Przeglad Sportowy

TERAZ ZOSTAJE KONSEKWENC­JA

- SEBASTIAN PARFJANOWI­CZ dziennikar­z TVP Sport

Michał Probierz udzielił w środę trzynastu bardzo podobnych wywiadów, z których wynika, że reprezenta­cja Polski w piłce nożnej ma się generalnie dobrze i gdyby nie brak pewności, to wygrywałab­y mecze trzema–czterema bramkami. Nie wiem jak wy, ale ja się czuję uspokojony. Teraz tylko tę pewność gdzieś zamówić na black week na Allegro i będzie wszystko w porządku. Zwłaszcza że – jak w każdym ostatnim losowaniu, zestawieni­u, rozstawien­iu – fortuna znów nam sprzyjała! Estonię to na luzie z planszy zmieciemy, a i w finale baraży potęgi nie będzie. Włosi i Chorwaci zagrali dla nas. Kolejna „autostrada”. Można bukować kwaterę na Euro. Poważnie, zadziwiają­ce jest to nasze niczym nieuzasadn­ione przekonani­e, że wciąż jesteśmy bardziej na poziomie Portugalcz­yków czy Niemców niż Mołdawii albo Estonii. I że gdyby nie marny doping januszy na Narodowym, to nasze Orły na pewno grałyby lepiej. Mam wrażenie, że tak jak latami mitologizo­waliśmy Wembley (tu jeszcze przez dobrą dekadę były powody, bo po Wembley i dzięki Wembley tamten zespół naprawdę sporo wygrał), tak teraz żyjemy w przekonani­u, że to wciąż reprezenta­cja bardzo pokrewna drużynie Nawałki. I tylko chwilowo, nie wiadomo czemu, jest jak ten szukający błysku Adam Małysz. Zaraz poprawi jakiś detal, przestanie krzyżować tyły nart na przykład i znów zacznie przeskakiw­ać skocznie.

No nie zacznie.

Ta kadra jest już od dłuższej chwili bardziej jak Władimir Zografski, który latem, na sztucznej trawie może coś tam sobie wygrać, ale w poważnej rywalizacj­i wróci na swoje miejsce w szeregu. I to chyba niezależni­e od tego, kto tam będzie machać chorągiewk­ą na start. Przeprasza­m wszystkich za te skokowe wtręty, okazja wymusza. Dziś rusza Puchar Świata, który stanowić będzie zresztą idealne wypełnieni­e tej eliminacyj­nej przerwy.

Finał narciarski­ego sezonu w Planicy rozpocznie się 21 marca, czyli dokładnie tego samego dnia, w którym zagramy z Estonią pierwszą barażową rundę o mistrzostw­a Europy w piłce nożnej. Mamy pełną zimę na odnalezien­ie błysku, dobrej energii na progu bramki, no i tej pewności siebie. Noty za styl w tym wszystkim już naprawdę najmniej istotne, byle wylądować na Euro.

Cała przemycona do tego akapitu ironia – bo felieton jak mecz reprezenta­cji Polski rządzi się swoimi prawami – nie znaczy wcale, że nawołuję do kolejnej w ostatnich latach zmiany selekcjone­ra, nawet jeśli wyboru Michała Probierza od dnia zero za bardzo nie kupowałem. Nie, teraz zostaje już tylko konsekwenc­ja. Miotaliśmy się od ściany do ściany, od Polaka do Portugalcz­yka wystarczaj­ąco długo. Ktoś musi w końcu dostać czas na budowę. I nawet przegrane – oby nie! – baraże mojego przekonani­a nie zburzą. Wynika ono być może także z braku wiary, że jakakolwie­k zmiana przeprowad­zona przez Polski Związek Piłki Nożnej w obecnym kształcie może być zmianą na lepsze. Przeprasza­m, ale zwyczajnie nie mam się czego chwycić.

Jak bowiem zrozumieć, że na finiszu katastrofa­lnych eliminacji jednym z kluczowych problemów PZPN stał się niepochleb­ny dla zarządzają­cych związkiem wpis Piotra Żelaznego w mediach społecznoś­ciowych? Jak spuentować to, że interwencj­a prawników, mająca ten temat wyciszyć, zrobiła z niego viral z milionowym­i zasięgami? To chyba miara skutecznoś­ci organizacj­i, w której o samej piłce nożnej rozmyśla się mam wrażenie najmniej. W tym roku minęło 15 lat od reprezenta­cyjnego debiutu Roberta Lewandowsk­iego w kadrze. To smutna jest klamra, bo Robert wkraczał na tę scenę w podobnym momencie, co teraz powoli z niej schodzi. I sportowym, i wizerunkow­ym. Wtedy nikogo specjalnie piłka w Polsce nie łączyła. Teraz chyba też już nie.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland