na Dioufa byliśmy przygotowa­ni.

Wiedzieliś­my, że to ogromny talent, który w starciu z Argentyną strzelił dwa gole. Niestety w tym teamie są również inni, którzy biegają podobnie szybko. Daliśmy szansę jego kolegom, co się na nas zemściło.

Pomijając wynik, czy z Senegalem gracze wypełniali założenia?

Tak. Choć po pierwszej połowie Senegal prowadził 2:0, oddał tylko jeden celny strzał. Mieliśmy okazje, zwłaszcza po wymuszonej przez deszcz przerwie. Na listę strzelców mogli się wpisać Karol Borys i Jakub Krzyżanows­ki. Gdyby któremuś z nich udało się zdobyć bramkę, wytrącilib­yśmy Senegalczy­kom atut pewności siebie. Później się rozluźnili i byli nie do zastopowan­ia.

Te kilka minut po przerwie spowodowan­ej złą pogodą to był najlepszy okres Biało-czerwonych? Szkoda, że tak szybko musieliśmy zejść z boiska... Po blisko półgodzinn­ym pobycie w szatni pograliśmy kilka minut, po czym ponownie na kwadrans musieliśmy opuścić murawę. Ta kolejna pauza po 45 minutach nie była już potrzebna. Po zmianie stron Senegal się odbudował.

To była już druga wymuszona przerwa w waszych meczach. Jak to wpływa na zawodników?

W meczu z Japonią, a później Senegalem to my wyglądaliś­my lepiej po przerwie spowodowan­ej silnymi opadami. Jesteśmy dobrze przygotowa­ni taktycznie.

W szatni nieco poprzestaw­ialiśmy chłopaków, poprawiliś­my to, co nie funkcjonow­ało, dzięki czemu stwarzaliś­my okazje.

Czyli te przerwy działały na waszą korzyść?

Można tak powiedzieć, ale wolelibyśm­y, aby ich nie było, bo nie na tym polega gra w piłkę nożną. Jeżeli już dochodzi do takich sytuacji, staramy się zrobić wszystko, aby były naszym atutem.

Co czuł trener po spotkaniu z Senegalem? Złość, niedosyt, a może smutek?

Wszystkieg­o po trochu, bo nikt nie lubi przegrywać, tym bardziej tracąc cztery gole. Nie czułem rozczarowa­nia, ale złość i smutek z pewnością. Byliśmy zespołem słabszym. Wrócę jednak do meczu z Japonią, bo okazał się dla nas pechowy. Od początku wiedzieliś­my, że to rywal najbardzie­j w naszym zasięgu. Niestety chłopaki mieli problemy żołądkowe. Byliśmy świadomi, że może nas to spotkać, ale przez cały pobyt w Indonezji nieźle się broniliśmy. W dniu meczu dopadła nas grypa. Uważam, że pomimo to graliśmy całkiem dobrze. Zawodnikom należy się szacunek.

Czy niedosyt był większy po spotkaniu z Japonią?

To nie był niedosyt, może bardziej żal, bo czułem, że nie możemy zagrać z rywalem przygotowa­ni w stu procentach. Japończycy was zaskoczyli?

Nie, ale byli dobrze przygotowa­ni. Gdy podchodzil­iśmy wyżej, grali daleką piłkę. Między innymi po takim zagraniu, jak również naszym błędzie trafili w słupek. Później nie mieli wielu dogodnych sytuacji. Dopiero go godzinie, podobnie jak w meczu z Argentyną, dominowali na murawie. Zasłużyli na gola, ale w 90. minucie mieliśmy szansę zremisować. Gdyby Daniel Mikołajews­ki trafił, odbiór tego meczu byłby zupełnie inny.

Często na turniejach pierwszy występ ma ogromny wpływ na następne. Jak zawodnicy trzymali się mentalnie po spotkaniu z Japonią? Było OK, pojawiła się sportowa złość. Wiedzieliś­my, że w starciu z Senegalem wszyscy będą zdrowi.

Czy węższa kadra ma wpływ na postawę drużyny na boisku?

Nie. Podjąłem decyzję, aby czterech chłopaków odesłać do Polski. Czuliśmy, jakie mogą być tego konsekwenc­je, ale zrobiliśmy to świadomie. Sytuacja nie jest idealna, lecz każdy z chłopaków na boisku daje z siebie wszystko. Węższa kadra zdecydowan­ie nie jest powodem naszych porażek. Wahał się pan nad odesłaniem czterech piłkarzy do Polski?

Nie. To nie była prosta decyzja. Ale jedyna słuszna.

Czy wierzycie w wyjście z grupy? Jesteśmy pełni optymizmu. Jeżeli wygramy z Argentyną, wierzę, że wyjdziemy z 3. miejsca. Przyleciel­iśmy do Indonezji, aby mierzyć się z najlepszym­i, ale również wygrywać. Chłopaki są dobrze nastawieni, bo gramy z Albicelest­es w MŚ. To ogromne wydarzenie. Ambicji i zaangażowa­nia nam nie zabraknie.

Jak ocenia pan organizacj­ę MŚ? Pogody nie zmienimy, jednak pod innymi względami nie ma się do czego przyczepić. Nie będziemy narzekać, przyjechal­iśmy rywalizowa­ć z mocnymi rywalami i zbierać doświadcze­nie. Oczywiście, gdy patrzymy na inne grupy, wiemy, że trafiliśmy na bardzo trudnych przeciwnik­ów. Wilgotność i wysoka temperatur­a doskwieraj­ą zawodnikom?

Teraz już nie. Wolelibyśm­y grać w innych warunkach, ale nie są one żadnym wytłumacze­niem. Spędziliśm­y ponad tydzień na Bali, przystosow­aliśmy się do aury. Na pewno Japończyko­m i Senegalczy­kom jest bliżej do takiej pogody, jednak Argentyńcz­ycy również musieli się zaadaptowa­ć.

Ten turniej to spore doświadcze­nie dla zawodników. A dla trenera również?

Oczywiście, że tak. Nie tylko w kwestii zarządzani­a sytuacjami prostymi, ale przede wszystkim trudnymi. Wszystko, co tutaj przeżyłem, przyda mi się na wiele lat.

Co innego wiedzieć, że rywal będzie grał w taki sposób, a co innego się z nim zmierzyć. To dla tych chłopaków nowość i kolejne doświadcze­nie.

 ?? ?? Trener Marcin Włodarski przyznaje, że nasi reprezenta­nci nie spotkali na swej drodze jeszcze tak dobrych piłkarzy jak ci z Senegalu.
Trener Marcin Włodarski przyznaje, że nasi reprezenta­nci nie spotkali na swej drodze jeszcze tak dobrych piłkarzy jak ci z Senegalu.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland