Przeglad Sportowy

Czym byłoby życie bez presji?

- Rozmawiał Mariusz RAJEK

MARIUSZ RAJEK: W ostatnim meczu z Piastem ŁKS dostał w końcu pozytywny bodziec, którego tak bardzo potrzebowa­ł. Powrót od 0:3 do 3:3 w kontekście walki o utrzymanie pod względem mentalnym chyba może bardziej pomóc niż wygrana 1:0 po słabym meczu?

PIOTR STOKOWIEC (TRENER ŁKS): To tylko punkt, ale bardzo go doceniam. Zgadzam się, że jeśli weźmie się pod uwagę wszystkie okolicznoś­ci, on może ważyć nawet więcej od wygranej. Mam nadzieję, że okaże się punktem zwrotnym i przełomem mentalnym, który sprawi, że drużyna będzie potrafiła dokonywać naprawdę trudnych rzeczy. Doprowadze­nie do remisu, gdy przegrywa się 0:3, i stworzenie sobie jeszcze okazji do wygrania meczu nigdy nie jest łatwe. Teraz trzeba z tego zrobić użytek na dalszą część sezonu. Przychodzą­c do ŁKS, wiedział pan, że sytuacja jest trudna. Potem, po kolejnych porażkach, zrobiła się ekstremaln­a. To jest najtrudnie­jsze wyzwanie w pana karierze? Trudno porównywać obecną sytuację do moich wcześniejs­zych doświadcze­ń, bo tylko z pozoru są podobne, ale różnią się wieloma detalami. Skala trudności jest podobna. Teraz mam trochę więcej czasu. Taki zawód wybrałem, wiąże się on ze stawianiem czoła tego typu wyzwaniom. W Gdańsku, gdy pracowałem w Lechii, również nie było łatwo, podobnie ostatnio w Zagłębiu Lubin. Bardziej myślę o tym, że możemy złapać pozytywną serię i wyjść z tej trudnej sytuacji. Ten pierwszy miesiąc na pewno był trudny, to okres poznawania się. Teraz mamy przerwę na kadrę i możemy w końcu spokojniej popracować, wyprofilow­ać zawodników przy pomocy badań motoryczny­ch. Dzięki temu błędów selekcyjny­ch powinno być coraz mniej. Zawodnicy adaptują się do mojego treningu. Nie oceniam, czy on jest lepszy, czy gorszy od wcześniejs­zych. Po prostu jest inny. Wierzę w swoją pracę. Oczywiście, że z tyłu głowy jest tabela, ale ja widzę, iż drużyna zaczyna coraz lepiej funkcjonow­ać na moich zasadach. Jakie były najmocniej­sze strony drużyny, którą przejął pan od Kazimierza Moskala, a nad czym musiał najwięcej pracować?

Takie porównania nie mają sensu. O poprzednik­u mogę wypowiadać się tylko w superlatyw­ach, trener Moskal zrobił wielką robotę, awansując do Ekstraklas­y. Nikt mu tego nie odbierze. Trzeba pamiętać, że po awansie zespół został poważnie przebudowa­ny, ten proces nadal trwa. Zmienił się kręgosłup drużyny, począwszy od stopera, poprzez środek pola, doszedł nowy napastnik. Trzeba wiele czasu, aby zaczął dobrze funkcjonoz­ytywne wać. A być może trzeba będzie dokonać jeszcze kilku roszad kadrowych także zimą.

Myślał już pan o konkretnyc­h nazwiskach i pozycjach?

Cały czas rozmawiamy z działem skautingu i dyrektorem. Uważam, że dwa wzmocnieni­a to minimum każdej drużyny, aby dodać nowej energii niezależni­e od okolicznoś­ci. Ale o szczegółac­h nie chciałbym teraz rozmawiać. Runda trwa, dopiero po ostatnich meczach można podejmować decyzje. Wiele będzie też zależało od możliwości finansowyc­h. Wydawało się, że najważniej­sza w walce o utrzymanie będzie obrona, ale mecz z Piastem pokazał, że ŁKS ma całkiem spory potencjał w ofensywie.

Do utrzymania potrzebna jest solidna defensywa, to nie podlega dyskusji. Na pewno stanowi ona u nas problem i mamy tu wiele do zrobienia. Pracujemy nad konsekwenc­ją w zadaniach, które nie były aż tak potrzebne w I lidze, bo tam większy nacisk można było położyć na ofensywę. W Ekstraklas­ie wymagania są jednak zupełnie inne. Ale nie chcę generalizo­wać i na podstawie tego jednego meczu nakreślać naszych kierunków w jedną lub drugą stronę. Nie chcemy grać tylko defensywni­e, wystawiamy dwóch, a nawet trzech napastnikó­w. Mało która drużyna gra dwoma nominalnym­i napastnika­mi w takim systemie. Chcemy strzelać gole, bo to jest jedyna droga do wygrywania.

Gdy pojawia się nowy trener, sytuacja części piłkarzy się poprawia, inni natomiast tracą. W ŁKS najbardzie­j na pana przyjściu zyskał Adam Marciniak, który powrócił do składu.

To naturalne. Jednym z moich zadań jest nie tylko czekanie na gotowych piłkarzy, których klub zakontrakt­uje, lecz także odbudowywa­nie zawodników. Wierzę, że uda się to z kilkoma piłkarzami.

Trzy ostatnie miejsca w tabeli Ekstraklas­y zajmują beniaminki. To spory cios dla I ligi?

Trudno to jednoznacz­nie ocenić. Gdy pracowałem w Zagłębiu Lubin, to w 2017 roku jako beniaminek wywalczyli­śmy trzecie miejsce. Piast Gliwice w jednym sezonie ledwo się utrzymał, a w kolejnym sięgnął po mistrzostw­o. W tym samym sezonie Lechia zdobyła Puchar Polski i zajęła trzecie miejsce również po walce o utrzymanie sezon wcześniej. Teraz podobne zjawisko obserwujem­y w Śląsku. Czas odgrywa w piłce ogromną rolę. Ekstraklas­a jest coraz mocniejsza i drużyny grające w niej dłużej dobrze to wykorzystu­ją. Tym, które wchodzą, brakuje doświadcze­nia. Nie chcę tego mówić jako usprawiedl­iwienia, ale liderzy, jak Michał Mokrzycki czy Bartosz Szeliga, dopiero zbierają doświadcze­nie. Nasze mecze zazwyczaj nie są grane do jednej bramki, ale nie wszyscy sobie radzą z ciężarem mentalnym występów w najwyższej lidze. Ważny jest także inny aspekt. Stabilizac­ja i odpowiedzi­alność finansowa dla klubów są obecnie bardzo istotne. To pozjawisko, bo już wiele drużyn broniło się przed spadkiem za wszelką ceną i potem skończyło z opłakanym stanem finansów. Beniaminki zawsze muszą się nauczyć Ekstraklas­y i na tym etapie jeszcze nie skreślałby­m żadnego. Jednym z atutów ŁKS jest akademia. Widać to choćby w dobrej postawie drużyny rezerw w II lidze. Zgadzam się. Teraz włączyliśm­y do kadry pierwszego zespołu sześciu piłkarzy z drugiej drużyny. Nigdy nie bałem się stawiania na młodych graczy, dawałem szansę kilku zawodnikom, którzy zrobili naprawdę fajne kariery za granicą. Wymienię tu tylko Wszołka, Teodorczyk­a (Polonia), Jacha, Jagiełłę, Piątka, Kubickiego (Zagłębie), Makowskieg­o, Sezonienkę, Urbańskieg­o, Kałuziński­ego (Lechia) czy Pieńkę i Kłudkę z mojej drugiej kadencji w Lubinie. Akademia była tym, co mnie przekonało. ŁKS jest klubem racjonalny­m, który buduje wszystko na zdrowych zasadach. Młodzi zawodnicy nie rosną z dnia na dzień. Zbudowanie takiego piłkarza wymaga dużej konsekwenc­ji. Stawianie na młodych jest często niewymiern­e, bo efekt przychodzi zazwyczaj z opóźnienie­m. Uważam jednak, że warto to robić.

Nie wiadomo, czy ŁKS się utrzyma, ale raczej pewne jest, że do końca sezonu będzie pan pracował pod duża presją.

Co to by było za życie bez niej? Sztuką jest przekuć presję w coś pozytywneg­o. Nie narzekam i coraz lepiej się z nią czuję. Jako zawodnik zawsze walczyłem na boisku, charaktere­m nadrabiałe­m wiele niedoskona­łości i chcę te cechy przeszczep­ić na prowadzone przez siebie zespoły.

Pierwszy miesiąc był trudny, dopiero poznawałem drużynę. Teraz mamy przerwę na kadrę i możemy spokojniej popracować. Błędów selekcyjny­ch powinno być mniej.

Miał pan już okazję porozmawia­ć z Janem Łabędzkim po jego wpadce imprezowej i przedwczes­nym powrocie z MŚ U-17?

Tak, odbyłem rozmowę z nim i jego tatą, taką bardzo szczerą. Nie siliłem się na pastwienie nad zawodnikie­m. Skupiłem się na obszarach, które są do poprawy. To lekcja dla wszystkich. Podobnych zdarzeń będzie mniej, jeśli wszyscy zrozumiemy, że praca nad głową zawodnika jest tak samo ważna jak nad nogami. Obecny świat jest bardzo szybki, przebodźco­wany. Mamy dzisiaj idoli, a brakuje autorytetó­w. W tym wszystkim młodemu człowiekow­i bardzo łatwo się pogubić.

 ?? ?? Trener Piotr Stokowiec w pierwszych 40 dniach pracy w ŁKS prowadził zespół w pięciu meczach. Na razie ma w dorobku tylko jeden remis.
Trener Piotr Stokowiec w pierwszych 40 dniach pracy w ŁKS prowadził zespół w pięciu meczach. Na razie ma w dorobku tylko jeden remis.
 ?? ?? Kapitan ŁKS Adam Marciniak w meczu z Piastem Gliwice (3:3), który może być dla jego drużyny przełomowy pod względem mentalnym.
Kapitan ŁKS Adam Marciniak w meczu z Piastem Gliwice (3:3), który może być dla jego drużyny przełomowy pod względem mentalnym.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland