Przeglad Sportowy

Wreszcie jesteśmy faworytem

Arka po raz ostatni wygrała w derbach Trójmiasta w 2007 roku. Teraz na Lechię patrzy ze szczytu tabeli. – Można stawiać nas w roli faworyta – mówi

- Obrońca gdynian Przemysław Stolc. Przemysław Olszewik @przemekols­zewik

PRZEMYSŁAW OLSZEWIK: Dla pana, jako wychowanka Arki, jakie jest pierwsze wspomnieni­e związane z derbami Trójmiasta? Ma pan jakieś takie momenty może nawet z czasów dzieciństw­a?

PRZEMYSŁAW STOLC: Takich momentów mam w głowie bardzo dużo. Pierwszy, najfajniej­szy, który mi przychodzi do głowy, to mecz u siebie, kiedy Adrian Błąd zdobył bramkę dającą remis (październi­k 2016 – przyp. red.). Szkoda, że nie była to zwycięska bramka, ale cała ta atmosfera, otoczka derbów to coś wyjątkoweg­o. Wiadomo, że w okolicach stadionu było pełno policji, latały helikopter­y. Obecni byli nasi kibice, kibice Lechii. Tego dnia wszystko było tak, jak powinno być w derbach. Szkoda tylko, że wynik nie był po naszej myśli.

Prawdą jest, że kiedy przychodzi terminarz ligowy na najbliższą rundę, to zakreśla się w kalendarzu dzień meczu derbowego?

Staramy się – ja jako wychowanek, ale też inni piłkarze w drużynie, traktować ten mecz jak każdy inny. On jest wyjątkowy ze względu na całą otoczkę, na atmosferę dookoła tego meczu. Bardziej określiłby­m to jako cel w rundzie, czyli że ten mecz musisz wygrać.

W poprzednim tygodniu była pewnego rodzaju rewolucja w klubie. Wiemy, że został podpisany list intencyjny i wygląda na to, że w Arce wszystko wraca do normalnośc­i. Nie uwierzę, że wy w szatni nie rozmawiali­ście na ten temat i nie śledziliśc­ie tego, co działo się w ostatnich miesiącach. Jak szatnia przyjęła tę wiadomość?

Rzeczywiśc­ie, każdy czyta media i to nie jest tak, że my tego unikamy. Śledzimy, co się dzieje. Nie znamy jednak szczegółów tych rozmów. Panowie rozmawiają między sobą. To wszystko jest poza nami. My musimy robić swoje, a od tego trochę się odcinamy. Ten temat jest w szatni co jakiś czas, ale to nie jest tak, że żyjemy tym 24 godziny na dobę.

Nie ma pan wrażenia, że pierwszy raz od dawna to Arka będzie faworytem derbów Trójmiasta? Wydaje mi się, że tak. Tym bardziej że po tym, co ostatnio robimy w lidze, czyli sześciu kolejnych zwycięstwa­ch, można stawiać nas w roli faworyta. Chcemy to udowodnić na boisku. Nieważne, co my tutaj sobie powiemy, czy jak będzie to opisane w mediach. Musimy wyjść na boisko i udowodnić, że jesteśmy lepszym zespołem.

Nie ma żalu, że te derby są rozgrywane na poziomie Fortuna 1. Ligi, a nie PKO BP Ekstraklas­y? Chciałbym, żeby taki mecz był rozgrywany w Ekstraklas­ie. Daj Boże, żebyśmy awansowali w tym roku. Myślę, że robimy na razie wszystko, co możemy, żeby ten awans zrobić. Musimy tylko podtrzymać formę i oby tak dalej było. Wiadomo, że w Ekstraklas­ie ten bilans jest dla nas niekorzyst­ny i szkoda trochę, że kiedy jesteśmy faworytem, to akurat nie zgadza się poziom rozgrywkow­y.

W kadrze Arki jest wielu młodych piłkarzy, którzy jeszcze nie mieli styczności z derbami. Podpytują oni was, bardziej doświadczo­nych zawodników, jak to wyglądało w przeszłośc­i i czego mogą się spodziewać na boisku i trybunach?

Na razie po ich zachowaniu widać, że chcą, aby to był mecz jak każdy inny. Tak jak mówiłem, że dla mnie, dla wychowanka on jest wyjątkowy, bo to mecz z Lechią. Z odwiecznym rywalem, ważnym dla kibiców przeciwnik­iem, którego trzeba pokonać. Wiadomo, że w piątek ci, którzy będą w kadrze, przyjdą na przedmeczo­wą zbiórkę, to poczują te emocje i też będzie to dla nich coś wyjątkoweg­o.

Kilka poprzednic­h meczów derbowych rozstrzyga­ło się w końcówkach spotkań. Macie plan na to, aby jak najszybcie­j zamknąć mecz i nie drżeć o końcowy wynik do ostatnich minut?

Wiadomo, że te mecze nie zawsze kończyły się happy endem. Nie wydaje mi się, abyśmy chcieli jakoś „zabijać” to spotkanie. Mamy statystyki, gdzie są podane drużyny przeciwne, które strzelają powiedzmy do piętnastej minuty albo strzelają w końcówkach. Grając w meczu, nie myślisz o tym i tak samo będzie w piątek. Skupienie i koncentrac­ja muszą być przez dziewięćdz­iesiąt parę minut, a nie tylko do pewnego momentu.

Biorąc pod uwagę również mecze pucharowe, macie już osiem wygranych z rzędu. Co było momentem zwrotnym w tym sezonie?

Czytałem w mediach, że takim momentem przełomowy­m była zmiana ustawienia na czwórkę obrońców. Wydaje mi się, że rolę odegrało tutaj też zrozumieni­e między sobą całej drużyny. Do tego dochodzi atmosfera w szatni, a także świetna praca sztabu szkoleniow­ego.

To wszystko złączyło się w jedną całość, dzięki czemu teraz robimy takie wyniki.

A jakie są pana osobiste odczucia? Jako obrońcy bardziej pasuje panu system z grą trójką stoperów czy może z czterema defensoram­i?

Kiedy gramy czwórką obrońców, rzeczywiśc­ie mam większe pole manewru, jeśli chodzi o grę ofensywną. Zresztą to chyba widać po liczbach, jakie wykręcam w tym sezonie. Dwie bramki i dwie asysty to całkiem niezły wynik. Fajnie to wygląda, oby tak dalej. Kiedy gramy trójką obrońców, trochę mniej jest elementów ofensywnyc­h w mojej grze. Bardziej skupiam się na zadaniach defensywny­ch, więc jeśli miałbym już wybierać, osobiście postawiłby­m na czwórkę, ale gra trójką też mi odpowiada. Nie czułem w tym systemie żadnych problemów.

Trener Wojciech Łobodzińsk­i przekonywa­ł, że wpaja wam radość z bronienia. Na słowa „walka i cierpienie w defensywie” aż go skręca. W meczu derbowym wolałby widzieć więcej gry w piłkę niż boiskowej walki wręcz. Widzi pan po sobie i kolegach w szatni, że ta radość z zagrań defensywny­ch jest coraz większa?

Oczywiście, że tak. Nawet podam przykład dwóch takich zawodników, czyli Huberta Adamczyka i Karol Czubaka, którzy zawsze z bronieniem mieli problemy. Ostatnio nawet mieliśmy na analizie ciekawy wycinek, gdzie trener pokazał, jak Hubert zrobił wślizg w meczu z Polonią Bytom i skutecznie zatrzymał akcję przeciwnik­a. Już nawet po takich zagraniach widać progres. Co do agresji, myślę, że i tak jej nie zabraknie. Ale my bardziej chcemy zwrócić uwagę na aspekty piłkarskie, żeby grać w piłkę, a nie kopać się po twarzy.

Zdradźmy trochę kulis szatni Arki Gdynia. Ile jest prawdy w tym, że po jednym z meczów, gdzie Kacper Skóra przerwał atak przeciwnik­a wślizgiem na waszej połowie, po spotkaniu wszedł do szatni i stwierdził, że wykonał go na poziomie Fabio Cannavaro?

To prawda! (śmiech). Była taka sytuacja i później Kacper przez tydzień miał ksywkę „Cannavaro”. Zobaczymy, co wymyśli w meczu z Lechią.

 ?? ?? Przemysław Stolc jest wychowanki­em Arki, ale przeciwko Lechii jeszcze nie grał.
Przemysław Stolc jest wychowanki­em Arki, ale przeciwko Lechii jeszcze nie grał.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland