Pomożecie? Pomożemy!
Legia pokonała Sokoła, a w tygodniu odegra ważną dla innych polskich ekip pucharową rolę.
Anwil w krajowej lidze nie pozostawia rywalom złudzeń. Właśnie wygrał ósme spotkanie z rzędu i bez porażki prowadzi w tabeli, ale w tym tygodniu proszącym wzrokiem będzie musiał spoglądać w stronę Legii Warszawa. Przedmiotem „prośby” zespołu z Włocławka jest jak najlepsza postawa stołecznej drużyny w wyjazdowym meczu FIBA Europe Cup z CSM CSU Oradea. Ewentualna wygrana stołecznej ekipy może pomóc Anwilowi w zakwalifikowaniu się do kolejnej rundy z drugiego miejsca w swojej grupie – włocławianie, aby je zająć, muszą wygrać u siebie z rumuńskim Sibiu oraz liczyć na porażkę Caledonia
Gladiators z Bilbao Basket. W podobnej sytuacji co włocławianie jest trzeci z polskich uczestników tych rozgrywek – PGE Spójnia Stargard, która w sobotę nieoczekiwanie przegrała wyjazdowe ligowe starcie z GTK Gliwice (74:76). Rola, którą Legia odegra w pucharowych osiągnięciach innych polskich drużyn, wynika z tego, że w tym sezonie do 2. rundy FIBA Europe Cup awansują zwycięzcy 10 grup oraz sześć najlepszych ekip z 2. miejsc. Sprawę w obliczeniach i przewidywaniach komplikuje to, że w racji wycofania się z rozgrywek ekip z Izraela w takiej dodatkowej tabelce nie będą brane pod uwagę wyniki uzyskane w meczach z 4., czyli ostatnim zespołem danej grupy. Wariantów jest zatem dość dużo, a w jednym z nich... Legia w kolejnej fazie może trafić do tej samej grupy, co Anwil Włocławek (gdy w dodatkowej tabelce znajdzie się na 5. miejscu).
– Wszyscy pytają mnie teraz, czy będziemy pomagali Anwilowi. Oczywiście, że nie jedziemy do Rumunii z zamiarem odpuszczenia meczu czy lekceważenia przeciwnika. Chcemy zagrać na tym samym poziomie, co we wcześniejszych wygranych meczach pucharowych. Na pewno jednak nie będzie też i tak, że zamierzamy się zarzynać dla jak najlepszego wyniku. Na przykład nie przewiduję takiej sytuacji, w której jeden z naszych zawodników spędzi na boisku, powiedzmy, 38 minut. Gramy na poważnie, ale ze świadomością tego, że w następny weekend czeka nas kolejne, bardzo wymagające spotkanie w lidze – mówił trener Wojciech Kamiński po wygranej u siebie z Muszynianką Domelo Sokołem Łańcut. Wygranej, która nie przyszła łatwo, bo ekipa przyjezdna – po pozyskaniu nowego sponsora i uporaniu się z kłopotami finansowymi – złapała drugi oddech. Gdy poprzedni raz zjawiła się w Warszawie (19 października), to przegrała z Dzikami, uzupełniając swój bilans do 0:5.
– Poradziliśmy sobie ze wszystkimi kłopotami pozasportowymi. W czterech ostatnich meczach mamy bilans 2–2. Z Legią próbowaliśmy powalczyć o wygraną. Cieszy, że nawet przegrywając różnicą 20 punktów próbowaliśmy wrócić do meczu. Niestety, sportowo nie daliśmy rady. Popełniliśmy zbyt wiele błędów własnych, żeby wygrać na tak trudnym terenie jak Warszawa – stwierdził trener Marek Łukomski. A Legię po „pucharowym pomaganiu” czeka z pewnością pasjonujący mecz z MKS Dąbrowa Górnicza, która gra obecnie najfajniejszą obok Anwilu ofensywną koszykówkę, czego przykładem był jej niedzielny mecz w Ostrowie zakończony – po dogrywce – wynikiem 103:101 dla Stali.