KONIEC PIŁKI
Co prawda bywało gorzej. Nie pojechaliśmy na mecz z Węgrami przed mistrzostwami świata w 1954 roku, bo wiadomo było czym to grozi. No ale obecne eliminacje mistrzostw Europy 2024 nie wyglądają dużo lepiej, patrząc na mecze naszej zawodowej reprezentacji z amatorami. W dodatku zdolna, medalowa w Europie nasza młodzież osiągnęła w Indonezji w mistrzostwach świata dorobek raczej mało chwalebny: 0:9 w punktach i 1:9 w bramkach. Nie ma co dodawać, w jakim jesteśmy odstępie za światem. Co prawda jeszcze kilka lat temu rzekomi 17-latkowie z Afryki przejeżdżali na juniorski mundial z żonami i dziećmi. Czy teraz też tak było? Nie wiem.
To wszystko oznacza powolny koniec naszego futbolu?
Jacek Gmoch nie zgadza się z tą diagnozą. – Mieliśmy już takie zapaści. Trzeba zacząć od początku. Od właściwego szkolenia. Tylko, że my lekceważąco mówimy o Czechach, a to oni nauczyli nas grać w piłkę! Każdy trening Vejvody na Legii chłonąłem co do sekundy! Wszystko zapisywałem. To on i Kalocsay w Zabrzu zbudowali reprezentację z 1974 roku. Przecież Czesi w latach 60. byli wicemistrzami świata, my wtedy o szkoleniu i treningu nie mieliśmy pojęcia!
– A teraz?
– Dawno już nic dobrego nie widziałem. Nie mamy drużyny. Ostatni był Adaś Nawałka, on był doskonale przygotowany, świetnie wykorzystał własne doświadczenia z mistrzostw świata, wiedzę i obserwację. Straciłem zainteresowanie polską piłką – mówi sceptycznie Jacek Gmoch. – Oglądam głównie mecze międzynarodowe.
– Nie tylko w piłce. Ciągle fascynujesz się psychologią sportu…
– Od pierwszej książki „Alchemii Futbolu” zdawałem sobie sprawę, że obok cech motorycznych coraz większa będzie rola psychiki. Dawniej to było 50%, dzisiaj to już 90% sukcesu sportowego!
– Widzę, że pani Daria Abramowicz i jej rola w sukcesach Igi Świątek szalenie cię interesuje?
– Daria Abramowicz to niezwykła, inspirująca postać z ogromną wiedzą. Ale też w całym sporcie obserwuję coraz więcej nietypowych zachowań. Widzisz chyba jak Novak Djoković wpuszcza krople w oczy w ważnych momentach spotkań? I wiele, wiele innych. Sport podąża w zupełnie inną stronę, niż myślimy – kończy legendarny „Alchemik futbolu”.