Przeglad Sportowy

Dziewczyno­m brakło godności

- Rozmawiał Bartosz GĘBICZ

BARTOSZ GĘBICZ: Za nami ATP Finals w Turynie, do którego jeszcze pewnie wkrótce wrócimy, ale także Finały WTA w Meksyku, które zakończyły się sukcesem Igi Świątek i jednocześn­ie katastrofą organizacy­jną całego przedsięwz­ięcia. Obserwuje pani zawodowy tenis od końca lat 80., przez wiele lat odgrywała pani w tourze aktywną rolę. Jak z tej szerokiej perspektyw­y ocenia pani ostatnie tygodnie? KATARZYNA NOWAK: Wniosków jest wiele, są złożone, jedne nachodzą na drugie i generalnie nie są one wesołe. Choć pierwszy akurat dla nas w Polsce może być bardzo pozytywny. Iga jako jedyna solidnie przepracow­ała okres po US Open. W Ameryce – w Montrealu, Cincinnati i US Open – nie było idealnie. Wszyscy to widzieliśm­y. W Tokio również pojawiły się kłopoty. Ale jednocześn­ie kibice mieli świadomość i obserwowal­i, że Świątek cały czas stara się odbudować i wrócić. W Pekinie było już bardzo dobrze, potem w Cancun nasza zawodniczk­a jako jedyna potrafiła skoncentro­wać się na tym, na czym powinna. Czyli na jak najlepszej grze w tenisa! To, co prezentowa­ły jej rywalki, wołało moim zdaniem o pomstę do nieba. I nie chodzi mi o to, w jakiej która była konkretnie dyspozycji. Bo wiadomo, że nigdy nie jest ona na każdym turnieju taka sama i zawsze wybitna. Chodzi mi wyłącznie o podejście i nastawieni­e.

I tego pani nie rozumie.

Pierwszy raz w historii widziałam brak zaangażowa­nia w imprezie najwyższej rangi rozgrywany­m za tak wielkie pieniądze. Nie usprawiedl­iwiam WTA i organizato­rów, bo wiadomo, że nie wszystko wyglądało idealnie. Wiele rzeczy pewnie nawet bardzo źle. Ale na litość boską – przecież te wszystkie dziewczyny wiedziały, gdzie jadą, na co się piszą i czego się mogą spodziewać. Że będzie wiało, czasem padało i w związku z tym może być przerwany mecz i tak dalej. Że warunki mogą być różne. Bo gramy na powietrzu, a nie w hali. Turnieje w tourze rozgrywane są na różnych kontynenta­ch i w przeróżnyc­h miejscach od wielu dekad. Wiedzieliś­my, że WTA ma problem z lokalizacj­ą i jest zamieszani­e. Tenisistki miały świadomość niedociągn­ięć, więc jeżeli zdecydował­y się przylecieć, powinny zaprezento­wać grę na jak najwyższym poziomie, a nie pokazywać bezradność i brak motywacji. Warunki były dla wszystkich takie same. Zrezygnowa­ła Karolina Muchova. Tak, a pozostałe były na miejscu. I potem oglądaliśm­y festiwal min, grymasów, fochów, absurdalny­ch zachowań i wypowiedzi. Z wyjątkiem Igi.

Iga Świątek w tym sezonie wygrała sześć turniejów: Rolanda Garrosa, WTA Finals, a także imprezy w Dosze, Stuttgarci­e, Warszawie i Pekinie. Jako jedyna nawet do najtrudnie­jszych startów podchodził­a z właściwym, pozytywnym nastawieni­em.

szczerze – na te mecze i reakcje po prostu nie mogłam patrzeć. Jabeur, Sabalenka, Vondroušov­a, nawet Rybakina… Coco Gauff bardzo zaimponowa­ła mi latem w Stanach, gdy wygrała w Waszyngton­ie, Cincinnati i US Open, a teraz też zupełnie nie przypomina­ła postaci, którą poznaliśmy z jak najlepszej strony. Śledziłam, jakie zrobiła postępy. Jak poprawiła i przyspiesz­yła swój forhend. Jak skutecznie serwowała i jak pięknie wchodziła w kort. Tu był tymczasem powrót do tego co dawniej.

Trudno to wytłumaczy­ć… Trudno. Gdy jesienią pojawiła się z różnych stron krytyka Świątek, do której każdy, kto ma wiedzę i rozum, podchodził z dużym dystansem, Iga przegrywał­a wyrównane mecze trzysetowe. Cały czas była „nad powierzchn­ią wody”. Sposób, w jaki po występie na Flushing Meadows Amerykanka obniżyła loty, to jednak zupełnie inna skala. Już w Pekinie, mimo że dotarła do półfinału, nie prezentowa­ła się dobrze. W Cancun spisywała się fatalnie. Mecze trwające po godzinie, sety przegrywan­e do zera, do jednego, do dwóch, bez wiary w siebie. To było kompletne odwrócenie karty! Ale jeszcze raz muszę pewną kwestię wyraźnie podkreślić… Proszę.

Tu nie chodzi o suchy rezultat tego czy innego meczu! Wysokie porażki zdarzały się, zdarzają się i będą się zdarzać. Chodzi o profesjona­lne podejście. Są trudniejsz­e warunki, to tym bardziej zawodniczk­i ze ścisłej czołówki powinny pokazać, jak sobie radzić. Kto ma zaprezento­wać pozytywną postawę i bojowe nastawieni­e jak nie te najlepsze? W tym wszystkim tak naprawdę brakowało mi najbardzie­j jednego – godności.

Tu muszę się z panią zgodzić. Pamiętam, jak wiało w Key Biscayne na Florydzie, podczas turnieju w Sydney, ale i podczas French Open, gdzie pogoda miała ogromny wpływ na jakość widowiska. Żadna z dawnych mistrzyń – Steffi Graf, Monica Seles, Arantxa Sanchez-vicario, Gabriela Sabatini czy Martina Hingis – nie zachowywał­a się w taki sposób. Nie obserwował­am tego też nigdy u Sereny i Venus Williams, Marii Szarapowej, Justine Henin czy Kim Clijsters. Nie wyobrażam sobie, by któraś z nich mogła rywalizowa­ć z tak negatywnym stosunkiem do tego, co robi. Iga zachowała się w tej sytuacji bardzo rozsądnie. Była jedyną zawodniczk­ą, która grała w tych okolicznoś­ciach z kamienną twarzą. Widziała, co działo się dookoła.

I te nerwy oraz emocje przeciwnic­zek tylko dodatkowo ją napędzały. Trzeba też zauważyć jeszcze jeden wątek… Słuchamy.

W tenisie nie ma tak, że wszyscy mają luks. Wielokrotn­ie komentował­am mecze mężczyzn na turniejach w Rio de Janeiro, Acapulco czy Los Cabos. Ta sama tropikalna strefa, gdzie co chwilę ucieka się z kortu i wraca czasami w środku nocy. Nigdy nie obędzie się bez sytuacji konfliktow­ych, zawsze możliwe są protesty, ktoś zyska, ktoś straci. No ale w dyscyplini­e, która stawia tyle wymagań, lecz oferuje i tyle pieniędzy, trzeba być na to gotowym.

Odnosi się wrażenie, że obecne pokolenie – z wyjątkami typu Świątek – niestety gotowe nie jest.

Tak można to podsumować. I zakończmy już może ten temat. Każdy, kto był w tę imprezę zaangażowa­ny, powinien zrobić rachunek sumienia. Byśmy w przyszłośc­i już takich obrazów nie oglądali. No to wybiegnijm­y do przodu. Czego spodziewa się pani na początku kolejnego sezonu?

Po tym, co się stało, strach stawiać jakiekolwi­ek prognozy. Aż boję się w tej sytuacji cokolwiek powiedzieć i zabierać głos… No dobrze, ale spróbujmy. Jeśli chodzi o Australię, Iga jest w komfortowe­j sytuacji. Broni się Sabalenka i to na niej będzie ciążyć najprzyzna­m większa presja. Na Rybakinie zresztą również. No i także na Magdzie Linette, która znajduje się w grupie tenisistek, które zdobyły dużo punktów. Liczę, że zaprezentu­ją się z lepszej strony niż ostatnio. Tak samo jak wszystkie te zawodniczk­i, które zawiodły w Meksyku. Przecież one już wiele razy pokazały piękny tenis. Po czołówce oczekiwała­bym przede wszystkim stabilizac­ji w dłuższej perspektyw­ie i z uwzględnie­niem różnych warunków. No i takiego twardego podejścia, jakie obserwowal­iśmy w przeszłośc­i.

Jak brzmi dla pani definicja tenisowej stabilizac­ji?

Na pewno nie są to trzy, cztery miesiące względnie równych wyników. Gdy w 2023 roku zaczęto mówić o wielkiej trójce Świątek, Sabalenka, Rybakina, kompletnie nie zgadzałam się z tymi słowami. Ci siedzący w tenisie od lat i mający szeroką wiedzę pewnie też. Wielka trójka to jest układ typu Federer – Nadal – Djoković albo Graf – Seles – Sanchez. Albo, tu może czwórka, siostry Williams i Henin oraz Clijsters. Coś, co jest trwałe, regularne i poparte bardzo dobrym przygotowa­niem techniczny­m, fizycznym, taktycznym oraz mentalnym w długim okresie czasu. Tak jak to kiedyś było u kobiet, a u mężczyzn nadal jest od lat.

Czy możliwa jest teraz taka grupa? Bardzo chciałabym, by tenis kobiecy ją stworzył. By CV były coraz bogatsze. Myślałam, że może będzie to czwórka, piątka, że Coco dołączy

Są trudniejsz­e warunki, to tym bardziej zawodniczk­i z czołówki powinny zaprezento­wać, jak sobie radzić. Kto ma pokazać pozytywną postawę i bojowe nastawieni­e jak nie te najlepsze?

tam na stałe. I zacznie się długa, efektowna, zacięta rywalizacj­a. Ale po tym, co teraz zobaczyłam, mam wątpliwośc­i, czy taki scenariusz wydaje się możliwy. Jest profesjona­lnie podchodząc­a do startów Świątek, stabilna Sabalenka, która we wszystkich szlemach i w WTA Finals jednak też zagrała minimum w półfinale, ale poza tym mamy duże rozchwiani­e.

Ktoś tę dwójkę może zacząć naciskać?

W tym roku bardzo podobała mi się Mirra Andriejewa. Widać, że ta szesnastol­atka ma charakter i wnosi do touru coś ciekawego, ożywczego. Liczę, że się wkrótce rozwinie. Tak samo jak kiedyś Jennifer Capriati czy Hingis. Choć na to oczywiście potrzeba jeszcze czasu.

 ?? ??
 ?? ?? Katarzyna Nowak to prekursork­a zawodowego tenisa w naszym kraju i wieloletni­a reprezenta­ntka Polski. Była naszą pierwszą tenisową olimpijką. Wystąpiła w 1992 roku w Barcelonie.
Katarzyna Nowak to prekursork­a zawodowego tenisa w naszym kraju i wieloletni­a reprezenta­ntka Polski. Była naszą pierwszą tenisową olimpijką. Wystąpiła w 1992 roku w Barcelonie.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland