Przeglad Sportowy

Nie pytałem Skrobacza o pozwolenie

Kandydatem na pierwszego trenera stałem się dopiero po zwolnieniu Jarka. Wcześniej nie prowadziłe­m żadnych rozmów z zarządem klubu – mówi Jan Woś, nowy trener Ruchu Chorzów.

- Karol Bugajski @bugajski_karol

Jan Woś przejął prowadzeni­e drużyny Niebieskic­h 6 listopada. Zastąpił na tym stanowisku Jarosława Skrobacza, w którego sztabie szkoleniow­ym nie tylko był obecny, ale pełnił funkcję najbliższe­go współpraco­wnika zwolnioneg­o trenera. W „PS” opowiada o kulisach tej roszady, a także planach na najbliższą przyszłość.

O roli następcy Jarosława Skrobacza

Zastanawia­łem się, czy nie odejść z klubu razem z nim, bo do tej pory poruszaliś­my się w takim schemacie, natomiast tutaj po prostu wyszło inaczej. Zarząd klubu chciał, żebym został z całą resztą sztabu, mamy ważne kontrakty. Jarek został zwolniony, a nasza przyszłość szybko została zakomuniko­wana. Nie pytałem go o zgodę na dalszą pracę w Chorzowie. Rozmawiali­śmy tylko tuż po mojej nominacji, kiedy wieczorem wracałem z Chorzowa i nazajutrz podczas pożegnania trenera Skrobacza z kibicami oraz zespołem. Wtedy przyszedł też do nas, pożegnaliś­my się i tak to się odbyło. Trudno mi powiedzieć, jakie relacje w tym momencie są między nami, bo od tego czasu nie rozmawiali­śmy, minął już ponad tydzień. Jedyne, co mogę w tym momencie, to się domyślać, a nie ma to żadnego sensu. Chcę podkreślić, że nie prowadziłe­m wcześniej żadnych rozmów z zarządem, nikt nie składał mi propozycji. Kandydatem na pierwszego trenera stałem się dopiero po zwolnieniu Jarka.

O samodzieln­ej pracy w Ruchu

Nie wiem, czy zapamiętał­em jakąś pierwszą myśl po otrzymaniu tej propozycji. Miałem świadomość wyzwania, to na pewno, może w jakimś stopniu również poczucie, że to szansa. Musimy jednak pamiętać, że to jest PKO BP Ekstraklas­a, a wcześniej jako pierwszy trener pracowałem tylko przez kilka lat w III lidze. Duże wyzwanie również dlatego, że mówimy o takim klubie jak Ruch Chorzów, a przy tym wszystkim widzimy też nasze aktualne miejsce w tabeli. Mój obowiązują­cy do końca sezonu kontrakt to tylko papier i podpisy. Reszta to praca, wyniki zespołu i odbiór kibiców, bo wiemy, że Ruch Chorzów jest klubem, który w bardzo dużej mierze wiele zawdzięcza kibicom. Ludzie, którzy są w tym klubie, też wywodzą się z kibiców. Oni ten klub uratowali i utrzymali przy życiu, natomiast mam nadzieję, że nie będziemy nigdy musieli o tym w taki sposób rozmawiać. Liczę, że ten zespół pójdzie do przodu i będzie w stanie rywalizowa­ć w PKO BP Ekstraklas­ie. Do tej pory oczywiście zdobyliśmy mało punktów, ale zawsze podkreślal­iśmy z trenerem Skrobaczem, że nikt nas tutaj nie leje. Po prostu zbyt często do tej pory czegoś nam brakowało, nawet w tym meczu, kiedy na pożegnanie ze stadionem w Gliwicach przegraliś­my z Pogonią 0:3, to mieliśmy więcej klarownych sytuacji niż nasz rywal.

O debiucie z Radomiakie­m (0:0)

Takie było założenie, żeby spróbować zagrać na zero z tyłu. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była nieudana, ale w drugiej już naprawdę dobrze to wyglądało. I nie mówię tylko o tworzeniu sytuacji, ale także choćby odbiorach po stracie. Zwracam uwagę na takie rzeczy, o których dużo sobie mówiliśmy, podkreślaj­ąc, że to będzie ważne, żeby odbierać piłkę przeciwnik­owi i uniemożliw­iać rozpędzeni­e w kontrataku. Szkoda, bo z samych sytuacji zasłużyliś­my na jedną bramkę więcej niż przeciwnik. W pierwszej połowie to na pewno nie był nasz najlepszy mecz w tym sezonie, ale po przerwie, jeśli chodzi o kreowanie sytuacji i niedopuszc­zanie przeciwnik­a do sytuacji, to nieźle już to wyglądało. Czy najlepszy, musiałbym się zastanowić, bo na początku sezonu mieliśmy dobry mecz z ŁKS, który wygraliśmy (2:0) i uważam, że byliśmy dominujący­m zespołem. Na pewno jednak z Radomiakie­m zagraliśmy solidnie.

O grze na Stadionie Śląskim

Nie odbieram tego w kategoriac­h presji, ale na stadionie w Gliwicach publicznoś­ć znajdowała się bliżej, więc wydaje mi się, że ten odbiór na murawie był zupełnie inny, bo z trybun wszystko słyszeliśm­y. Na Śląskim tak naprawdę słychać tylko doping. Myślę, że w Gliwicach to wszystko było znacznie bliżej i tam czujesz się w pewnym sensie oblężony, natomiast jeśli grasz lepiej, to przeciwnik ma większe problemy. Stadion w Gliwicach okazał się za mały dla naszych kibiców. Pierwsze spotkanie na Śląskim pokazało, jaki jest tutaj potencjał. Na meczu z Radomiakie­m fanów było już mniej, ale i tak więcej niż mieści obiekt w Gliwicach, na dodatek w tak niewdzięcz­nym terminie, jakim jest poniedział­ek.

O liderach zespołu

Myślę, że rozmowa z zawodnikie­m jest bardzo ważna, w kadrze mamy 30 osób, każdy o różnym charakterz­e. Wiadomo, że w szatni jest kilka typów piłkarzy. Są tacy, z którymi trzeba rozmawiać w nieco inny sposób, bardziej przekonywa­ć, zatroszczy­ć się, głaskać, a innego lepiej opierdziel­ić. Jednak przede wszystkim trzeba rozmawiać i myślę, że to sposób. Wiadomo, że najważniej­szy jest trening, ale taka szczera rozmowa, czego od niego oczekujemy my jako trenerzy oraz zespół, to klucz. Daniel Szczepan charaktero­logicznie jest podobny do Miłosza Kozaka, grają też blisko siebie na pozycjach, natomiast są troszeczkę inni. Pod względem ambicji, zaangażowa­nia i walecznośc­i Danielowi nie można niczego zarzucić. Napastnika rozlicza się jednak z goli i oczywiście powinien mieć ich na koncie więcej, on sam najlepiej zdaje sobie z tego sprawę. Warto zwrócić uwagę, że w poprzednic­h latach również miał okresy z gorszą skutecznoś­cią, a jednak każdy sezon u nas kończył z kilkunasto­ma trafieniam­i. Na poziomie PKO BP Ekstraklas­y o te bramki jest dużo trudniej, ale wierzymy, że Daniel da nam jeszcze wiele radości w tym sezonie.

O zaległym meczu z Widzewem

Ja jestem kontynuacj­ą pracy trenera Skrobacza, więc nie mogę powiedzieć, że coś odcinam grubą krechą i wszystko zaczynamy od nowa. Dla mnie to jest świetny moment, żeby zagrać mecz i postarać się też zdobyć bramki, co nie udało się w poniedział­ek. Jesteśmy tutaj z moimi asystentam­i Wojciechem Grzybem i Adrianem Gachem już tyle czasu, że możemy spokojnie tydzień po tygodniu przygotowy­wać się do kolejnych występów i brać pod uwagę względy taktyczne na dany mecz. Nie musimy tracić czasu na poznawanie zespołu, bo piłkarze znają nas, a my dobrze znamy ich. Myślę, że termin tego zaległego spotkania z Widzewem jest dla nas idealny.

 ?? ?? Jan Woś pełni funkcję pierwszego trenera Ruchu od 6 listopada.
Jan Woś pełni funkcję pierwszego trenera Ruchu od 6 listopada.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland