Okazja dla zmienników
ROBERT BŁOŃSKI: Kiedyś, zapowiadając w „Gazecie Stołecznej” grudniowy mecz Legii z Górnikiem Łęczna w nieistniejącym już Pucharze Ekstraklasy, chcieliśmy dać tytuł „Z nikim, o nic, dla nikogo”. Chyba dobrze pasuje do wtorkowego spotkania z Łotwą? Wybiera się pan na stadion? Ma być około zera stopni i będzie padał deszcz ze śniegiem.
MAREK JÓŹWIAK (BYŁY REPREZENTANT POLSKI): W tym czasie będę komentował lepszy mecz – Grecja gra z Francją. Co do sparingu z Łotwą to przed marcowymi barażami trener Michał Probierz będzie miał okazję sprawdzić tych, których powołał, a którzy dotąd u niego nie grali. Mam na myśli na przykład Mateusza Wieteskę czy Bartka Wdowika – chętnie bym ich zobaczył. Tak samo jak zmienników Wojtka Szczęsnego w bramce. Na pewno nowi piłkarze powinni potraktować to spotkanie niezwykle poważnie. Oczywiście w fundamentalnych kwestiach ten mecz niczego nie rozjaśni, ale przynajmniej zobaczymy, jak wyglądają ci, którzy całkiem niedługo będą grali z silniejszymi przeciwnikami.
Co może dać reprezentacji taki sparing?
Zwykłe przetarcie przed następnymi meczami, niech ci, którzy dostaną szansę, pokażą, że nie przyjeżdżają na zgrupowanie tylko po to, by trenować albo siedzieć na trybunach. Ale też te oczekiwania nie mogą być za wysokie ze względu na klasę rywala – Łotwa jest silniejsza od Wysp Owczych, ale niewiele. W eliminacjach zdobyła trzy punkty w ośmiu meczach, bilans bramkowy ma 5–19.
Wystawiłby pan silny skład, z dwoma, trzema nowymi piłkarzami czy raczej samych dublerów? A może my nie wiemy, kto jest podstawowym piłkarzem, a kto zmiennikiem.
Zgadzam się, nie znam podstawowej jedenastki. Jasna jest tylko sytuacja w bramce: numer jeden to Wojtek Szczęsny. Na pozostałych pozycjach trener stosuje rotację, szuka optymalnego rozwiązania i… nie za specjalnie mu to wychodzi. Martwi mnie słabsza forma niektórych zawodników, mam na myśli szczególnie obrońców. Słaba defensywa nie pomaga stabilizacji. Mocny zespół buduje się od tyłu – banał, ale prawdziwy. Wydawało mi się, że trener zdecydowanie postawi na Patryka Pedę, tymczasem sam nie wiem, co o tym sądzić, że z Czechami wpuścił go za kontuzjowanego Pawła Bochniewicza, a po 20 minutach zdjął, by na końcówkę zmienić ustawienie. Teraz oddał go do młodzieżówki
– może chce zobaczyć, jak wypadnie z Niemcami, rywalem zdecydowanie silniejszym od Łotwy. Gra w tyłach mnie nie przekonuje. Bochniewicz i Jakub Kiwior nieźle sobie radzą z rozegraniem piłki i wyprowadzeniem akcji, ale słabo bronią. Ich zachowanie przy stałych fragmentach woła o pomstę do nieba. Do baraży o awans do EURO zostały cztery miesiące. Piłkarze nie mogą ich zmarnować, niech pracują w klubach, niech odzyskają miejsce i zaczną grać, by w marcu byli w lepszej formie i rytmie meczowym niż teraz. Ułatwią tym pracę selekcjonerowi. To piłkarze mają najwięcej do
poprawy, nie tylko Michał. Co pana bardziej smuci: dziurawa obrona, której w eliminacjach, poza Wyspami Owczymi, każdy zespół strzelił w dwumeczu minimum dwa gole, czy nieskuteczny atak – Albanii, Czechom i Mołdawii wbiliśmy sześć bramek w sześciu spotkaniach. Nikomu więcej niż dwóch.
Dla mnie podstawą każdej drużyny, która nie jest potęgą, jest gra defensywna. Masz silne tyły, możesz myśleć o dobrym atakowaniu. Kiedy dziurawa obrona popełnia proste błędy, najlepszy atak ich nie przykryje.
Musimy wzmocnić defensywę, by mieć szansę w barażach. Czesław Michniewicz pokonał Szwecję w spotkaniu o wyjazd na MŚ do Kataru nie atakiem, a defensywą. Pojechaliśmy na mundial, bo nie straciliśmy gola. Może teraz też zaczniemy zdobywać bramki, jeśli przestaniemy je tracić? Za nami smutny rok reprezentacji. Czy 2024 będzie lepszy? Awansujemy do EURO? Myślałem, że po mundialu w Katarze czeka nas nowe otwarcie, że spokojnie awansujemy do ME. Tymczasem za nami przygnębiający rok: słabe wyniki, przegrane eliminacje, błędy i afery w PZPN. Tym wszystkim strasznie źle zarządzano, na każdym szczeblu. Dołożyli się do tego piłkarze, którzy nie grają w klubach i są bez formy, a na dodatek brakuje im charakteru, co nigdy nie powinno mieć miejsca. Czy awansujemy? Nie widzę żadnych racjonalnych przesłanek, bym kategorycznie stwierdził, że pojedziemy na turniej do Niemiec. Jak przez te kilka miesięcy nie zmieni się sytuacja naszych kadrowiczów, to po smutnej jesieni może przyjść jeszcze smutniejsza wiosna…
Piłkarze nie mogą zmarnować najbliższych miesięcy, niech pracują w klubach i zaczną grać, by w marcu byli w lepszej formie. To oni mają najwięcej do poprawy, a nie trener.