ELIMINACJE EURO 2024 – GRUPA E
Po reprezentacji Polski i Robercie Lewandowskim spodziewałem się więcej – mówi były czeski napastnik Legii Warszawa Michal Hubnik.
MACIEJ FRYDRYCH: Czy Czesi są zadowoleni z remisu 1:1 z reprezentacją Polski w Warszawie?
MICHAL HUBNIK (4-KROTNY REPREZENTANT CZECH): Na początku meczu Polska była zaskoczona. Szybko mieliśmy dwie dobre okazje, gdybyśmy je wykorzystali, całe spotkanie wyglądałoby inaczej. Polakom trudno byłoby się odbudować przy wyniku 0:2. Gola nie strzeliliśmy, a następnie gospodarze przejęli inicjatywę. Na szczęście dobrze się broniliśmy, choć pozwoliliśmy Biało-czerwonym, by objęli prowadzenie. Pomimo że graliśmy na wyjeździe, była szansa, aby zwyciężyć. Wynik 1:1 nie zamyka nam drogi do bezpośredniego awansu. Jeżeli nie przegramy z Mołdawią, wypełnimy nasz cel.
Początek meczu nieco przywołał Polakom złe wspomnienia z Pragi. Wtedy Czesi prowadzili 2:0 po trzech minutach spotkania.
To był mocny atak czeskiej kadry. Gdyby spotkanie w Warszawie rozpoczęło się tak jak w Pradze, nikt nie powinien być zaskoczony. Czułem, że Polacy są poddenerwowani. Dla Biało-czerwonych najważniejsze było zwycięstwo, może to siedziało w głowach zawodników.
Spotkanie z Mołdawią będzie dla was meczem o wszystko. Ostatnio z tą drużyną bezbramkowo zremisowaliście.
W Kiszyniowie zawiodła nas skuteczność, bo sytuacji, aby wyjść na prowadzenie, mieliśmy bardzo dużo. Kontrolowaliśmy tamen mecz. Przed własną publicznością będzie nieco prościej. Myślę, że wygramy, choć łatwo nie będzie. Eliminacje EURO są bardzo ciekawe. Po losowaniu Polaków awans był sprawą pewną.
Dla Czechów również. Wszyscy uważali, że to prosta grupa, awans do EURO wydawał się oczywisty. Nikt nie sądził, że Albania będzie na czele.
Czy wynik 1:1 z Warszawy jest sprawiedliwy?
Tak. W końcu to Polacy po naszym błędzie prowadzili. Mieliśmy więcej sytuacji bramkowych niż gospodarze. Robert Lewandowski to dobry piłkarz, znany na całym świecie, ale kilka razy za długo podejmował decyzje. Mógł szybciej uderzyć lub oddać futbolówkę któremuś z kolegów. Brał na siebie za dużo.
Po meczu selekcjoner Jaroslav Šilhavy chwalił czeską defensywę.
Podkreślał, że udało się zatrzymać Lewandowskiego.
Obrona była dobrze przygotowana. Lewandowski dochodził do sytuacji, mógł strzelać, ale holował piłkę zdecydowanie za długo. Trudno znaleźć powód, dlaczego tak było.
Czy obawy co do Lewandowskiego były większe?
Tak. Tyczy się to całej reprezentacji Polski, ale również po Lewandowskim spodziewałem się lepszej gry.
Czy Polacy zaskoczyli czymś Czechów?
Patrzyliśmy wyłącznie na siebie. Polacy mają wielu świetnych zawodników, którzy grają w mocnych klubach za granicą. Przed meczem Biało-czerwoni byli w innej sytuacji psychicznej, chcieliśmy to wykorzystać. Piłka nożna polega na strzelaniu goli. Możesz grać bardzo źle, ale jeżeli to ty umieścisz piłkę w bramce więcej razy niż rywal, możesz być zadowolony. Nam nie udało się drugi raz pokonać Wojciecha Szczęsnego.
Czy remis lub zwycięstwo z Mołdawią uchroni selekcjonera Šilhavego przed zwolnieniem?
Od początku celem był awans. Trener Šilhavy wciąż może wprowadzić reprezentację do EURO. To dobry szkoleniowiec, za którym drużyna stoi murem. Myśleliśmy, że szybciej uda zameldować się na turnieju w Niemczech, ale jak pokazały te eliminacje, w piłce wszystko jest możliwe.
Słyszałem, że był pan na meczu w Warszawie.
Jako były piłkarz i reprezentant kraju dostałem propozycję, aby przyjechać do Warszawy z tej racji, że w przeszłości grałem w Legii. Niestety w barwach legionistów nie udało mi się zagrać na Stadionie Narodowym. Dlatego z chęcią przyjechałem zobaczyć ten obiekt i muszę powiedzieć, że robi wrażenie. Żałuję, że nie mogłem na nim wystąpić. Dodatkowo przed spotkaniem pełniłem rolę przewodnika.
Oprowadzał pan czeskich piłkarzy po Warszawie?
Bardziej sponsorów reprezentacji.
Pokazał im pan Stare Miasto? Tak, ale również poszliśmy do Muzeum Wódki, nigdy tam nie byłem. Fajnie było!
Jak ocenia pan atmosferę na Stadionie Narodowym? Wielu Polaków na nią narzeka.
Przy Łazienkowskiej atmosfera zawsze była fantastyczna. Na meczach często był komplet publiczności. Pomimo że Stadion Narodowy jest większy, a waszych kibiców było ponad 56 tys., to Czesi byli słyszalni. Nie wiem, dlaczego dopingowanie nie jest na takim poziomie jak na spotkaniach ligowych. i partnerów
Czy w Czechach doping jest żywszy?
Tak. Co prawda na mecze ligowe nie przychodzi tylu kibiców, ale na kadrze stadion często jest wypełniony. Podczas meczów reprezentacji doping jest lepszy niż na spotkaniach Polaków, ale w rozgrywkach klubowych u was w kraju z pewnością jest głośniej. Jakie wspomnienia ma pan z Legią?
Czułem się tu dobrze, wydaje mi się, że kibice mnie lubili. Kiedyś miałem nawet pomysł, aby zamieszkać w Warszawie na stałe. Podczas kariery w zespole Wojskowych przebywałem na Wilanowie, dobrze mi tam było, poznałem wiele fantastycznych osób.
Pańska kariera w Legii rozpoczęła się fenomenalnie. Gol w debiucie z Cracovią (3:3), później ogromny udział przy zwycięstwie w derbach stolicy z Polonią Warszawa (Maciej Sadlok strzelił gola samobójczego po uderzeniu Hubnika).
Gdyby spotkanie w Warszawie rozpoczęło się tak jak w marcu w Pradze, kiedy prowadziliśmy 2:0 po trzech minutach, nikt nie powinien być zaskoczony.
Do Warszawy przyjechałem tydzień przed meczem z Cracovią. W stolicy przywitała mnie niska temperatura, było –20 stopni. W Krakowie zdobyłem bramkę. Gol w debiucie to wymarzony początek dla snajpera w nowym klubie. Później graliśmy z Polonią. Trener Maciej Skorża podkreślał, że to nasze najważniejsze spotkanie w życiu.
Po tych pierwszych meczach kibice mówili, że do Legii dołączył skuteczny napast