Przeglad Sportowy

Zawsze mówi to, co myśli

Tomasz Iwański w książce „Trener czyni mistrza” opowiada o swoich przygodach i trudnym charakterz­e.

-

Tomasz Iwański to człowiek, który nigdy nie gryzie się w język i zawsze mówi to, co myśli. W czasach gdy poprawność polityczna osiąga granice absurdu i nawet z pozoru neutralne wypowiedzi mogą wywołać kontrowers­je, takich ludzi jak on jest coraz mniej. Niewielu jest także trenerów, którzy w naszym kraju mogą się pochwalić pracą z czołowymi tenisistka­mi świata. W ostatnich latach na świeczniku był Piotr Sierzputow­ski, teraz w centrum uwagi jest Tomasz Wiktorowsk­i. Obaj pomogli Idze Świątek w drodze na szczyt, ten drugi wspierał też Agnieszkę Radwańską. Iwański natomiast na początku XXI wieku sprawił, że Nadia

Pietrowa wskoczyła na trzecią pozycję w rankingu WTA. Ale współpraca z Rosjanką to tylko jeden z wielu ciekawych wątków w jego życiorysie. – Pański charakter częściej w życiu panu pomagał, czy przeszkadz­ał? – Dobre pytanie… Myślę, że bez tego charakteru nie udałoby mi się osiągnąć tego, co osiągnąłem w sporcie czy biznesie. Jednocześn­ie na pewno nie przysparza mi on przyjaciół i nie buduje wizerunku sympatyczn­ego człowieka, ale mówiąc szczerze – zwisa mi to. Z wiekiem nawet coraz bardziej. Nie zmienia to faktu, że prawdopodo­bnie w wielu sytuacjach, mając obecne doświadcze­nie, zareagował­bym w inny sposób. Moją największą wadą jako trenera jest brak cierpliwoś­ci – wyznaje „Iwaś”, który był czołowym polskim tenisistą na przełomie lat 80. i 90.

– Nie ma pan poczucia, że kiedyś ten charakter doprowadzi­ł do sytuacji, w której pan zdecydowan­ie przesadził?

– Na pewno kiedyś przegiąłem. Ale nie potrafię wskazać konkretnej sceny. Myślę, że najbardzie­j przesadzał­em w wieku 25 lub 26 lat, gdy zacząłem pracę jako trener. Dość wcześnie skończyłem karierę zawodniczą. Byłem wówczas zarozumiał­ym gnojem z rozbudowan­ym ego, bo przecież byłem numerem 1 lub 2 w kraju, w dodatku reprezento­wałem Polskę w Pucharze Davisa. Nie miałem jednak żadnego doświadcze­nia trenerskie­go, a mimo to wziąłem się za szkolenie. Zdarzało mi się wtedy formułować opinie i wyrażać poglądy, które faktycznie były obrazoburc­ze i zupełnie niepotrzeb­ne. Czasem może nawet seksistows­kie, czasem takie, których wstydziłby­m się dzisiaj. Tak to mogę ocenić z perspektyw­y czasu. Dawniej mogłem wyrządzić komuś krzywdę słowami – przyznaje Iwański w książce „Trener czyni mistrza” autorstwa Piotra Chłystka, która jest już w sprzedaży.

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland