Przeglad Sportowy

MYLNE TROPY PROWADZĄ DO ANGLII

- MICHAŁ ZARANEK publicysta „Przeglądu Sportowego”

Dwadzieści­a lat temu mistrzostw­o Hiszpanii po raz ostatni zdobył ktoś spoza wielkiej trójki. Ale Valencia była wtedy potężna, tuż po dwóch występach w finałach Ligi Mistrzów, akurat wygrała Puchar UEFA. A później już nuda: Barcelona, Real, czasem Atletico. I nagle sensacja, wszystkich wyprzedza prowincjon­alna Girona. Dwa lata temu po 13. kolejce (jak dziś) miała 15 punktów w drugiej lidze, rok temu 13 w Lalidze – w obu przypadkac­h zajmowała miejsca niepokojąc­o blisko strefy spadkowej. A dziś tych punktów ma 34, o 2 wyprzedza Real, o 4 Barcelonę, o 6 Atletico. Już niektórzy okrzyknęli Gironę hiszpański­m Leicester, który nieoczekiw­anie wygrał Premier League w 2016 roku. Zgrabne porównanie, ale na nie za wcześnie. Jeszcze 25 kolejek i wątpię, żeby drużyna ze stutysięcz­nego kataloński­ego miasta została mistrzem Hiszpanii. Z Realem gładko przegrała na własnym boisku 0:3, pewnie podobnie będzie w starciach z Barceloną i Atletico. Ale po co aż tak się napinać? Żeby być liderem, wystarczy wygrywać z innymi, a Girona w 13 kolejkach zwyciężyła aż 11 razy.

Wielu ludzi łączy Gironę z angielskim futbolem nie tylko poprzez Leicester. Uważa, że swój gwałtowny postęp zawdzięcza Manchester­owi City, flagowemu klubowi City Football Group. Piłkarski holding ze Zjednoczon­ych Emiratów Arabskich posiada akcje kilkunastu klubów z pięciu kontynentó­w. W 2017 roku kupił 44,3 procent akcji Girony. Panuje błędne przekonani­e, że trzon drużyny stanowią zawodnicy przeniesie­ni lub wypożyczen­i z siostrzany­ch klubów. Ale gdy przyjrzymy się pochodzeni­u każdego piłkarza, znajdzie się tylko trzech bezpośredn­io powiązanyc­h z City Group: Yan Couto (wypożyczon­y z Manchester­u City), Yangel Herrera (kupiony stamtąd) i Savio (wypożyczon­y z Troyes). Reszta to już własna działalnoś­ć.

A gdy o niej mowa, tropy znów prowadzą do Manchester­u. I znów są mylne. Bo co prawda właściciel­em 16 procent akcji Girony i jej prezesem jest Pere Guardiola, to nie musi w każdej sprawie radzić się swego brata Pepa. Futbol zna od podszewki, jest m.in. agentem Andresa Iniesty i Luisa Suareza. I wcale nie musi korzystać z zawodników, których brat mu podeśle. Girona rozwija się głównie dzięki udanym wypożyczen­iom i tanim transferom. Wydawało się, że zespół rozsypie się, gdy latem skończyły się wypożyczen­ia Riquelme, Castellano­sa (cztery gole w meczu z Realem!), do Barcelony odszedł Romeu, do Wolves Bueno. Ale świetnie uzupełnion­o skład i z tak niepozorne­go klubu na zgrupowani­a reprezenta­cji wyjechało już dziewięciu piłkarzy. Sukces klub zawdzięcza także trenerowi Michelowi, który znany był z promocji zespołów do Laligi – awans z Rayo Vallecano, Huescą i Gironą. To zajęcie miało być tylko ucieczką przed służbą wojskową, gdy miał 24 lata. Zamiast zajęć na poligonie wybrał zastępcze prace społeczne – prowadzeni­e drużyny juniorów z Vallecas, a stało się to jego pracą.

Te różne związki z Anglią i City Group mogą być też niebezpiec­zne, bowiem UEFA zabrania udziału w rozgrywkac­h pucharowyc­h klubom, które mają wspólnych właściciel­i, i przenoszen­ia między nimi zawodników w trakcie sezonu. Ale wyjątki już były, 7 lipca UEFA dopuściła do gry kluby z jednych „stajni”: Aston Villę i Vitorię Guimaraes oraz Brighton i Union Saint-gilloise. Żeby być w porządku, Girona musi tylko zadbać o to, by nowe umowy z Couto i Savio podpisać przed rozpoczęci­em następnego sezonu i dać zapewnieni­e, że rządzi się sama. A zadbano przecież, żeby City Group nie miało większości­owego udziału. No i trzeba utrzymać wysokie miejsce, może nie pierwsze, ale Liga Mistrzów jest na wyciągnięc­ie ręki.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland